14

230 10 2
                                    

Kilka miesięcy później

- Możesz trochę zwolnić? - słyszę Mikołaja.

- Oszalałeś? Chcesz, żeby nas złapali?

- Nie zarysuj mi AMG. - warknął.

- Zamknij się i daj mi się skupić.

Zastanawiasz się pewnie, co się stało? Cóż, kilku kolesi nas śledziło w drodze do garażu i zaczęli do nas strzelać. Wybili mam szybę, a Mikołaj martwi się, że zarysuję samochód.

- O kurwa, doganiają nas.

- Cholera. Dobra, zostaje nam tylko jedno wyjście. - mówię i odwracam samochód w ich stronę.

- Mam nadzieję, że umiesz się bić. - mówię i powiedzmy, że rzeczywiście podrapałam AMG.

- Zabiję cię.

- Tak, potem. Teraz zajmijmy się tymi typami. - mówię i wysiadam z samochodu.

Jeden z nich stanął mi na drodze, więc moja pięść spotkała się z jego twarzą, przez co stracił równowagę. Kiedy przygotowałam się do następnego ciosu, nagle mnie uderzył i upadłam na ziemię. Wypluwam trochę krwi i próbuję wstać, ale on uderza mnie nogą w żebra.

Wiecie co? Zaczynam się denerwować.

Zaczynam się czołgać do samochodu, ale ten pieprzony idiota chwyta mnie za stopę i próbuje mnie zatrzymać, więc uderzam go nogą w twarz i próbuję wstać. Kiedy dochodzę do samochodu, chwytam gaśnicę, która była pod siedzeniem. Kiedy się odwracam, uderzam go w głowę, a jego ciało upada na ziemię. Musiałam go mocno uderzyć bo już się nie ruszał.

Mój oddech zaczął przyspieszać, a ręce zaczęły się trząść. Gdy usiadłam obok samochodu, wzrok mi się zamazał.

- Diana! Boże. - słyszę głos Mikołaja. - Jesteś ranna? Zrobił ci coś poważnego? - kręcę głową, ale nie mogę nic mówić.

Chłopak sprawdził puls mężczyzny leżącego obok. Po jego wyrazie twarzy stwierdziłam, że nie żyje. Zabiłam człowieka.

Spojrzał na mnie i objął, próbując mnie uspokoić. Sprawdził czy silnik można włączyć i na nasze szczęście działał.

- Jedźmy do domu. Musimy opatrzyć te rany. - mówi i pomaga mi wstać.

- Co z nimi zrobimy? - zapytałam, a chłopak wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do kogoś.

- W Śródmieściu. Zrób to szybko. - mówi i się rozłącza. - A teraz chodźmy.

Patrzę na moje drżące ręce i wciąż nie mogę uwierzyć, że dzisiaj odebrałam komuś życie. Byłam zbyt skupiona na drżących rękach i nie zauważyłam, kiedy dotarliśmy do domu Mikołaja. Wyszłam z samochodu a brązowooki szedł za mną. Weszliśmy do domu i widzę, że nikogo nie ma. Nie zawracam sobie głowy pytaniem, gdzie są inni.

- Chodźmy na górę. Musimy zdezynfekować rany. - słyszę Miko i podążam za nim, aż docieramy do jego pokoju. Kazał mi, usiąść na jego łóżku, w tym czasie chłopak poszedł do łazienki po apteczkę. Kładzie pudełko na podłodze i klęka przede mną. Nasącza trochę wody utlenionej na wacik i zaczyna dezynfekować mi twarz. Wzdrygam się, gdy zimny płyn dotyka moich ran.

- Jesteś najbardziej szaloną dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. Przysięgam - mówi i chichocze krótko.

- Przynajmniej teraz możesz mnie zabić za zadrapanie AMG. - mówię i wybucham śmiechem, chwilę później brązowooki robi to samo.

- Nie martwię się już o samochód. Martwię się o ciebie. - mówi, a jego głos staje się cichszy.

- Żyję. Jestem przerażona, ale żyję. - odpowiadam.

Patrzy mi w oczy a ja w jego. Amela miała cholerną rację, zakochałam się w tym chłopaku.

Jego twarz powoli zbliża się do mojej. Jest tak blisko, że czuję jego miętowy zapach. Po chwili czuję jego usta na swoich. Jego język badający moje usta, wywołuje u mnie jęk. Kładzie się na mnie, nie przerywając pocałunku. Jego dłonie spoczywały na moich biodrach, ściskając je lekko, przez co moje ciało zrobiło się gorące pod wpływem jego dotyku.

- Bądź moja, Di.

- Jestem twoja. - mówię i jeszcze raz czuję jego usta na swoich.

Dwie godziny później
W garażu

- Tutaj jesteś! - słyszę, głos Dominika.

- Hej, Domi - mówię i przytulam go.

- Przykro mi z powodu tego, co się dzisiaj stało.

-W porządku. Prędzej czy później i tak bym to zrobiła.

- Co się stało z AMG?

- Jest tylko trochę zadrapane. Muszę go tylko pomalować. Mikołaj mnie zabije, jeśli tego nie zrobię. - mówię, a Dominik wybucha krótkim śmiechem.

- Tak, zabije cię miłością.

- Powiedział ci?

- Poza tym był bardzo szczęśliwy. Coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem u Mikołaja. Uszczęśliwiasz go, Diana. Cieszę się, że w końcu kogoś znalazł.

- Mam się czuć zaszczycona? - pytam z uśmiechem.

- Powinnaś być dumna i szczęśliwa, że w końcu jesteście razem. - mówi Dominik. - Teraz napraw to szybko i wracaj do domu. To był długi dzień.

Spojrzałam na Mercedesa i na moich ustach pojawił się uśmiech.

- Jutro mogę go pomalować. Chodźmy już. - mówię, i razem z Dominikiem jedziemy do domu.

••••••••••••
Wybaczcie, że nie było żadnego rozdziału przez cały tydzień, ale mam teraz tyle sprawdzianów i kartkówek do napisania w tym tygodniu, że to jakiś hit 😵‍💫

The stars will find Us - Mikołaj Tylko | KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz