Sylwester Wardęga nigdy by tak nie napisał. Psychiatra mi nie uwierzy.
W dodatku Sylwester Wardęga stał pod moimi drzwiami. Biorąc pod uwagę, że nie było nigdzie w pobliżu nie było jego auta chyba tutaj zapierdalał z buta. Aż taki zdesperowany był? Co sprawiło, że myślał, że mu wysłałem taką wiadomość.
Wpuściłem więc Sylwestra Wardęgę do mojej chałupy i czekałem na rozwój sytuacji. Wsadziłem oczywiście kwiaty w wazon, a wodę doleję później, bo tak. Podszedłem z powrotem do Wardusia i czekałem, aż... O czym ja myślę, przecież jest w moim domu, tak nie wypada!
— Okej, więęc...masz jakieś plany co do robienia czegoś teraz?
— Nie wiem, właściwie to. Ej, mam pomysł. Ja się pójdę umyć, bo się spociłem i o 13:00 będziemy sobie coś robić.
— Dobra.
Siadłem na sofie, a na kolana wskoczył mi mój kot. Chciałbym by kto inny mi tam wkoczył. Dobra, stop.
Patrzenie mu w oczy, to był taki krótki moment, ale działo się w tym momencie więcej niż czyimkolwiek życiu. No kurwa, on ma takie zajebiste oczy. Pamiętam nasze gadanie na gali FAME MMA. Chyba tam to było. Miał nadzieję, że mnie znajdzie w jakimś rogu z fanką, ale na szczęście tak się nie stało. Zmusił mnie do łączenia kropek. Nie wiem co to znaczy nawet.
Zacząłem też myśleć nad życiem, bo zawsze trzeba pomyśleć przez chwilę, gdzie się jest. I czy nie lepiej by było, bym to ja do niego poszedł. W końcu miał swoją luksusową kolekcję kaw i herbat, a poza tym miał mi pokazać swój materiał. No chyba, że jest mendą i nie chce. Wtedy kwiaty może sobie wsadzić w.
Po długim czasie czekania, postanowiłem, że sprawdzę, czy się tam przypadkiem nie utopił. Zdecydowanie poszedłem do drzwi od kibla i zapukałem. W drzwiach stanął Sylwek o dziwo w samym ręczniku. Była widoczna jego napakowana klata, ale przy mnie to mięczak.
— Wybacz, myślałem, że jak zapukasz to później.
— Umówiliśmy się, że o 13:00 jesteś gotowy, a jest 12:59.
— No właśnie. Zajebałeś mi minutę.
— Bo w minutę dałbyś radę coś jeszcze zrobić.
— Nie wierzysz?
— Nie wierzę.
— Ta? To nastawiaj stoper niedowiarku.
Myślałem, że żartuje. Mimo wszystko z prędkością światła wziąłem telefon i odpaliłem stoper, a Wardęga poleciał do mojej sypialni niczym stara baba do lidla, gdy jest promocja na masło. Zamknąłem za nim drzwi od sracza i pobiegłem za nim.
Gdy stanąłem w drzwiach, Wardęga już był gotowy. Znaczy można to tak nazwać.
— No i jak?
— 59 sekund i 69 milisekund.
— A wrażenia?
— Byłbym szczęśliwy, gdybyś wyglądał jak człowiek. A te spodnie to na pewno dobrze założyłeś?
Zapytałem, bo bluzkę miał założoną jako spodnie, a jako koszulkę miał swoje jeansy. Jako skarpety miał majty, a skarpety nie mam pojęcia.
— E tam, szczegóły.
— I co, nie przebierzesz się?
— A kto mnie tu widzi?
— Mój kot, dostanie traumy.
CZYTASZ
Fanfiki KonopskyyxWardęga w skrócie
FanfictionKonop Motel "Ja jestem samcem alfa i nie będę się słuchać kobiety" Dużo tego ostatnio? To ja wam to złączę i przekażę w skrócie jak jedną historię. Wszystko dla żartów, jakby się ktoś srał.