2.

460 11 1
                                    

Następnego dnia rano musiałam stawić się w biurze prezydenta klubu, aby oficjalnie podpisać umowę i dogadać szczegóły naszej współpracy, a o godzinie 19:00 w domu Pedriego miała odbyć się impreza z okazji sylwestra, na którą zostałam zaproszona dzień wcześniej. Około godziny 9:00 ubrana w beżowy garnitur i złote szpilki stałam przed dużymi drewnianymi drzwiami prowadzącymi do miejsca, w którym znajdował się Joan Laporta. Zapukałam i po usłyszeniu zaproszenia weszłam do środka. Powitał mnie tam uśmiechnięty starszy mężczyzna, który wydawał się być zadowolony moją obecnością.

- Witaj Rosalíno, miło Cię widzieć. - powiedział wystawiając dłoń w moją stronę.

- Dzień dobry, Pana również miło widzieć. - odpowiedziałam uściskając dłoń mężczyzny.

- Z tego co mi wiadomo mieszkanie przekazane zostało Ci wczoraj, prawda? - zapytał uprzejmie.

- Tak, zgadza się, Pedro i Pablo mi je pokazali i przekazali klucze. - powiedziałam uśmiechając się. - Dziękuję bardzo za wszystko, mieszkanie jest piękne.

- Nie masz za co dziękować, teraz jesteś częścią rodziny i cieszę się, że Ci się podoba. - po chwili ciszy dodał. - Chyba możemy przejść do formalności, żeby mieć to z głowy. - zgodziłam się z Laportą, dlatego wyciągnął on z szuflady znajdującej się w biurku dwa pliki kartek, które oboje musieliśmy podpisać.

Oczywiście nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia. Po wszystkich formalnościach dogadałam z Joanem ostatnie szczegóły i kiedy już miałam wychodzić z jego biura zatrzymał mnie, po czym zapytał:

- Czy ktoś wspominał Ci, że dostaniesz również samochód od klubu?

- Nikt nic nie mówił na ten temat. - byłam zdziwiona, ponieważ nie spodziewałam się aż takich udogodnień ze strony klubu.

- Jest taka możliwość, dzięki współpracy z Cuprą dostaniesz Cuprę Formentor jak większość pracowników i piłkarzy. Dostaniesz możliwość wybrania sobie koloru, jeśli dobrze pójdzie dzisiaj popołudniu powinnaś dostać samochód.

- Dziękuję bardzo. - uśmiechnęłam się i po kolejnym pożegnaniu wyszłam z biura.

Na korytarzu wpadłam na trenera pierwszej drużyny FC Barcelony, który już zdążył się o mnie nasłuchać od chłopaków, co jakoś wcale mnie nie dziwiło. Po krótkiej rozmowie z nim udałam się do swojego mieszkania, znajdującego się około 10 minut pieszo od Camp Nou. Tam przebrałam się w wygodniejsze ubrania i miałam zamiar zbierać się do sklepu kiedy plany pokrzyżowało mi pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, a po drugiej stronie stała zadowolona niska brunetka.

- Rosa jak dobrze Cię znowu widzieć - dziewczyna rzuciła mi się na szyję.

- Ciebie też dobrze widzieć Sira. - odpowiedziałam przytulając ją.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, wyciągnęłam adres od Pepiego, chociaż na początku nie chciał nic gadać, bo przecież należy Ci się prywatność, ale jakoś nie wydaje mi się, żebyś miała problem z tym, że wiem gdzie mieszkasz.

- Spokojnie, nie mam żadnego problemu, wchodź. Kawy albo herbaty?

- Herbatę poproszę. Byłaś już u Laporty?

- Byłam podpisałam umowę do końca tego roku, a później się zobaczy.

***

Po tym jak Martinez opuściła moje mieszkanie udałam się na zakupy spożywcze. W międzyczasie dostałam wiadomość od jednego z zarządców Barçy, że mogę o 14:00 stawić się pod Ciutat Esportiva, aby razem z nim jechać po moje auto, więc tak zrobiłam. Razem z Juanem Fernándezem pojechałam po swoją nową Cuprę. Tak jak powiedział Joan miałam możliwość wyboru koloru, wachałam się między białym a matowym czarnym, ostatecznie padło na ten drugi, dlatego chwilę później siedziałam za kierownicą czarnego samochodu i byłam w drodze do domu. Zbliżała się godzina 16:00 a na 19:00 była impreza sylwestrowa u Pedriego, dlatego od razu jak weszłam do domu zaczęłam się ogarniać. Po kąpieli suszyłam włosy śpiewając wszystko co miałam w głowie. Później zrobiłam makijaż, który składał się z korektora, podkładu, brązera, rozświetlacza, tuszu do rzęs, średniej długości kreski i brokatowego cienia o kolorze niebieskim, pasującym do sukienki, którą miałam ubrać na siebie. Jest ona wykonana z satyny odkrywająca ramiona, o pięknym odcieniu błękitu. Do niej dobrałam srebrne szpilki. Po pomalowaniu i ubraniu się zakręciłam włosy i gotowa skierowałam się w stronę samochodu. Dotarcie do domu Kanaryjczyka zajęło mi pół godziny ze względu na ruch. Ulice Barcelony były zapełnione samochodami, większość pewnie jechała już na imprezy, inni do domów z pracy, jeszcze inni do pracy. Na chodzikach można było zobaczyć dużo młodych ludzi w dobrych nastrojach, ubranych w sylwestrowe stylizacje.

Mi mariposa || Pablo "Gavi" GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz