6 - Kwiat Liriope

68 6 0
                                    

Kry podrywały się od lodu, woda była wartka co waprawiło ją w cichy zachwyt. Tylko w Archenlandii i innych krajach widziała wodę, która nie była lodem, ale woda w Narnii była nie do porównania z tamtymi. Nie wiedziała jak dokładnie to opisać, był to jeden z tych małych cudów.

Zeszli do kanionu i blondyn zaczął iść po kruchym lodzie.

- Może ja pójdę pierwszy? - To raczej nie było pytanie, kiedy bóbr wyprzedził Piotra. Wywracając oczami, czy oni nigdy nie słyszeli o rozkładaniu ciężaru? Złapała ich oboje.

- Wszyscy razem jesteśmy za ciężcy, włączcie trochę racjonalne myślenie. - Warkneła wilczo. Zuzanna mamrotała coś o ich matce, a Piotr odgryzł się jej. - Teraz cicho, pojedyńczo i szybko. Jazda! - Popchnęła najstarszego z rodzeństwa, sama będąc w pozycji całkowicie gotowej do biegu. Jeżeli coś się stanie to ona ma największe szanse go uratować. Jednak dotarł bezpiecznie do brzegu. Choć na lodzie pojawiło się kilka głębokich pęknięć. - Lucy, teraz ty. - Lekko popchnęła dziewczynkę, która puściła się biegiem mocno trzymając futro. Z pokrywą rzeki nie stało się nic złego, wcześniejsze rysy tylko odrobinę się pogłębiły i powstała jedna czy dwie nowe, delikatne. - Zuzan.. -

- Najpierw bobry. Z nimi mój brat i siostra mają większe szanse dostać się do stołu. - Niepewnie skinęła głową. Bobry umią chyba pływać?

- Panie Erneście, teraz pan. - Kra głośno pod nim trzeszczała, łamiąc się wreszcie i odsłaniając gniewny żywioł uwolniony po tysiącleciu zamknięcia. - Pani Nemezjo! - Bobrzyca była co dziwniejsze zwinniejsza od bobra, jednak kilka tafli lodu zostało już zupełnie odłmanych. - Teraz ty Zuzanno. Uważaj na siebie. - Szło dobrze. Szło wręcz wyśmienicie, kiedy przy końcu jej nogę złapała Kappa wyciągając dziewczynę pod wodę. Oh te głupie stworzenia z wodą zamiast muzgu! Nie pamięta w jakim kraju je widziała, ale tych trójpalczastych dłoni połączonych błoną nie da się zapomnieć. No rzesz szlag!

Dziewczynka podbiegła i zaraz rzuciła się do wody nurkując. Woda była zimna, ale o dziwo nie była to temperatura minusowa, co dobrze podziałało na dziewczynę, która zaczęła płynąć w stronę niebieskookiej szatynki. Kiedy wreszcie się jej to udało, mocno złapała jej dłoń, drugą ręką wyczarowywójąc ogórka. - Jedyne co Kappa lubi bardziej od ludzkiego miesą. Żłówio-żabo humanoidalne coś pochwyciło roślinę puszczając przy okazji kostkę młodej kobiety. Wypłyniecie okazało się odrobinę trudniejsze. Zuzanna chciała płynąć w górę, ale młodsza wiedziała, że lepszą opcją będzie bardziej zacienione dno, które da jej lepszy dostęp do teleportacji. Zresztą, u góry prądy były gorsze, silniejsze niż na dole. W końcu słabnąca Pevensie się poddała, mniejsza, przecież ta siedmiolatka nigdy nie chciała ich skrzywdzić. Na dnie rzeki było ciemno. Jedna z tafli lodu zacieniła piach jeszcze bardziej, co fioletowo oka skrupulatnie wykorzystała. Zrobiła jeden między przestrzenny krok, a Zuzanna wypluwała wodę jaka dostała się jej do płuc. Łucja i Piotr przytulili siostrę, jednak ta o dziwo szukała schronienia w małych ramionach, które delikatnie objeły jej głowę. Cała trójka rodzeństwa ją obejmowała. To było takie... Miłe.

- Co to było? - Spytał najstarszy zerkając niepewnie w stronę rzeki.

- To była Kappa, naprawdę irytujące strzorzenie. Trzeba pamiętać, by w przyszłości wrzucać tu dużo ogórków. - Mamrotała głośno. Po kilku minutach wszyscy się uspokoili. Zuzanna nadal się trzęsła. Co cień odebrał słońcu? Rośliny, rośliny potrzebują słońca. Błysk, bez słońca nic się nie mieni. Ciepło! Wysilając się otoczyła ludzi i zwierzęta ciepłem. Nie wiedziała czemu wcześniej nie robiła tego dla siebie, przecież nie cierpiała zimna. Może zbyt bardzo się przyzwyczaiła? Przecież ledwo znała pojęcie prawdziwego ciepła. Dla niej istniało ono wtedy gdy przytulała się do wilków i grzała na promieniach słońca których nie przechwycił mroźny wiatr. Nigdy jednak nie kojarzyła słońca bezpośrednio z ciepłem. Bo przecież, i w Narnii i innych krajach świeciło tak samo.

- Chodźmy stąd, nie możemy pozwolić by czekali dłużej. - Łucja patrzyła rozmazanm wzrokiem, gdy myślami była już tam, daleko.

Narnia: Fioletowe Kwiaty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz