Rozdział 12

423 22 18
                                    


Siedzieli obaj przed wielkim, oświetlonym lustrze toaletki. Obwieszeni złotem i w jedwabnych szlafrokach, malowali swoje twarze. Mocno i wyraziście. Obaj wyglądali, jak ucharakteryzowani aktorzy w teatrze. JK trzymał mu podbródek swoimi chłodnymi palcami i kończył swoje dzieło krwawą szminką. Rzęsy pokrywał czarny tusz, a powieki i skroń złoty brokat. Mieli go nawet we włosach. Kochanek naprawdę lubił błyszczeć i nie żałował na to kosmetyków.

- I jak werdykt? - pozwolił mu w końcu zobaczyć się w lustrze.

- Wyglądasz obłędnie - powiedział, zupełnie nie skupiając się na sobie, co wywołało u mężczyzny wesołość. Słuchając jej, coś w nim drgało. Wychwytywał nawet najdrobniejszą zmarszczkę spowodowaną uśmiechem. To było obsesyjnie urzekające. Znał już ten rodzaj aparycji. Nie dało się od tego oderwać oczu. 

Po porannym seksie żaden z nich nie zakończył spotkania. On nie miał zamiaru, a JK go nie wyrzucił, więc korzystał z tej szansy. Chciał tu być i dowiedzieć się znacznie więcej. 

Zwłaszcza po tym, co zobaczył na jego udach.

Miał chęć zamordowania Namjoona najbardziej bezlitosną śmiercią. Swoich doświadczeń z przeszłości nie potrafił rozdzielić w stosunku do JK'a. Już powoli to pojmował i się z tym oswajał. To była droga bez powrotu.

- Dlaczego z nim jesteś? - zapytał, nie potrafiąc pozbyć się niechcianej nuty z tonu.

JK uśmiechał się tajemniczo, posyłając mu długie spojrzenie spod gęstych rzęs. Taksujące.

- A czemu nie miałbym być?

V przełknął. Gotowało się w nim cholernie. 

- Bo nie musisz?

Mężczyzna prychnął rozbawiony. Odgiął się do tyłu i podparł na rękach. Jego szlafrok rozchylił się, obnażając nagą pierś.

- Ale chcę. Dzięki temu mam to wszystko - powiedział lekko i przeleciał wzrokiem po pokoju oraz kosztownościach. 

Dla V było to tylko miejsce i rzeczy. Coś co zwykle kradł, albo zdobywał. Były dodatkiem do życia, ale nie nim samym. Ten wyznacznik nie był dla niego nieosiągalny. Poczuł nagły przypływ szansy.

- Nie chcesz więcej?

Ciekawość błysnęła chłopakowi w oczach. 

- Potrafisz dać więcej? - rzucił mu wyzwanie.

Nie przeszkadzała mu jego próżność. Wręcz przeciwnie. Nie lubił skromnych, pozbawionych zachłanności ludzi. Chciwość i ryzyko było życiem. Bez tego wszystko traciło sens i smak. Już jedno tak zmarnował i nie tylko swoje.

- Przekonaj się... - nachylił się do niego, w głowie już układając plan.

Na przedramieniu JK'a uwydatniła się gęsia skórka. Facet pogłaskał go po brodzie. Był zaintrygowany. Zanim jednak V zdradził, co ma na myśli, przeleciał go od tyłu, zmuszając by opierał się o blat. Patrzyli sobie w  oczy w odbiciu, a oddech JK'a mocno odznaczał się na gładkiej powierzchni. Rozrzucone kosmetyki, ślady odbitych palców i krople spermy na lustrze zostawiły ślad po ich namiętności. 

Nie opanowałby się i brałby go dalej, gdyby mężczyzna nie wtoczył ich potem od razu pod prysznic. Umyli się szybko i zmyli makijaże. Ciemne obwódki i tak im pozostały, ale nie wyglądali przynajmniej jak szaleni artyści.

- Co teraz? - zapytał JK, gdy stali na powrót nago w jego sypialni. 

- Musimy się ubrać.

Mężczyzna uniósł brwi w zaskoczeniu, ale gdy zdał sobie sprawę, że nie żartuje, znalazł im komplet w miarę normalnych  ciuchów. Koszulki i jeansy.

Fucking good [Taekook + różne] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz