- Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz?
Jin zobaczył, w jakim wrócił stanie. Jego koszulka była częściowo podarta, a włosy roztrzepane. Zastanawiał się, jak musi wyglądać jego twarz. Prychnął. Facet dawał mu burę, jakby był jego ojcem. Przezabawne.
- Pytasz, jakbyś nie wiedział - chciał go minąć, ale mężczyzna chwycił go za ramię.
- Wiesz, że jak się dowie... - zerknął niepewnie w stronę gabinetu, z którego dochodziło szaleńcze uderzanie w klawisze i cicha, telefoniczna rozmowa.
- Dowie się, jeśli mu powiesz - rzucił celną uwagę, po której Jin zacisnął wargi - Lepiej mnie przygotuj, mamy niewiele czasu.
Jako maskotka miał zobowiązania. Był własnością, o którą Namjoon na swój sposób zaborczo dbał i nie lubił się dzielić. Dostawał ochronę, miejsce do spania, posiłki, a nawet prezenty. W zamian miał być zawsze pod ręką i jęczeć najgłośniej, jak się dało. Wiedział, że to, co się stało w klubie w końcu dojdzie do Namjoona. Jak nie przez Jina, to przez kogoś innego. Pytanie tylko, kiedy. Znał konsekwencje, ale to było silniejsze od niego i już się działo. Nie było odwrotu.
Jego ciało drgało od wewnątrz. Jakby V uderzył w dzwon, który nie przestawał rezonować. Ich taniec i pocałunek w windzie ostro go podniecił. Rozbudził coś ponętnego, co dawno nie było ruszane. Czuł przy nim specyficzny rodzaj chemii od samego początku, ale nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo będzie wyjątkowy. Z tym mężczyzną było coś wybitnie nie tak. Facet igrał z ogniem, jak nikt wcześniej przed nim i miał przez to spłonąć najbardziej widowiskowo. Idiotyzm godny podziwu. JK zastanawiał się, czy właśnie dlatego posunął się o ten jeden krok dalej.
Dawno nie miał uczucia, że nie może doczekać się jutra.
W swoim pokoju szybko poprawił makijaż i przypudrował mocniejsze ślady zadrapań. Rozebrał się, tak jak miał przykazane i ruszył do sypialni Namjoona. Jin już na niego czekał. Jego mina jak zawsze była profesjonalna, ale mięśnie wokół oczu napięte.
Naprawdę tego nie pojmował. Skoro facet kochał Namjoona, to czemu się denerwował, że romansuje na boku z kimś innym? Czy nie powinien się cieszyć? Czy nie bolało go, że jego ukochany posuwa kogoś innego zaraz za drzwiami? Nie chciał się znaleźć na jego miejscu?
Położył się na łóżku i wyciągnął ręce, by ułatwić mu zadanie. Jin sięgnął skórzane kajdanki i zapinał mu na kończynach. Nie parzył na niego, a przynajmniej nigdy nie dał mu odczuć, że fizycznie czuje do niego jakieś pożądanie albo chociażby niechęć. Był kompletnie neutralny.
- Dałeś mu kartę - odezwał się mężczyzna, bez ogródek informując go, że wie o jego wyskoku - Narażasz go znacznie bardziej, niż innych, wiesz o tym?
JK wywrócił oczami z irytacji.
- Sam się prosi.
Czemu ludzie przejmowali się obcymi? Przecież do niczego nikogo nie zmuszał.
- Nie rusza cię to?
Złączył ich spojrzenia. Powaga Jina go rozbawiła.
- Przypilnuj lepiej Namjoona na wyjeździe i zastanów się, czego sam chcesz - odpowiedział, odbijając piłeczkę w zupełnie inny region.
Zamknął mu tym usta.
Został sam. Teraz tylko czekał. Dobrze, bo musiał się rozładować.
***
Oglądali ich ulubioną wieczorynkę. Rzadko mieli okazję, bo zwykle ojciec okupował telewizor, ale tym razem spóźniał się z powrotem do domu. Siedzieli pod kocem, przytuleni do siebie, bo w mieszkaniu było zimno. Tae czuł zapach siostry i jej ciepło przez ubrania. Był przez to spokojny i szczęśliwy. To były jedne z niewielu momentów, które chciał zachować w pamięci i rozkoszować każdą z sekund. Chichrali się, naśladując postacie i śpiewając powtarzalne piosenki.
CZYTASZ
Fucking good [Taekook + różne] 18+
Fanfic[zakończone, 18+] Załączam wszystkie ostrzeżenia. Opowiadanie ma WIELE scen seksu i wrażliwych tematów. Historia kompletnie niepoprawna. Momentami wręcz szalona. Pełna namiętności. Bardziej płytka, niż głęboka. Obracająca się w świecie filmów porno...