Rozdział 5

106 6 4
                                    

Gdy Pomfrey już dawno zniknęła w głębi własnych komnat, zaraz po dokładnym zbadaniu Severusa oraz kilku innych uczniów, którzy jak on mieli podobne nieszczęście paść ofiarą okrutnego losu już w pierwszych dniach roku szkolnego, skrzydło szpitalne pogrążyło się zarówno w ciemności jak i ciszy, przerywanej jedynie spokojnym oddechem lub irytującym chrapaniem pacjentów. Snape na początku próbował zasnąć, przewracając się na każdy możliwy bok, ale mimo przytłaczającego zmęczenia, różnorakie myśli dręczyły jego umysł, skutecznie mu to utrudniając.

Nienawidził wspomnienia spadającej bomby, która odebrała mu przytomność, zmarszczki gniewu na twarzy Jennings i skrzywionych ust gotowych rozdawać szlabany oraz odbierać punkty, a ślizgon nie musiał nawet patrzeć na klepsydry domów, aby wiedzieć, że miejsce, gdzie powinny znajdować się szmaragdy świeciło pustką. Najbardziej jednak nie mógł znieść obrazu zadowolonego uśmieszku Pottera, wypalającego się na jego siatkówce.

Czemu ten drań, wciąż po tylu latach, po tym jak odebrał mu już wszystko, w tym Lily, nadal nie jest w stanie dać mu spokoju?!

Wbrew sobie, Severus czasami zastanawiał się dlaczego James Potter tak bardzo go nienawidzi. W końcu jest to tak silne uczucie, że jak miłość, musi mieć przyczynę, źródło z którego może czerpać moc. I o ile mógł w jakiś pokręcony sposób zrozumieć Blacka, który od samego początku był jedynie egoistycznym sadystą, a Snape był wręcz uosobieniem tego czym gryfon najbardziej się brzydził, tak okularnik był dla niego zagadką. W końcu sam fakt, że przynależy do domu Salazara nie mógł być wystarczającą przyczyną, ponieważ Huncwoci nie atakowali każdego z zielono-srebrnym krawatem, który stanął im na drodze, natomiast gdy tylko Severus pojawiał się w zasięgu ich wzroku, różdżki od razu znajdowały się w dłoniach. Przez pierwsze lata, myślał, że to wszystko przez Lily i zazdrość, którą Potter żywił do ich relacji, ale to wydawało się wręcz absurdalne dla kogoś jak wiecznie rozczochrany gryfon, którego ego mogłoby pokryć całą Wielką Brytanię, i raczej ciężko było mu uwierzyć, że Potter widział w nim rywala o serce rudowłosej, w końcu Snape nie był głupi i miał oczy. Odrzucił też myśl, że to wszystko przez jego odpychający wygląd i charakter, ponieważ Potter nie wydawał się mieć problemu z uciśnięciem ręki osobom brzydkim lub nieprzyjemnym, których idealnym przykładem jest Pettigrew lub Harrison - jeden z pałkarzy Gryffindoru.

To kwestia tego, że istnieje.

Severus dopiero po chwili poczuł pieczenie na dłoniach, w miejscu gdzie paznokcie wbiły się w skórę, pozostawiając po sobie czerwone półksiężyce. Chłopak miał ochotę wstać, wziąć różdżkę i zniszczyć każdy przedmiot, który znalazłby się na końcu magicznego patyka. Zamiast tego, Snape stłumił warknięcie, ściskając mocno powieki, próbując tym samym uspokoić gniew, przyprawiający jego głowę o ból.

I tak jak poprzednio, na Spinners' End, każdy najmniejszy dźwięk ucichł. Snape, powstrzymał sapnięcie, przypominając sobie o dziwnym laboratorium w jego głowie. Przez ostatnie wydarzenia, kompletnie zapomniał o tym, że wraz z przybyciem na ostatni rok, chciał poszerzyć swoją wiedzę na temat Oklumencji i Legilimencji, w tym dowiedzieć się czegoś więcej na temat tajemniczych umysłowych pomieszczeń.

Ślizgon skupił się, postępując identycznie jak tydzień temu, usiłując wyobrazić sobie bezpieczne miejsce, w którym ani Tobias, ani teraz Huncwoci go nie dosięgną. Chwilowo błysnęło światło, a sekundę później czarnowłosy chłopak znalazł się w znajomym pokoju pełnym kociołków i półek z fiolkami.

Pierwszym co rzuciło mu się w oczy, było cynkowe naczynie, z którego wrzał krwistoczerwony płyn, wręcz wylewający się na blat stanowiska. Severus szybkim krokiem znalazł się przy kociołku, automatycznie zmniejszając ogień. Wrzący eliksir powoli opadał, a z Snape z fascynacją przyglądał się, jak tafla mikstury wygładza się. Ślizgon pochylił się bliżej, próbując przypomnieć sobie każdy eliksir w kolorze czerwonym, jednak żaden ze znanych mu, nie przypominał tego, który znajdował się przed nim.

WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz