Rozdział 14

359 23 62
                                    

[krótkie wspomnienie gwałtu]

Czuł z sobą sprzeczność. Niemal namacalnie. Patrzył na pływającego w basenie JK'a i coś w nim walczyło. Drgała mu dusza. Wczoraj już myślał, że doszedł z sobą do ładu, ale dzisiaj...

- Namjoon wraca wieczorem - powiedział mu JK, zanim zdjął szlafrok i wskoczył do wody -  Co zrobisz? - zadał pytanie i nie czekając na odpowiedź, zniknął pod wodą.

To podziałało otrzeźwiająco. Skończył mu się czas na myślenie, czy nawet zastanawianie. Zupełnie jak wtedy, gdy obudził się podczas pożaru. Tylko, że teraz jeszcze miał wybór.

Nie ważne jak się oszukiwał, JK nie był mu obojętny. Poczuł to wyraźnie, gdy leżeli rano koło siebie na pościeli, a on wsłuchiwał się w jego spokojny oddech. Wspomnienia wczorajszego dnia tym bardziej go w tym osadzały. Zaangażował się w to mocniej, niż wskazywało na to czysto fizyczne przyciąganie. Zanim się zorientował, był pod powierzchnią tego uczucia głębiej, niż możliwość powrotu na powierzchnię. Jedyne co mu zostało to... stracić oddech.

JK był kimś, kogo chciał mieć przy sobie. Zawsze. Poczuł to od pierwszej chwili i nawet nie zaprzeczał. 

Uczucia, którymi darzył kiedyś siostrę, jakimś cudem ożyły i przylgnęły do JK'a. Były zawstydzające i go przerażały. Bał się tego, do czego go pchają. Dlatego je ignorował. Nie mógł tego kontrolować ani przewidzieć, co się stanie.

Poznał tego mężczyznę tylko na tyle, ile sam mu się odkrył. Spędził z nim jedynie kilka szalonych dni. Nie mogły być wyznacznikiem, czy pewnością, że miał coś prawdziwego. Wiedział to, a mimo wszystko i tak czuł. To było wkurzająco naiwne, ale też narkotyczne. Jeśli to był test, to nie znał na niego odpowiedzi.

Musiał podjąć decyzję. Postawić wszystko na jedną kartę albo... się poddać. Tyle, że miał już za dużo żalu w swoim życiu, by wybrać to drugie.

Nie chciał nawet myśleć, do czego Namjoon jest zdolny. Wystarczyło, że znów ujrzał blizny szpecące uda kochanka, by zawrzał w nim gniew. Jebać siebie i to, czy JK'owi się to spodoba. Nie odda mu go. Nie ważne, za jaką cenę.

Tak postanowił.

***

JK udawał obojętność, ale tak naprawdę wewnętrznie drżał. Co V zamierzał zrobić? Widział kątem oka, że po informacji o powrocie Namjoona jest mocno zamyślony i nie odrywa od niego wzroku. 

Na bank zastanawia się, czy nie spierdolić, pomyślał. Musiał być teraz podwójnie ostrożny i czujny. Siedział poniekąd na bombie. Sam wprowadził tu mężczyznę i jeszcze wystawiał mu jak na talerzu haki na swojego szefa. Laptopy, dokumenty... 

Namjoon go zapierdoli. Chyba, że udowodni, że chciał mu tylko wytępić szczura. 

Tylko niech ten szczur się streszcza, bo coś mu nie szło. Nie grało mu to zupełnie. Złote kolczyki potrafił ukraść niepostrzeżenie, a kilku penów już nie? A może już dawno to zrobił i teraz dalej gra, czekając na coś większego? Tylko co?

Bo chyba się nie zakochał, jak jakiś tępy idiota? Nie miał przecież powodów. Nie dał mu ich. Wczorajszy dzień był zabawą. Żałosną imitacją tego, czego nigdy naprawdę by nie dostał. To było ładnie opakowane kłamstwo. Nic więcej. Zeszłego wieczoru zerżnęli się tak samo niedelikatnie, jak to mieli w zwyczaju.

Więc co do cholery, było nie tak?

Usłyszał za sobą plusk wody. V do niego dołączył. Może zrozumiał, że nie da rady uciec? Miał na nadgarstku zegarek. Ochrona wyśledziłaby go szybciej, niż zdążyłby wyjechać z miasta. Albo był wariatem myśląc, że Namjoon nie odkryje, że siedział tu kilka dni. Odwiedzałby go wciąż pod jego nieobecność? Na seks?

Fucking good [Taekook + różne] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz