|15|

92 3 2
                                    

Gdy byłem już w szkole wraz z Seungminem, ten chciał sobię obejrzeć jeszcze raz każdy zakamarek szkoły.

Zadzwonił dzwonek na lekcję i wszedłem do klasy , a Seungmin poszedł pochodzić sobie po szkole.
Nagle odwrócił się do mnie chłopak, który też bardzo lubił Seungmina.

-Czyja bluza? - zpytał.

-Seungmina. - odpowiedziałem.

Wiedziałem, że on mnie nie lubi bo on od zawsze kolegował się z Seungminem a gdy ja się pojawiłem, to niby mu go zabrałem.

-Czyli nosisz ją bo już zapomniałeś o całej sytuacji? - zapytał.

Ten chłopak mi się nie podobał, zawsze mi dokuczał. Mimo iż, jemu też sprawiała przykrość cała sytuacja, to nadal potrafił w nią brnąć.

-Noszę ją bo Seungmin mi ją podarował. - powiedziałem.

-Ale wcześniej nie nosiłeś. - powiedział.

-Bo dał mi ją dzisiaj. - powiedziałem.

Nie zastanawiałem się nad tym co mówię. Gdy zrozumiałem co właśnie powiedziałem, zrobiło mi się trochę głupio.

-Masz z nim kontakt? - dopytywał.

-Nie, to nie tak. - odpowiedziałem.

-To jak?

-Po prostu ją dziś znalazłem. - odpowiedziałem lekko zmieszany.

-Spodnie też? - zapytał patrząc na moje spodnie.

-W spodniach chodziłem, ale nie do szkoły. - odpowiedziałem.

-A nie jest ci przykro, że go tu nie ma? - dopytywał.

Widziałem, że chłopak miał już prawie łzy w oczach jak o tym wspominał, ale je powstrzymywał. Mi jednak w ogóle nie było przykro, ponieważ widziałem mojego szczeniaczka dzień w dzień, ale trochę brakowało mi tego, że inni go nie widzą.

-Nie jest mi przykro, a jeżeli jest, to po prostu go wspominam i wiem o tym, że kiedyś go zobaczę. - powiedziałem.

Chłopak nic nie odpowiedział. Popatrzył się na mnie jeszcze chwilę i nie odwrócił bez słowa. Czekałem tylko aż wyjdę z tej pieprzonej budy.

Nagle pod koniec pierwszej lekcji, na krześle usiadł Seungmin i się do mnie szeroko uśmiechnął.

Do domu wróciłem sam, bez Seungmina, ponieważ już przestałem go sobię wyobrażać.
Wszedłem do domu i moim oczom ukazał się ojciec, który właśnie bił matkę. Nigdy wcześniej tego nie widziałem, ani nie słyszałem. Mojaj matce leciała krew z nosa i płakała, a ojciec ją szarpał.
Szybko zamknąłem drzwi, rzuciłem plecak na podłogę i podbiegłem do ojca szarpiąc za jego rękę aby przestał. Po chwili mocno go pociągnąłem, po czym matka upadła na ziemię a ojciec ją puścił.
Wiedziałem, że oberwę, to było pewne w stu procentach.
Puściłem rękę ojca i szybko się cofnąłem do drzwi, ciągnąłem za klamkę, a mój ojciec powoli do mnie podchodził. Dzwi były zamkniętę, w końcu zwątpiłem i przestałem ciągnąć za klamkę.
Zamknąłem oczy, nie ważne co już by się działo, myślałem tylko o tym, że to mój ostatni dzień życia.
Ojciec do mnie podszedł i mnie przytulił. Nie liczyłem na taki zwrot akcji, ponieważ nigdy mnie nie przytulił, chyba, że gdy byłem mały.

-Jestem z ciebie dumny. - wyszeptał ojciec.

Nie wiedziałem za bardzo o co mu chodziło, ale nie patrzyłem się nawet na niego, tylko podbiegłem do mojej matki.

-Nic ci się nie stało mamo? - zapytałem

Moja mama wstała i pokiwała głową na znak, że nic jej nie jest. Ojciec udiadł na kanapie i popatrzył się tylko jak odprowadzałem matkę do pokoju, aby sobie odpoczęła.

-Jestem z ciebie dumny synku. - powiedział ojciec.

-Dlaczego? - zapytałem.

-Wiem, że źle zrobiłem bijąc twoją mame, ale jestem z ciebie dumny, że ją obroniłeś. - powiedział ojciec.

