chapter 9

427 32 8
                                    

Poprawiłem włosy patrząc uważnie w obiektów, umówmy się muszę wyglądać dobrze, na przełomowym w mojej karierze filmie. Zapiąłem ostatni guzik mojej czarnej koszuli po czym spojrzałem na mojego wspólnika, który stał po drugiej stronie kamery.

— Jestem gotowy — Powiedziałem czekając, aż starszy odpali nagrywanie. Ten za to tylko zaczął mi się przyglądać, nie dając mi żadnej odpowiedzi. O co znowu mu chodzi?

— Masz źle zawiązany krawat — Powiedział po chwili, podchodząc do mnie. Nie mówiąc nic więcej, od razu złapał za mój krawat. Szybko go rozłożył, po czym zawiązał go lepiej. Czułem jego ciepłe ręce przy mojej szyi, na co zrobiło mi się trochę gorąco.

— Dzięki — Odpowiedziałem gdy Sylwester odsunął się ode mnie i poszedł z powrotem za kamerę, tym razem już odpalił nagrywanie.

Nagrywanie poszło nam sprawnie, po dwóch godzinach skończyliśmy. Od razu wysłałem materiał do mojego montażysty. Mniej więcej omówiłem mu, gdzie co ma być i powiedziałem że przyjadę do niego wieczorem. Sylwek został u mnie jeszcze dwie godziny, gdzie czas spędziliśmy głównie debatując nad moim filmem.

Jak zwykle musiał się do czegoś doczepić, tym razem bardzo nie pasował mój pomysł z podłożeniem głosu AI. Tłumaczył swoje zdanie cały czas, zarzucając mi że w sądzie będzie to mało wiarygodne. Wyszła nam z tego mała kłótnia, która zakończyła się oglądaniem serialu w ciszy.

Gdy Sylwester opuścił moje mieszkanie, ja na szybko zabrałem kluczyki by pojechać do mojego montażysty. Nie mieszkał on daleko ode mnie, więc szybko dojechałem do jego domu. Usiadłem na fotelu za jego stanowiskiem komputerowym, a on zajął się montowaniem.

Trochę rozmawialiśmy podczas jego pracy, ale starałem się nie przeszkadzać mu w pracy. Widziałem jego obrzydzenie podczas, czytania niektórych screenów. Sam to przeżywałem jeszcze parę dni temu. Podkreśliłem mu jeszcze, żeby w każdym momencie używania głosu AI Stuarta, podpisywał to. Wziąłem sobie do serca słowa druida, wolałem nie ryzykować.

-----

Ostatnie dwa dni były dość ciężkie, nowe dowody i kolejny film boxdela, sprawiły że musiałem trochę zmienić koncepcję filmu. Czarek za to musiał spędzać większość czasu montując. Ja przespałem może trzy godziny, za to mój montażysta nie zmrużył nawet oka, za co jestem u niego dłuższy. Dzięki temu w miarę wyrobiliśmy się z publikacją filmu.

— Poszło — Powiedział mój montażysta, gdy puścił film do renderu.

Została nam niecała godzina do wstawienia filmu, którą spędziliśmy starając się poruszać jakikolwiek inny temat, niż mój film. Gdy film już poleciał do sieci, opuściłem dom Czarka i pojechałem do siebie. Telefon cały czas wibrował mi na drugim siedzeniu, ignorowałem to jednak widząc że są to tylko reakcje pod filmem.

Wszedłem do mieszkania, zamykając za mną drzwi. Zmęczony już tym wszystkim od razu poszedłem do łóżka. Chciałem się przespać, jednak za bardzo stresowałem się reakcją ludzi na mój film. Koniec końców wziąłem telefon do ręki i obsypała mnie masa powiadomień. Zwróciłem jednak uwagę na jedną, ważniejsza wiadomość od Sylwestra.

Jakby coś się działo, lub byś się źle poczuł, pisz śmiało. Dalej jestem we Wrocławiu mogę podjechać.

Mimowolnie uśmiechnąłem się na jego wiadomość. Miałem poczucie że nie jestem w tym sam i w razie czego mam kogoś po mojej stronie. Dałem serduszko pod jego wiadomością.

Jest okej

Odpisałem szybko po czym odłożyłem telefon na bok. Przewróciłem się na bok, starając się zasnąć. W głowie jednak buzowała mi masa myśli. Zacząłem się na nowo tym wszystkim stresować, a co jeśli ktoś będzie sobie chciał sobie coś zrobić?

Już raz tak było, po filmie Wardęgi. Niby to była tylko plotka, ale co jeśli po moim filmie to się powieli. Może to ktoś będzie chciał coś zrobić mi? Przypomniały mi się słowa Sylwestra, gdy mówił że wyprowadził się z ambasady, bo ktoś mógł mu zrobić krzywdę. Powinien bać się teraz wychodzić z domu?

Przewracałem się z boku na bok, dalej nie mogłem oczyścić sobie głowy. Końcowo odpaliłem mój własny film i poleciałem do komentarzy.

" Nic ciekawego nie powiedział "

" Spodziewałam się czegoś więcej "

" Godzina czasu zmarnowana "

" Powtórka od Wardęgi "

Widziałem parę pozytywnych komentarzy, jednak moją uwagę zwracały te negatywne. Siedzi to w naturze ludzkiej, że do serca się bierze same negatywy. Odruchowo zacząłem obgryzać paznokcie, nawyk którego oduczyłem się już parę lat temu, wrócił do mnie w tym samym momencie. Odpaliłem messengera

Nie jest okej

Szybko wystukałem na klawiaturze, i wróciłem do patrzenia w sufit. Chyba ten temat mnie trochę przerasta. Po chwili mój telefon znowu zawibrował.

Zaraz będę

Pandora Gate ~ Konopsky/WardęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz