2. Mam narzeczonego od czternastu lat

114 3 1
                                    

L

— jak sytuacja z Pablo i moim cudownym, kochanym, wspaniałym, fenomenalnym, uroczym i grzecznym chrześniakiem?— zapytał Zayn, gdy siedzieliśmy w gabinecie w szpitalu. Mieliśmy taki dobry szpital, że pozwolili dwójce przyjaciół pracować ze sobą. W końcu to najlepszy szpital w Anglii, a tak naprawdę nie chcieliśmy pracować osobno i się upraliśmy. Albo razem, albo wcale, a Zayn był doskonałym chirurgiem, a im akurat takowych brakowało.

— chrześniak nadal nastawiony bojowo tak jak zawsze do Pablo, Pablo nastawiony bojowo do niego, codzienne kłótnie i codzienne wyjścia do H. Już mi nawet SMSa napisał, że jeśli jeszcze raz mu prześlę jakieś pieniądze to mi je wsadzi w dupę, a wtedy ty jako chirurg będziesz je wyciągał— uśmiechnąłem się na myśl o tym SMSie

— widzę ten uśmiech! Lubisz go! Szczególnie, że jest kompletnie w twoim typie!

— Zayn ja mam narzeczonego od czternastu lat...

—... który wszystkim wmawia, że jesteście małżeństwem. Ogarnij się Louis i rzuć go. Nawet Liam go nie lubi, a on lubi wszystkich! Nawet tą pielęgniarkę, która zawsze go podrywa, gdy przychodzi tutaj!

— ktoś tutaj jest zazdrosny— zagwizdałem i oderwałem wzrok od papierów— pielęgniarki lecą na rehabilitantów, a Liam jest niczego sobie...

— hej! Mówisz o moim mężu!

— przecież wiesz, że Liam jest przystojny, ale to nie jest mój typ, poza tym kolego przypomnij sobie kto cię z nim zeswatał i...

— Dzień dobry panie Malik i panie Tomlinson— do gabinetu wszedł Harry. Ledwo żywy. Biedny kwiatuszek.

— Harry mówiłem ci. Wystarczy Louis i Zayn— przewróciłem czule oczami.— co cię tu sprowadza?

— Louis, a co może kogoś sprowadzać do lekarza? Złamałeś coś czy czujesz się chory?— zapytał mulat

— to drugie.

— więc zapraszam do biurka obok

— przeprowadzimy najpierw wywiad...

— środowiskowy, zapyta Cię o wszystko— będę musiał porozmawiać o zachowaniu Zayn'a z Liam'em. Będę musiał.

— wracając. Czy coś cię boli?

— gardło, ale tylko na początku już mi przechodzi

— masz chłopaka?

— nie, ale pan ma męża od czternastu lat. Ares go nienawidzi, ale nie dziwię mu się. Też go nie lubię

— masz dreszcze?

— tak i czuję jak mnie wszystkie mięśnie i stawy bolą. Wszystko mnie boli! Wiesz jakie to wyzwanie było przyjść tutaj. To jedyny najbliższy szpital w mojej okolicy. Tak to bym poszedł do Nicka jak zawsze

— okej, ile masz lat? Czy chorowałeś wcześniej na zapalenie płuc, albo oskrzeli?

— trzydzieści, nie

— zdejmij koszulkę muszę cię jeszcze osłuchać.— uśmiechnąłem się lekko

— poważnie? Muszę? Nie mam siły Lou nawet na tak prostą rzecz— spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.

— musisz Hazz, daj pomogę ci— przybliżyłem się do niego, a co za tym idzie ściągnąłem jego kurtkę, bluzę, koszulkę i koszulkę na ramiączkach. Chryste, jemu naprawdę musiało być cholernie zimno. Gdy zdjąłem z niego odzież przystawiłem stetoskop do jego ciała

— NIE! Nie ma mowy! To jest zimne!— drugi Ares. Po prostu drugi Ares

— Harry muszę to zrobić, no dalej. Pokaż, że jesteś dzielnym chłopcem

— jak to zagrzejesz to pogadamy— przeniosłem wzrok zrezygnowany na Zayn'a, a on tylko się śmiał. — a jak mi przelejesz jeszcze raz pieniądze za to, że mój mały, cudowny, kochany Ares do mnie przyszedł, bo nie mógł wytrzymać z tym ciapciakiem w domu, bo znowu się go czepiał to te pieniądze wsadzę ci w dupę. Bardzo głęboko je wsadzę, a Zayn będzie musiał ci je wyciągnąć. Ciapciakowi przekaż, że jeszcze raz się doczepi do Aresa to mu zrobię defenestracje praską. Też wyleci przez okno!

— bezczelny. Lubisz takich Tommo— zagwizdał Malik.

— Hazz słoneczko. Pozwól mi skończyć badanie. Czym bardziej to będziesz przedłużał tym bardziej będzie ci zimno. To zajmie dwie minuty. Obiecuję

— TY MNIE TU NIE CHCESZ PO PROSTU!

Gorączkę chyba też miał. Ewidentnie.

— broń Boże kwiatuszku. Oczywiście, że cię tu chcę, ale bądź grzecznym chłopcem i daj mi się zbadać, dobrze?— zielonooki w końcu uległ i dał się zbadać. Tak jak myślałam zapalenie płuc, gorączkę również miał. Chyba będzie trzeba go zostawić na obserwacji. Chociaż na dwadzieścia cztery godziny.

— będziesz musiał kwiatku zostać na obserwacji przez dwadzieścia cztery godziny.

— nie, idę do domu. Nie lubię szpitali i nie lubię lekarzy.

— więc co powiesz na to, że zostaniesz u mnie w domu na obserwacji. Na dwadzieścia cztery godziny?— to będzie istny armagedon, ale nie mogę go puścić samego do domu! Gdybyś tylko Tommo wiedział, że to nie o to chodzi. Innych pacjentów zostawiałem na obserwacji, ale Harry to Harry. On by szybciej przebrał się za lekarza i wyszedł z stąd, niż został

— okej, niech będzie. Skoro muszę— i to mi się podoba. Bardzo podoba

After 14 Years || Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz