Kiedy Straszek i Lars rozeszli się, każdy w swoją stronę, Czarusia jeszcze na chwilę usiadła na cumowniczym polerze. W jej głowie właśnie odbywała się gonitwa myśli. Zawsze tak pracowała. Podświadomie układała plan, różne elementy zderzały się ze sobą, szukając najlepszej możliwej odpowiedzi.
Nadal zastanawiała się, w jaki sposób Balicki, Schultz i Karolewski zdołali zakłócić obraz na tylu kamerach. Gdyby nawet jeden z nich był genialnym hakerem, nie było szans, aby włamał się aż do tylu niezależnych systemów. Zakłócić dwa, trzy monitoringi? Jasne. To było w zasięgu bardzo sprawnego programisty z drygiem do obchodzenia zabezpieczeń. Ale ponad dwadzieścia? Mało prawdopodobne.
Kotka ze zniechęceniem pokręciła głową i zeskoczyła na ziemię. Spojrzała jeszcze na stalową drabinkę, a następnie w stronę wynajmowanego mieszkania. Te dwie rzeczy dzieliło niecałe 200 metrów. Czy to możliwe, że mężczyźni zniknęli niemal pod jej domem? Wszystko na to wskazywało. Tylko jak to łączyło się z obiektem podwodnym i Torpedownią? Czarusia znowu pokręciła głową. Nie umiała znaleźć na to żadnego sensownego rozwiązania, dlatego powolnym krokiem ruszyła w kierunku kamienicy.
Kiedy znalazła się obok budynku, spojrzała w niebo. Księżyc świecił niezwykle jasno, była praktycznie pełnia. Kilka dni temu czytała, że dzisiaj, czyli 3 lipca o 13:40 ma mieć miejsce zjawisko zwane super pełnią. W dodatku po zachodzie Słońca będzie można zaobserwować super Księżyc, kiedy to satelita Ziemi będzie znajdować się najbliżej naszej planety.
– Wszystko takie super, oby wyprawa do Torpedowni okazała się równie owocna – mruknęła, wstukując kod na domofonie i popychając drzwi. Te głośno zaskrzypiały, ale kotka była niemal pewna, że wszyscy mieszkańcy kamienicy mocno spali. Było dziesięć minut po 3:00, więc nawet najbardziej imprezowi sąsiedzi wyłączyli już muzykę. To dobrze. Nie chciała się teraz natknąć na wokal Ryszarda Rynkowskiego o głośności zbliżonej do startującego Boeinga. Jej gust muzyczny mógłby tego nie przeżyć. Same uszy też nie.
Kiedy weszła do mieszkania, poczuła, jak bardzo jest zmęczona. Krótka drzemka w Zaułku Zachariasza Zappio może i dała kilka procent regeneracji, ale nadal migał jej przed oczami wirtualny napis „podłącz ładowarkę". Pomimo metaforycznej, pustej baterii od razu skierowała się do pracowni. Wskoczyła na fotel i uderzyła w spację. Uśpiony komputer zawył mocą kilku wiatraków, a po kilku sekundach ukazało się pole do wpisywania hasła. Czarusia podała je, jak zawsze narzekając na zbyt dużą ilość znaków, by chwilę później zobaczyć pulpit.
Niemal natychmiast przeszedł ją mimowolny dreszcz. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało standardowo. Ekran z tapetą przedstawiającą znanego z memów Grumpy Cata i pełno ikon rozsianych w dosyć chaotyczny sposób. Już dawno miała to uporządkować Jednak teraz nie to przykuło jej uwagę. W prawym dolnym rogu widniało nieduże okno, którego zazwyczaj tam nie było. „Twój komputer jest w niebezpieczeństwie" – głosił napis pogrubioną i czerwoną czcionką. „Plik na dysku G:/ o nazwie random_heroes.rar jest zainfekowany i może stanowić zagrożenie dla twojego komputera."
Czarusia zmarszczyła czoło, a następnie kliknęła przycisk „Więcej szczegółów".
„Plik przeniesiony do kwarantanny – Trojan RedLine" – oznajmiał lakoniczny opis.
– RedLine? – powiedziała do siebie kotka. Kojarzyła tego wirusa. Podobno był do kupienia za 200 dolarów w ciemnej stronie Internetu i służył do pobierania informacji przydatnych dla przestępców lub drobnych oszustów. Wykradał dane logowania, numery kart kredytowych i wiadomości ze skrzynki pocztowej oraz serwisów społecznościowych. Jednak Czarusia wciąż nie mogła zrozumieć, skąd ten przeklęty wirus znalazł się na jej komputerze. Miała najlepsze możliwe zabezpieczenia i jakikolwiek podejrzany plik nie zdążyłby się nawet zapisać na żadnym z jej dysków.
CZYTASZ
Czarusia
HumorGdańsk. Początek wakacji. Kiedy w niedługim czasie dochodzi do kolejnego zaginięcia mężczyzny z branży informatycznej, mieszkańcy zaczynają się niepokoić. Czy ofiary były ze sobą powiązane i dobrano je według jakiegoś klucza? Dopiero kiedy szef fir...