Uśmiechnąłem się tylko do ojca po czym poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i znalazłem się w pokoju. Seungmin się nie pojawiał, chodź bardzo chciałem go zobaczyć. Zbierało mi się na płacz, powieważ bałem się, że ojciec zaraz wejdzie mi do pokoju, a mój szczeniaczek się nie pojawi. Usiadłem na łóżku i wtuliłem głowę w kolana. Zacząłem płakać. Bałem się, bardzo się bałem, bałem się, że Seungmin mnie zostawił, że muszę się z tym pogodzić.
Naglę usłyszałem coś, czego jeszcze nie słyszałem. Najpewniej komukolwiek by się zdawało, że to tylko wyobraźnia, lecz teraz to nie była ona. Teraz to było coś, co słyszałem z nadworu. Otworzyłem okno i okazało się, że kot połączył swoje miałczenie ze śpiewem ptaka. Zrozumiałem wtedy, że może jak się przejdę, to będzię lepiej. Było strasznie późno. Piątek, około godziny dwudziestej.
Wyszedłem z domu i poszedlem w stronę takiego jakby rynku na, którym zawsze było sporo osób.

Chodziłem i patrzyłem jakie sklepy są jeszcze otwarte, aż naglę na zegarku wybiła godzina dwudziesta druga. Chodziłem po rynku strasznie długo i nie zorientowałem się, że jest już aż tak późno. Ludzi nadal było całkiem sporo bo sklepy zawsze były otwarte do 00:00, a niektóre nawet całą dobę, ale raczej były to jakieś knajpy. Ludzi z czasem robiło się co raz mniej. Strasznie mi się nudziło, cały czas szedłem przed siebie i patrzyłem raz na knajpy dookola mnie, raz na ludzi oraz czasem na niebo.
Po chwili skręciłem w ciemną uliczkę, nie było tam latatni i było bardzo ciemno w parównaniu z ulicami rynka. Strasznie zacząłem się oddalać, aż naglę zobaczyłem ciemne światło latarki i usłyszałem jak ktoś biegnie cały zdyszany.
Chciałem zobaczyć kto to może być. Zacząłem biec, aż naglę ktoś na mnie wpadł. Z przeczucia to był chłopak, chudy, delikatny, wysoki chłopak. Upadł na ziemię po czym się zkulił. Leżał obok mojej lewej nogi delikatnie zkulony płacząc.

-Hej, nic ci nie jest? - zapytałem.

Nie dostałem odpowiedzi. Przykucnąłem do chłopaka i podniosłem latarkę, która leżała obok jego nóg.
Odgarnąłem chłopakowi włosy z twarzy i zobaczyłem znajomą mi twarz.
Moim oczom ukazała się twarz Seungmina, był cały zapłakany, przestraszony i blady.

-Hej, skarbie. - powiedziałem.

Lecz ten mi z nowu nic nie odpowiedział.
Wziąłem chłopaka na ręce i pobiegłem do domu. Gdy biedłem ludzie się na mnie dziwnie patrzyli. Czy Seungmin nie był tym razem moją wyobraźnią?

Gdy dotarłem do domu, matka płakała a ojca nie było. Wbiegłem do swojego pokoju i położyłem mojego szczeniaczka na łóżko.

-Hanuś.. Ja cię przepraszam.

-Co się dzieję? - zapytałem.

Seungmin się nie odezwał, tylko usiadł na moim łóżku i zakrył oczy rękami.

-Gdzie byłeś? - zapytałem lekko przestraszony i zestresowany.

-Porwali mnie. - powiedział Seungmin patrząc się na mnie swoimi przestraszonymi oczyma.

-Jak to? a twoi rodzice? - zapytałem.

-Oni.. oni nie żyją. - odpowiedział drżącym głosem Seungmin.

-Hej, chwila. Czy nikt nie wprowadził śledztwa?

-Nikt, on przekupił policję i nikt się tym nie interesuje. Policja zatuszowała ślady i udaje, że jesteśmy za granicą. - powiedział ledwo Seungmin.

-Z kąd to wiesz? - zalytałem przerażony.

-Byłem przytomny. - powiedział Seungmin, powoli zaczynając się uspokajać.

Przytuliłem mojego szczeniaczka.

-Wszystko się wyjaśni, dopilnuję tego...

Where are you my puppy? || Minsung ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz