2. 𝕺𝖒𝖎𝖓𝖎𝖘

133 17 51
                                    

Sebastian zadawał im pytania przez całą drogę do szkoły. Zarówno podczas marszu do bram Hogwartu, jak i w trakcie przejażdżki karoc ciągnących przez testrale, jak i tuż przed wejściem do Wielkiej Sali, gdzie miała odbyć się ceremonia przydzielania do domów. Pierwszoroczni nie zdążyli jeszcze przybyć, bo tradycyjna przeprawa przez jezioro trwała znacznie dłużej niż ta powozami. Jedenak dla wrażeń zarówno wzrokowych, jak i ogólnego klimatu podróży, gdy późnym wieczorem obserwuje się rozświetlony na wzgórzu Hogwart i odbijające się w wodzie światła latarynek, warto było odłożyć ceremonię nieco w czasie i napawać się widokiem szkoły magii, której nowemu uczniowi przyjdzie spędzić najbliższe siedem lat.

Lina i Ominis nie potrafili odciągnąć Sebastiana od tematu. Wypytywał o wrażenia ze spotkania z Dementorem. Ciekawiło go jak wyglądał, jak się poruszał, a już najbardziej interesowało go, kim była postać, która wręcz miała go na swoim ramieniu.

— Myślicie, że mu usługiwał? To tak w ogóle można? — mówił podekscytowany i kompletnie nie przeszkadzało mu, że jego przyjaciele w pewnym momencie przestali mu odpowiadać. — Wyobrażacie sobie, że dementor jest na każde wasze zawołanie? Wysysać szczęście od swoich najgorszych wrogów... Auć! — Sebastian pomasować tył głowy, gdzie chwilę wcześniej Lina postanowiła go trzepnąć. — Oj, tylko tak rozważam!

— Za dużo myślisz momentami — skomentowała ironicznie.

Jednak Sebastian nie był jedynym, który zastanawiał się nad pobytem dementora w pociągu. Wielu uczniów starszych i młodszych klas miało ten temat na językach. Szeptali między sobą jak najciszej, by Profesor Weasley, która kierowała tłumem, przypadkiem nie usłyszała, co ich tak bardzo zajmuje. Według niej zapewne oznaczałoby to masową panikę, podczas gdy uczniowie byli raczej zaintrygowani niż przestraszeni, skoro dementor, o dziwo, nie zrobił nikomu faktycznej krzywdy. A przynajmniej nikt z uczniów nie przyznał się do oszałamiającego pocałunku ze zjawą – żaden z nich też nie wyglądał, jakby wyssano z niego szczęście.

— Sebastianie, jeśli powiemy ci pewien istotny szczegół, obiecujesz, że na razie porzucisz ten temat? — zapytał cierpliwie Ominis, gdy wkraczali do Wielkiej Sali, gdzie na stołach już czekały na nich apetycznie wyglądające potrawy.

— Obiecuję — powiedział dumnie Sebastian. — Przynajmniej na ten moment.

Ominis westchnął, ale wiedział, że przed jego przyjacielem nie można było ukrywać żadnych tajemnic. Sebastian zawsze patrzył ludziom głęboko w oczy swoim czekoladowymi tęczówkami z miną niewiniątka, a jego proszący ton działał jak hipnoza – dzięki temu szybko dowiadywał się istotnych informacji. To też wyjaśniało dlaczego nie został jeszcze wydalony ze szkoły za swoje liczne przewinienia. Jednak Ominis musiał przyznać, że w życiu nie byłby w stanie zrezygnować z Sebastiana – dostarczał mu dużo wrażeń i nawet jeśli momentami aż nadto się o niego zamartwiał, i tak jego towarzystwo wynagradzało mu to wszystko. Wraz z pojawieniem się Liny, Ominis poczuł, że pewien ciężar został ściągnięty z jego barków – teraz razem z młodą Ewing dzielili się obowiązkiem opieki nad tym roztrzepanym Ślizgonem i gdyby nie ona, zeszły rok mógłby skończyć się znacznie gorzej dla ich trójki.

— Lina zauważyła, że tajemnicza postać ma blond włosy. — Ominis ściszył głos. Nie był pewien, czy ktoś mógł dostrzec tak dużo jak jego przyjaciółka.

— Blond włosy... — powtórzył Sebastian. — To duża wskazówka.

— No jasne — oznajmiła Lina, siadając przy stole ślizgonów. — Musimy spisać wszystkie nazwiska nowo przybyłych blondynów... Jeśli oczywiście chcemy dowiedzieć się, kto to był i co tu robi — dodała nieco rozbawionym tonem, jakby chęć badania tej tajemnicy była niezłym żartem.

Niewypowiedziana obietnica || Hogwarts LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz