Rozdział 15

44 7 16
                                    

Dom na Spinner's End pogrążony w całkowitej ciemności, wydawał się Severusowi jeszcze bardziej przerażający, niż za dnia, gdy schodził bezszelestnie po schodach, chcąc udać się do kuchni po szklankę wody. W powietrzu nie unosił zazwyczaj obecny zapach stęchlizny, ani alkoholu, a jedynym dźwiękiem był nieustający pisk, drażniący jego uszy. To wszystko sprawiało, że ciarki strachu przeszywały jego ciało i Snape czuł się jakby znów był małym chłopcem, ukrywającym się za zasłoną przed kipiącym z gniewu ojcem.

Zamiast niego, jednak, dostrzegł stojącą przy oknie Eileen, ledwo widoczną w nikłym blasku wygasającej świecy. Jej chude ramiona owinięte były w cienki koc, a kubek po nietkniętej herbacie leżał zapomniany na blacie obok. Na ten widok Severus rozluźnił się, podchodząc bliżej.

- Nie musisz go wypatrywać - odezwał się nagle, przystając obok niewzruszonej jego obecnością matki

- Kogo?

- No... ojca.

- Nie miałoby to sensu, skoro śpi w sypialni - chłopak zamrugał kilkakrotnie, zbity z tropu. Nie byłby to pierwszy raz kiedy Eileen nie spała w nocy, wyczekując powrotu męża, toteż jej odpowiedź zdziwiła Severusa

- Więc co robisz?

- Patrzę w gwiazdy - Snape podążył za jej spojrzeniem, przyglądając się rozgwieżdżonemu niebu na tle ledwo widocznych, starych, biednych budynków

- Po co? - Eileen prychnęła

- Żeby patrzeć w gwiazdy nie trzeba doszukiwać się w nich filozoficznych bzdet. Większość nawet tego nie próbuje. Po prostu patrzymy, bo jest to ładne.

Severus po chwili kiwnął wolno głową. Miała rację, szczególnie w takich miejscach jak Cokeworth, gdzie brzydota była powszechna i znajdowała się w każdym zakamarku, miłą odmianą było móc coś popodziwiać.

Chłopak przeniósł wzrok na blady, ostry profil matki, jej wygładzone zmarszczki i zrelaksowane oczy ozdobione cieniami, czując jedynie żal.

W przeciwieństwie do niej, on miał Hogwart, magię, Lily.

Jej natomiast zostały jedynie gwiazdy.

~***~

Severus przetarł sklejone po śnie powieki, jednocześnie próbując pozbyć się z nich obrazu matki. Od początku roku za wiele o niej nie myślał, nie więcej, niż w poprzednich latach, ale wcześniej nie odczuwał z tego powodu poczucia winy. W końcu Eileen była chora, niewiele zostało jej czasu i mimo wszystko Snape ją kochał, więc należał się jej chociaż jeden list. Niedługo zbliżały się też jej urodziny, więc miał nadzieje, że spędzi je w dobrym samopoczuciu i spokoju, o ile jest to możliwie z towarzystwem kogoś takiego jak Tobiasz.

Ślizgon podniósł się do siadu, czując pozostałości migreny wywołanej wczorajszym spotkaniem z Potterem, które może nie przebiegło najgorzej jak na standardy ich dwójki, jednak Severus nic nie mógł poradzić na to, że sama obecność Gryfona wywoływała u niego objawy najcięższych chorób. Nieprzyjaciele, odkąd zawiązali sojusz pod skrzydłem szpitalnym, ostatecznie unikali siebie przez kilka dni, jakby potrzebowali czasu, by przetworzyć tę abstrakcyjną sytuację, a przynajmniej tak wyglądało to ze strony Severusa. W końcu miał wrażenie, że wieczór, w którym uścisnął dłoń Pottera był tylko dziwnym snem albo zwykłym wytworem wyobraźni.

Cisza ta, nie mogła jednak trwać w nieskończoność i nastolatkowie umówili się dyskretnie za pomocą liściku na spotkanie. Uznali, że odpowiednim miejscem będzie opuszczona łazienka dla dziewczyn na drugim piętrze, gdzie nikt oprócz Jęczącej Marty nie powinien im przeszkadzać. Nieboszczka również nie okazała się problemem, gdyż jeden czarujący uśmiech Pottera potrafił uciszyć ją na dobre parę godzin.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz