Rozdział 9

87 9 4
                                    

Severus zacisnął zęby, coraz bardziej zirytowany przeszukiwaniem torby w poszukiwaniu swojego eseju z Historii Magii. W odmętach pamięci, próbował przypomnieć sobie moment, w którym chował pergamin po kilkugodzinnej nauce z Regulusem, i był prawie pewien, że odbyło się to akurat w przeddzień porannego incydentu. Pamiętał nawet jak Black wylał na swoją pracę atrament, kiedy tylko Snape podniósł na niego wzrok, a twarz młodszego rumieniła się, gdy niezręcznie chichotał. Przez moment pomyślał, że może praca domowa zniknęła, gdy Potter z Blackiem znów ukradli jego torbę, rozrzucając zawartość po całym korytarzu, ale przez ostatni tydzień nic takiego nie miało miejsca. Dlatego też, wzdychając, odłożył zniszczoną własność i ze zmarszczonym czołem rozejrzał się po prawie pustym dormitorium. Avery oraz Wilkes zdążyli zwlec się na śniadanie, Mulciber okupował łazienkę, a jego niewyraźne fałszowanie przedzierało się przez zamknięte drzwi, natomiast Rosier stał skwaszony przed lustrem, walcząc z krawatem.

- Widziałeś może mój esej z Historii Magii? - spytał mimochodem Severus, czując, że nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi od przyjaciela, już wstając aby ponownie sprawdzić swój skromny kąt w pokoju, licząc że pergamin wypadł mu podczas pakowania

- Chyba rzuciłem ją do mojej szafki nocnej. Agh! Zaraz spalę tą cholerną rzecz! - odpowiedział Evan, nachylając się jeszcze bardziej w kierunku lustra. Snape zatrzymał się w miejscu, odwracając się powoli w stronę drugiego ślizgona

- Co? Ukradłeś moją pracę!? - czarnowłosy wysyczał, zaciskając mocno pięści. Rosier przewrócił oczami, nawet się nie odwracając

- Jeśli to pozwoli spać ci w nocy, to powiedzmy, że ją pożyczyłem i zapomniałem zwrócić.

- Po prostu niewiarygodne. - Severus warknął, zbliżając się do mebla po drugiej stronie - Mam nadzieję, że chociaż cokolwiek pozmieniałeś

- Daj spokój, to nie tak, że Binns i tak to zauważy. - czarnowłosy czarodziej spojrzał przez ramię, z niedowierzaniem wpatrując się w odbicie Evana, po czym pokręcił głową, kucając przy ciemno-drewnianym meblu

- Sprawdź, czy chociaż zmieniłeś nazwisko - mruknął, otwierając drzwiczki.

- Masz mnie za amatora?

Severus chwycił za swoją pracę, krzywiąc się na widoczne zagniecenia, w głowie już wybierając klątwy jakimi chciałby potraktować przyjaciela. Zanim zdążył podnieść się i wypróbować którąś z nich, nie zapominając oczywiście o zgryźliwej uwadze na temat inteligencji współlokatora, jego wzrok przykuła zniszczona książka w miękkiej oprawie i z dziwną bestią odwróconą do niego do góry nogami. Niektóre z rogów stron były zgięte, zapewne zaznaczając najbardziej interesującą treść, a ślizgon znał w Hogwarcie jeszcze tylko jedną osobę, oprócz siebie samego, która miała problem z dbaniem o własne rzeczy.

- Znalazłeś? Może spróbuj pod łó-- zaklęcie uderzyło w taflę szkła z trzaskiem, przerywając wypowiedź chłopaka. Na odbiciu Rosiera pojawiły się rysy, dając ślizgonowi jedynie namiastkę tego, co by się z nim stało, gdyby promień nie minął go o włos. Evan odwrócił się w stronę celującego w niego nastolatka, którego twarz pokryła się mrokiem, gdy zaciskał długie palce na książce, zasłaniając pierwsze słowo w tytule Wcale nielegendarne stworzenia.

- Ty...idioto.- Snape wycedził lodowatym głosem, robiąc krok w kierunku drugiego- To byłeś ty.

Rosier nie drgnął na widok wściekłego młodego czarodzieja, nawet wtedy kiedy koniec różdżki Severusa wbił się w jego klatkę piersiową. Sine wargi wykrzywiły się w sadystyczny uśmieszek, jakby zachęcając chłopaka do rzucenia pierwszej klątwy.

WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz