5.

322 10 0
                                    

Kiedy szliśmy przez Plaza Mayor zatrzymał nas chłopak o ciemnych włosach i jasnych oczach, nie miał więcej jak 17 lat. Jak się później okazała był to fan Barcelony, który chciał zdjęcia z Gavim. Oczywiście szatyn się zgodził, pogadał chwilę z nastolatkiem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Jak na Madryt zatrzymało nas całkien sporo osób, po 7 przestałam liczyć. Były osoby robiące sobie z chłopakiem zdjęcia, ale też takie, które brały autografy na case'ach, bluzach, zwykłych T-shitach, zdarzyło się nawet podpisać Gaviemu koszulkę klubową. Zastanawiające było to czemu ta osoba miała ze sobą koszulkę Barçy, przecież dzisiaj nie było meczu z Madrytem, o ile dobrze pamiętam to nie było żadnego meczu.

- Nie sądziłem, że zatrzyma nas tyle osób, w końcu to Madryt a nie Barcelona. - powiedział Andaluzyjczyk, co najmniej jakby czytał mi w myślach.

- Masz rację, najciekawsze jest to, że podpisałeś nawet swoją koszulkę. - zaśmiałam się kiedy wchodziliśmy do jednej z pobliskich restauracji, żeby coś zjeść.

Całe miejsce było utrzymane w kolorach białego i czarnego drewna, co pięknie komponowało się ze złotymi elementami takimi jak doniczki do zielonych roślin znajdujących się na półkach za barem. Usiedliśmy przy stoliku znajdującym się przy dużym oknie i zaczęliśmy przeglądać karty dań. Wybrałam sobie sałatkę grecką i do tego lemoniadę arbuzową, piłkarz natoniast postawił na paellę i do tego sok pomarańczowy. Podczas czekania na nasze jedzienie rozmawialiśmy o tym, że dziwne było to, że Raquel postanowiła nas poinformować o tym co się stało, tym bardziej, że Carlos zapewniał nas, że nikomu o tym nie mówił i nikt go nie widział. Było to podejrzane tak samo jak zachowanie blondynki o czym mieliśmy się z Pablem przekonać w najbliższym czasie.

***

Około godziny 16:00 wróciliśmy do mieszkania, w którym postanowiliśmy trochę ogarnąć. Niby byliśmy tu niedługo, ale zdążyliśmy zrobić mały bałagan, dlatego podzieliliśmy się i razem zabraliśmy się za sprzątanie do losowo puszczonej przez szatyna playlisty ze Spotify. Jak się później okazało były to całkiem spokojne piosenki wykonawców takich jak Lana Del Rey, Coldplay, Alec Benjamin, Iñiego Quintero i podobnych. Wycierałam blat w kuchni kiedy włączyła się jedna z moich ulubionych piosenek w właśnie takim klimacie, dokładniej I Wanna Be Yours od Arctic Monkeys. Nie obeszło się oczywiscie bez mojego nucenia. Jakie jednak było moje zdziwienie kiedy na drugiej zwrotce z salonu usłyszałam podśpiewywanie piłkarza.

- Let me be your leccy meter
And I'll never run out
Let me be the portable heater
That you'll get cold without
I wanna be your setting lotion (wanna be)
Hold your hair in deep devotion (I'll be)
At least as deep as the Pacific Ocean
Now I wanna be yours - o dziwo Gavi śpiewał całkiem dobrze, kolejną rzeczą jaka mnie zdziwiła było to, że wogóle śpiewał.

- Secrets I have held in my heart
Are harder to hide than I thought
M

aybe I just wanna be yours
I wanna be yours, I wanna be yours - kiedy śpiewałam ten fragment Pablo wszedł do kuchni prawdopodobnie przynieść jakiś kubek do mycia, ale jakoś nie przeszkadzało mi to biorąc pod uwage fakt, że już zdarzyło nam się razem śpiewać.

- Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours
Wanna be yours - ostatnie wersy śpiewaliśmy na zmianę co wyszło całkiem nieźle. Nie zwróciłam nawet uwagi kiedy Hiszpan znalazł się za mną i po prostu się do mnie przytulił, trochę jak za czasów mundialu, szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to.

Mi mariposa || Pablo "Gavi" GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz