1. Kłótnia

202 6 1
                                    

L

Siedziałem w swoim biurze, gdy wparował do niego zły Ares, tak mój syn ma imię po greckim bogu wojny, który patronuje nikczemności związane z nią. Podobało mi się to imię.

— tato bierzesz rozwód z nim! Nie wiem, no nie da się z nim na trzeźwo. On myśli, że jest moją mamą? Moja mama mnie zostawiła!

— co się stało— westchnąłem. Naprawdę chciałbym, aby Ares dogadywał się z Pablo tak jak dogaduje się z Harrym. Pablo to w końcu mój mąż, a bardziej narzeczony. To on wiecznie mówi że jesteśmy małżeństwem. Nawet mój syn w to uwierzył.

— co nie zrobię jest źle. Chcę pomóc- źle, nie chce pomóc też źle! Jeśli to tak dalej pójdzie to ja wyprowadzam się do H!

— Ares spokojnie. Usiądź. Co się stało?

— widziałem, że Pablo robi babeczki— zapewne je spali— i chciałem mu pomóc, bo Hazz mnie nauczył, a on na mnie nawrzeszczał, że nie mam do niego szacunku!

— o mój Boże— przecież było tyle osób do wyboru na męża, a ja musiałem się zakochać w największym idiocie na świecie. Dupku przy okazji też.— chodź. Pójdziemy i to wyjaśnimy, Pablo napewno nie miał tego na myśli. Może ma zły humor?— on ma zły humor całe życie

Poszedłem razem z moim synem do kuchni. Muszę się mentalnie przygotować na to wszystko. Obrazi się jeden, albo drugi. W najgorszym przypadku to Ares wyprowadzi się do Harry'ego

— Pablo dlaczego nakrzyczałeś na Aresa?— zapytałem spokojnie. Dawaj kolejną ściemę jakie to moje dziecko jest okropne

— wysypał mi mąkę na upieczone babeczki

— to był cukier puder! Tato masz za męża  kompletnego idiotę. Sto razy bardziej bym wolał Harry'ego!— to teraz się zacznie. Brunet kompletnie nie lubi Hiszpana, a Hiszpan kompletnie nie lubi Hazzy. Jest bardzo zazdrosny.

— nie wymawiaj jego imienia przy mnie! Ono jest zakazane w tym domu!— oboje przewróciliśmy tylko oczami na to

— po prostu pójdę do Harry'ego. Mówił mi, że zawsze mogę do niego przyjść. Jego drzwi są ZAWSZE DLA MNIE OTWARTE. Szkoda, że takiej zasady nie ma tutaj, gdy taty nie ma— spojrzał wymownie na chłopaka przy wyspie kuchennej. Oho, coś jest na rzeczy.

— tylko niech Harry cię później odwiezie okej? Powiedz, że zapłacę mu za paliwo i za to, że przez ten czas będzie cię pilnował— mimo, że Ares miał już szesnaście lat to nie lubił zostawać sam w domu. Wolał mieć towarzystwo w postaci jakiegoś zwierzaka czy nawet niani i w taki oto sposób poznałem Harry'ego. Ari go wychwycił gdzieś na mieście w sklepie szukającego pracy. Oczywiście jak to mój syn ja zostałem postawiony przed faktem dokonanym, ale ten zielonooki chłopak jest bardzo miły i traktuje mojego syna bardzo dobrze, a nawet śmiem twierdzić, że traktuje go jak własnego syna.

— wiesz, że Hazz nie przyjmie od ciebie pieniędzy? Nie ma tego zapisanego, że dziś ze mną zostaje.— nie dość, że był uroczy, trochę młodszy ode mnie to i miał dobre serce. Zbyt dobre, ale umiał też odpyskować i odezwać się kiedy było trzeba. Z aniołka mógł się stać w minutę istnym diabłem, a przy tym był tak cholernie pociągający. Gdybym miał takiego męża to zamknął bym go w domu, żeby nigdzie nie wychodził i żeby nikt mi go nie zabrał. Dbałbym o niego najlepiej jakbym umiał.

— mam swoje sposoby, żeby go przekonać— mrugnąłem do niego

— ZDRADZASZ MNIE?!

— oczywiście, że nie. Co ty masz w głowie?

— masz szczęście. Jesteś moim mężem

— ekhm, ekhem. Narzeczonym od czternastu lat— zakasłał Ares. Czyli jednak wiedział.

— ty mały....

— zważaj na słowa Pablo. To mój syn.— ciekawe co chciał powiedzieć. Nie pozwolę tak traktować osoby, która jest dla mnie wszystkim, a sprawę z drzwiami jeszcze wyjaśniamy.

— ale...

— Pablo jeśli ci nie odpowiada po tylu latach to możesz się wyprowadzić z chęcią spakuje twoje walizki!

— pozwolisz mu się tak do mnie odzywać?!— pisnął starszy. Niby czterdzieści dwa lata na karku, a gorzej niż z dzieckiem.

— Ari przeproś Pablo

— nigdy w życiu. Po moim trupie!— ten dzieciak za dużo po mnie odziedziczył. O wiele za dużo

After 14 Years || Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz