11. Dzwonek

65 3 0
                                    

L

Patrzyłem na Harry'ego, który siedział ze mną na kanapie i wtulonym w niego Aresem. Dlaczego Pablo nie mógł taki być w stosunku do mojego syna? Czy musiałem się oświadczyć Pablo, aby po czternastu latach znaleźć swoją bratnią duszę? Przynajmniej tak sądziłem, że Harry jest moją bratnią duszą. Pasujemy do siebie idealnie!

— dzwonek, pójdę otworzyć— uśmiechnął się i wstał, aby otworzyć drzwi.

— cześć Harry. Upiekłem ciasto, chciałbyś spróbować? Przyniosłem kawałek— co to za chłopak?

— dziękuję, ale dopiero zjedliśmy obiad i jesteśmy pełni

— zjedliśmy? Jesteś z kimś?

— taa...

— słuchaj Hazz. Nie będę bawić się w podchody. Przyszedłem tutaj, aby zaprosić cię na randkę. Proszę zgódź się! Obiecuję, że...— o nie, nie, nie, nie. Mój Harry nie pójdzie na żadną randkę z tym chłopakiem. Zerwałem się z kanapy i podszedłem do drzwi.

— coś się dzieje kochanie?— zapytałem i objąłem H w talii. O ironio. Chłopak, który chciał zaprosić mojego Harry'ego na randkę był tym co naprawiał kosiarkę! Royce'em z rana. Chłopak był kompletnie w typie H. Brązowe oczy, brązowe włosy, umięśniony i oczywiście przyszedł tutaj bez koszulki! Może i brzmi to samolubnie, ale muszę pokazać temu chłopaczkowi czyj jest Hazz

— Royce. Royce posłuchaj. Jesteś naprawdę super facetem, ale ja już kogoś mam.— kiwnął na mnie głową, a ja się uśmiechnąłem dumne. TFU NA CIEBIE ROYCE— i ja też lubię starszych.

— JESTEM STARSZY!

— jesteś dwa lata starszy. Ja lubię dużo starszych mężczyzn. Osiem, dziesięć lat starszych. Lubię doświadczonych mężczyzn, którzy mają poważne zawody. Każdy zawód jest wspaniały, ale wiesz o co mi chodzi.

— rozumiem. To był zaszczyt Harry, że tak piękny chłopak zna moje imię— co ja muszę jeszcze zrobić, żeby zauważył, że Harry jest mój? Mam mu na czole napisać moje nazwisko?

— Ciebie też miło było poznać— uśmiechnął się lekko— ja już swojego wybranka mam, ale nie przejmuj się tym. Znajdziesz swojego kwiatka. Tego kwiatu jest pół światu.

— a trzy czwarte chuja warte

— LOUIS! Ogłady trochę!

— cokolwiek kwiatuszku— cmoknąłem go w policzek i z powrotem poszedłem na kanapę.

— już? Pan lekarz wyeliminował swoją konkurencję?— co za bezczelność!

— nie. Najlepiej jakby on zniknął. Wyprowadził się

— jesteś zazdrosny tato

— jestem.

— mam gips na ręce to wrazie co mogę pierdolnąć temu chłopakowi, który by się dobierał do naszego Harry'ego

— kto cię takiego słownictwa nauczył, kochany?!—jak ja teraz wypadnę przed Harrym?!

— tata

— sam się nauczył

Zielonooki tylko się zaśmiał i usiadł pomiędzy nami. Przytulił nas oboje do siebie, oczywiście uważając na rękę Aresa. Boże. Ten chłopak miał serce na dłoni.

— oj chłopaki. Nie wiem czy mnie wkurzacie, czy was lubię

— lubisz nas proste

— ty jednak jesteś kopią swojego tatusia Ares. Jeden do jednego Louis Tomlinson

— to dobrze. Nie wyprze się mnie przynajmniej.

— HEJ! Nie wyparłbym się ciebie.

— za piętnaście lat, gdy będę lepszym lekarzem od ciebie to twoja dumna nawet nie pozwoli ci tego przyznać

— co za bezczelne dziecię. Kto cię tak wychował synu?

— ty

Co za mała bezczelna bestia! Stawia mnie w złym świetle przed moim Harrym! Co on sobie teraz o mnie pomyśli?
Co za małego potworka wychowałem!

— dobra mały potworku. Zbieramy się. Dzień się powoli kończy i dziękujemy Hazz za tak wspaniały dzień— uśmiechnąłem się

— może chcecie zostać na noc? Mam jeszcze trzy pokoje wolne— na taką propozycję liczyłem

— zostajemy na noc?

— jeśli tylko będziecie cicho w nocy to nie ma najmniejszego problemu. Harry jest super! Kocham H

— idź na górę kolego. Zamknij oczy i podziwiaj powieki od środka— czy on myślał, że będę się kochać z Harrym? Kiedy on jest w pokoju obok? Oczywiście nie pogardziłbym tym, ale nie kiedy mam dzieciaka obok!

Spojrzałem na zielonookiego, który cicho śmiał się pod nosem. I co ta żaba się cieszy?

— i co się cieszysz żabko?

— nic, nic Lou. Jutro przyjeżdża moja mama, więc chyba musicie spędzić jeszcze jeden dzień u mnie.

— nie pogardzę, ale Aresa odstawię do Zayn'a i Liam'a. Nie może mi zrobić wstydu przed przyszłym teściem

— teściową? Lou, nawet nie jesteśmy razem. Nie zerwałeś z Pablo.— Pablo. Zapomniałem o nim

— załatwię to kwiatuszku— cmoknąłem go w policzek. Jak mówię, że załatwię to załatwię

After 14 Years || Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz