Zbiory biblioteki Hogwartu należały do jednych z najobfitszych w całej Wielkiej Brytanii. Chyba wyłącznie Ministerstwo Magii nagromadziło więcej książek w swoich podziemnych archiwach, choć Sebastian nie zdążył się jeszcze o tym przekonać na własną rękę. Zapach starego papieru oraz tak słodkie, że aż kwaśne, perfumy bibliotekarki rozchodziły się po strzeliście wysokiej hali. Promienie słońca wpadały przez okna na suficie, tworząc na podłodze jasne plamy, a w skupiskach światła można było dostrzec wirujący w powietrzu kurz. Do uszu studiujących opasłe tomiska uczniów, mogło dobiegać wzdychanie tych nieco mniej kwapiących się do nauki kolegów oraz przyjemne trzaskanie palącego się drewna w kominku.
W bibliotece nie panował ruch. Nie stanowiła ona atrakcji dla młodych czarodziejów zaraz na początku roku szkolnego. Sebastian mógł wyliczyć osoby, które w niej przebywały, na palcach jednej dłoni; w ostateczności dwóch, gdyby się uważnie rozejrzał. Przechadzając się między półkami, dostrzegł Everly Wright, siódmo-roczną Krukonkę o długich włosach w kolorze lawendy i łagodnym spojrzeniu. Nad nią stał Nicolas Weasley, jej rudy i piegowaty rówieśnik z Gryffindoru, który był dalekim kuzynem Garretha. Blizna przebiegająca przez jego jasnoniebieskie oko dodawała mu charakteru i przez to ludzie często odnosili mylne wrażenie, że chłopak lubił sprawiać kłopoty, choć podobno był obecnie najmilszym i najbardziej ułożonym Gryfonem. Obydwoje zajmowali stanowisko tegorocznych prefektów, stąd Sebastian ich kojarzył. Czasami, gdy wymykał się z pokoju Slytherinu, by pozwiedzać Hogwart w nocy, wpadał na nich, kiedy ze sobą flirtowali na swoich bardzo często wspólnych zmianach. Dlatego tak bardzo lubił ich dyżury – nigdy nie byli uważni.
Nick sięgał po książkę z wysokiej półki, by podać ją głodnej wiedzy Everly, która nie mogła jej dosięgnąć, nawet stojąc na palcach. W ramach podziękowania ucałowała Weasley'a w policzek, na co jego twarz przybrała kolor jego płomiennych włosów. Sebastian poczuł, że musiał się stamtąd ulotnić, dając parze czas dla siebie, dlatego szybko schował się za półką i kontynuował swój spacer.
Przy stole na środku hali spokojnie siedziała Clarissa Blume, która wlepiała intesywnie wzrok w leżącą przed nią książkę. Mamrotała pod nosem jakieś inkantacje. Clarissa od zeszłego roku postanowiła, że zostanie mistrzynią czarów nie wymagających użycia różdżki. Sebastian nie zauważył żadnej różnicy w jej umiejętnościach, ale nie chciał tego przyznać głośno, bo ego Clarissy było tak wysokie, że poczułaby się urażona tą uwagą i zapewne rozpuściłaby absolutnie oczerniającą go plotkę o jego braku taktu. Clarrisa uwielbiała rozpowiadać głupoty i zatruwać ludziom życie. Sebastian postanowił, że nie będzie zbyt długo przy niej stał, bo zakładał, że sposób w jaki oddychał, mógł Gryfonkę zirytować.
Przy głównej ladzie jakaś pierwszoroczna rozmawiała z bibliotekarką. Po schodach na piętro wspinał się roześmiany Puchon. Przy kominku ogrzewał dłonie blady Ślizgon, którego Sebastian kojarzył wyłącznie z ukradkich spojrzeń w pokoju wspólnym. Po cichu rozmawiał z zawieszonym nad paleniskiem portretem. Gdy Sebastian akurat obok niego przeszedł, podejrzanie zamilkł, jakby nie chciał podzielić się tym, o czym dyskutował z siedemnastowiecznym szlachcicem. Obrazy potrafiły opowiadać najciekawsze sekrety Hogwartu, więc Sebastian nie miał mu za złe, że był wobec niego nieprzyjemnie nastawiony. Pewnie sam chciał zgłębić temat.
W bibliotece panowała mozolna atmosfera, jakby czas na moment się tu zatrzymał. Czytelnia stanowiła dla Sebastiana miejsce relaksu, gdzie mógł uspokoić swoje chaotyczne i nerwowe myśli i usiąść z jakąś ciekawą książką, której jeszcze nie miał okazji otworzyć (a o takie tomy było coraz trudniej). Dziś jednak nie przeszedł tutaj, by odciąć się od świata. Właściwie sam nie wiedział, dlaczego się tu skierował. Powiedział Linie, że nie ma czasu na wycieczki do Hogsmeade ani wyjścia z zamku. Obecnie w tych murach tkwiło zbyt wiele tajemnic, które miał zamiar odkryć i wybadać, a jedną z nich była Avery, która siedziała w jednej z alejek utworzonych z wysokich półek przepełnionych księgami oprawionymi brunatną skórą. Przywarła plecami do regału, a o jej podkulone nogi oparła książkę, w którą wlepiała intensywnie wzrok. Skręcone pasma jej blond włosów, które normalnie opadłyby jej na twarz, zaczesała za uszy, a resztę łagodnych fal pozostawiła luźne. Sebastian zwrócił uwagę, że przez skręt ledwo muskały jej ramiona. Momentami lekko mrużyła oczy, gdy czytała, jakby próbowała skupić się wyłącznie na fragmentach tekstu. Wyglądałaby jak statua, gdyby nie to, że co jakiś czas unosiła dłoń, by przewrócić stronę.
CZYTASZ
Niewypowiedziana obietnica || Hogwarts Legacy
FanfictionKolejna tajemnica zagościła w murach Hogwartu i tylko trio zdeterminowanych Ślizgonów jest w stanie ją rozwikłać! Lina Ewing powraca do Hogwartu po tym, jak rok wcześniej odkryła ściężkę starożytnej magii, pokonała Ranroka i Rookwoda i nawiązała now...