Rano ruszyli. Podczas jedzenia poprzedniego wieczoru, lis opowiadał im o Aslanie, jego misji, koronach i nocnym kwiecie. Lepiej wyjaśniając sytuację, przystępniej.
Dojście do rzeki miało zająć pięć dni, dwa do jeziora, jeden przez, a kolejne dwa do rzeki. Czekało ich wiele drogi. Sami nie dadzą rady, pomoc czeka właśnie na nich, to według młodej wiedźmy był zwykły paradoks. Wędrówka przez lasy i pokryte puchem połacie polan nie była tak zła jak wszystkim mogło się wydawać. Dziewczynka ćwiczyła swoje umiejętności, bobry opowiadały o Narnii, rodzeństwo poznawało tereny, nie zapominając o bracie. Ta wędrówka była trudna nie przez odległość, nie przez to, że nie mieli sił. Była ciężka przez wyrzuty sumienia, przez poczucie winy ciążące na barkach trójki Pevensie.
- A ty mała, jak widzisz Narnię? - Pyta Piotr gdy zasypiają po pierwszym w miarę spokojnym dniu drogi.
- Narnia to dom. Nic mniej, ni nic więcej. - Dziewczynka odpowiada z lekkim uśmiechem. - Żyłam i żyję w Narnii, wykonuję powinność do mnie należące, wcześniej względem matki, teraz waszym. Takie moje przeznaczenie, nie mogę się z nim spierać. Jeżeli biała czarownica się czegoś boi, to durnych wierszy, a jeżeli nęka ją lęk od przeszło kilku stuleci, muszą być one prawdą choć w maleńkim stopniu. Tego będę się trzymać. - Cień zwraca swój wzrok ku gwiazdom, tak potrzebnym dla mroku nocy. Starszy z braci zastanawia się ile ta dziewczynka musiała przeżyć, by teraz mówić w ten sposób. - Nie martw się o mnie Piotrze, idź spać. - To mówiąc otuliła go mocniej warstwą roślin, sama zasypiając. Blondyn jeszcze długo rozglądał się po polanie po czym sam zapadł w ciężki, mocny sen.
___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯Gdyby ktoś mu powiedział, że po wejściu do cholernej szafy obudzi się z mieczem na gardle, wyśmiałby go. Ale teraz, po tym jak to się stało, nigdy więcej nie zignoruje takiego ostrzeżenia. Bo właśnie ogromny, co to właściwie jest? Minotaur? Unosił na niego w biegu, wprost proporcjonalny do jego rozmiarów topór bitewny.
Nigdy więcej nie zignoruje tej siedmiolatki, która w odpowiednim momęcie związała jego kopyta mocnym pnączem i ogłuszyła udeżając w głowę ciężką kulą z czarnego szkła które rozbiło się na jego głowie. A potem jak gdyby nigdy nic podeszła do niego i skręciła mu kark z obojętną miną.
To było przerażające. Mała dziewczynka silna na tyle, by oderwać byczy łep. Twarda psychicznie na tyle, by nie wzdrygnąć się przy zabójstwie. Szybka na tyle, by zareagować w ułamku sekundy. To dziecko było przerażające, podczas gdy wyrastało w czasach wojny. Ale oni też dorastali na wojnie, a tacy nie są.
Ale ona była w pierwszej lini frontu.
Jak tata.
Przetarł oczy w których powolnym tępem zbierały się łzy. Czemu teraz płaczę? To nie czas na to.
- Czy wszystko dobrze? - Słyszy przytłumiony głos. Kto to mówi? Do kogo?
- Tak, czemu pytasz? - Wreszcie rozpoznaje, że to jego siostra, ta starsza, kuca przy fioletowookiej. Zuzanna macha ręką w stronę.. Ogromnego byka o ludzkiej posturze. - Ten minotaur wam zagrażał. To moja powinność was chronić, wasza wysokość. - Czyli dobrze skojarzył mi to logiczną nazwę.
- Rozmawialiśmy już o tym. Mów do nas po imieniu. - Dziewczynka wzruszyła ramionami.
- Do mamy też musiałam tak mówić, skoro jest władcą, ale teraz wy nimi jesteście. - Wyjaśniła swój punkt widzenia.
Na froncie.
Bez prawdziwej opieki matki.
- Ale MY nie jesteśmy jak ONA. - Nie wiedział, że potrafi używać takiego tonu.
- Nie strasz jej! -
- Nie kłućcie się znowu! Musimy się śpieszyć do kamiennego stołu. Czy Łucja nadal śpi? - Rozespane bobry zobaczyły czarnego potwora. Umilkły.
- Tak, najmłodsza śpi. Oh i król mnie nie straszy, słyszałam już gorsze... Hałasy i wyrażenia. A teraz posprzątam to, nie chcemy by Lucy się przestraszyła. - To mówiąc chwyciła minotaura za jeden róg, mocno się spupiła, mała ilość cienia utrudniała sytuację, i zrobiła te kilka swoich miedzyprzestrzennych kroków, zanim nie wróciła tym samym sposobem. Umm... Może wilki to jednak zjedzą? Albo inni padlino i mięsorzercy?
CZYTASZ
Narnia: Fioletowe Kwiaty
ФанфикTemat oklapany, chociaż, może jeszcze kogoś czymś zaskoczę? - Imię.. - Wyszeptała cicho. - Jakie jest moje imię? - Oczy dziewczynki przypominały barwę nocnego kwiatu. Nie otrzymawszy odpowiedzi zadrżała, było jej zimno. Coraz zimniej... - Imię to za...