L
Była druga w nocy. Ares spał u Zayn'a. Nie chciał wrócić do domu. Nadal się bał. Ja stałem pod domem Harry'ego i rzucałem kamyczkami w jego okno. Otwórz no, proszę.
— Louis? Co ty tu robisz?— otworzył w końcu okno. Czy on miał na sobie niebieską satynową piżamę? Jasna cholera
— chciałem jeszcze raz przeprosić. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczył! I żebyś znów pracował u mnie.
— wejdź. Zaraz ci otworzę drzwi. Porozmawiamy— jak on mógł być tak spokojny? Ale to w końcu mój kwiatuszek. Zawsze jest spokojny. Jak on chciał w ogóle nadal ze mną rozmawiać?
Gdy drzwi się otworzył to zapalone światło umożliwiało mi zobaczenie jeszcze bardziej Harry'ego. Satynowa piżama. Włosy roztrzepane i te błyszczące zielone oczy.
— wyglądasz tak pięknie— wymsknęło mi się
— nie czaruj. Wchodzisz czy nie?
— wchodzę— uśmiechnąłem się do niego i skierowałem się od razu do salonu, aby usiąść na kanapie— Hazz chce tak bardzo cię przeprosić i...
— Hally?— ze schodów zeszła mała dziewczynka. Na oko trzyletnia
— Lauren? Dlaczego nie śpisz pszczółko? Jest już późno— podszedł do niej i wziął na ręce. Czy on ma dziecko?
— boję się— spojrzała na niego szklistymi oczkami, a mój kwiatuszek przytulił ją do siebie.— przeczytasz mi bajkę? Kto to?
— hej. Jestem Louis— pomachałem z uśmiechem
— Lewis? Wujek Lewis!
— Louis pszczółko. „S" nie wymawiamy— poprawił ją
— wujek Louis!
— chodź przeczytamy bajkę, abyś mogła zasnąć.
Harry z malutką poszedł na górę, a ja po prostu czekałem na niego. Czy Lauren była jego? Miała zielone oczy i loki, ale przecież powiedziałby mi, prawda? Może i byłem trochę pijany znowu, ale za to wiem jak sprawić, by Harry mi wybaczył!
— Harry muszę ci coś pokazać!— powiedziałem ucieszony, gdy tylko zszedł po schodach— zobacz!— nie miałem pojęcia, dlaczego akurat taki pomysł wpadł mi do głowy, ale ściągnąłem swoje spodnie razem z bielizną. Więc chłopak mógł zobaczyć moje przyrodzenie
— no i co ty mi pokazujesz? Tego twojego fiflaczka? Myślisz, że nie widziałem? — parsknął Harry, a ja szybko założyłem spodnie
— no jak to co?! To będzie w tobie! I to nie jest „fiflaczek" tylko POTĘŻNY FIFLAK. BESTIA!
— tak, tak, Louis. Chodź położysz się spać— zbliżył się do mnie, a ja wpadłem na jeszcze bardziej genialny pomysł. Pocałuję go! Nie mogę się oprzeć jak stoi przede mną w tej niebieskiej satynowej piżamie. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Boże, był idealny. Jego wargi smakowały jak wiśniowa pomadka, a było jeszcze lepiej, bo oddawał każdy pocałunek.
Zacząłem odpinać jego koszulę nocną, a on zaczął ściągać moją koszulkę. Musiałem się na chwilę oderwać od niego, aby złapać powietrze. Chcę całować te usta do końca mojego życia.
Powróciłem z uśmiechem do całowanie go. Poprosiłem o wstęp do jego buzi, a loczek udzielił mi go natychmiast.
— nie Louis. Masz narzeczonego— powiedział, gdy chciałem ściągnąć jego spodnie, ale moje ręce po tych słowach tylko zatrzymały się na jego biodrach. Faktycznie. Mam narzeczonego.
— tak, faktycznie— złączyłem swoje usta w cienką linię — mam narzeczonego, ale to nie zmienia faktu, że jesteś tak cholernie piękny Harry. Uprzedzając twoje pytanie, nie chce zapominać o tym pocałunku.
— prześpij się w moim pokoju. Ja pójdę do małej. Porozmawiamy o tym jutro— z tymi słowami mój kwiatek odszedł. Czy byłem naprawdę tak do dupy? Czy tu chodzi o coś innego? Nie jestem ważny dla Harry'ego? Jakbym mógł być dla niego ważny, skoro nawet nie znamy się jakoś bardzo, ale chce go poznać. Chcę znać każdy szczegół z jego życia. Chcę wiedzieć o nim wszystko. Harry jest kompletnie inny niż Pablo. Harry jest czuły dla Aresa, nie krzyczy, uczy go nowych rzeczy, jest idealny. Mój syn go uwielbia. Ja też go lubię.
H zaczyna być dla mnie ważny. Czuję, że znam go całe życie, a nie kilka miesięcy. Wiem jak to naprawię. Zupełnie inaczej to naprawię. Już nie od dupy strony tylko konkretnie się postaram o mojego kwiatka
Harry był dla mnie jak dom, a ja dopiero powoli zaczynałem to dostrzegać.
CZYTASZ
After 14 Years || Larry Stylinson
FanfictionPo 14 latach Louis odnajduje swoją bratnią duszę tylko, że Louis jest zaręczony, a Harry opiekunką od czasu do czasu dla jego syna. No, ale cóż nie wszystko trzyma się planu jakiego ustalamy.