17. 𝓛𝓲𝓷𝓪

56 10 89
                                    


Prawdziwym wyzwaniem okazało się sprecyzowanie upływu czasu w Hogwarcie. Zaczął się wlec i pędzić jednocześnie w zależności od perspektywy, na której Lina się skupiła. Czuła jak dni ciągną się w oczekiwaniu na wieści od Garretha i Nicolasa. Śledztwo dotyczące motywacji i pochodzenia profesor Mrooke zostało przerwane, by nie przyciągać niepotrzebnie jej uwagi. Cała trójka czuła zmieszanie wobec nauczycielki, bo panna Sabrina, jak nazywali ją nieco starsi członkowie kadry Hogwartu, mimo swojego zdystansowania do uczniów, odczuwano do niej o wiele więcej sympatii niż do emocjonalnie drewnianego Sharpa. Była szczera, często rzucała ironiczne komentarze i nie traktowała ich jak dzieci, co bardzo doceniali.

Gdy Sebastian wyszedł ze szpitala, upodobała go sobie jako ucznia do odpytywania. Wszyscy czuli, że Mrooke miała wobec niego znacznie większe wymagania, ale nikt nie potrafił znaleźć powodu, dla którego nauczycielka mogłaby go cisnąć. Ślizgona te oczekiwania nie wydawały zaskakiwać. Twierdził, że widziała w nim „nieoceniony potencjał". Lina uważała, że z niego taki wróżbita, jak z Amita przywódca rebelii goblinów, ale nie ciągnęła tematu. Na głowie miała znacznie istotniejszy problem, który sprawiał, że dni ciągnęły się jak guma balonowa z Miodowego Królestwa.

Ślizgonka postanowiła, że wyzna Ominisowi swoje uczucia.

Należała do grona osób raczej szczerych i bezpośrednich. Duszenie w sobie swoich odczuć wręcz boleśnie ją uwierało. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że traktuje Ominisa inaczej od Sebastiana, a każdy komplement i bliskość niewidomego chłopca sprawiał, że traciła grunt pod nogami, postanowiła coś z tym zrobić. Walczyła z niestworzonymi stworami i przeciwnikami. Nie powinna się obawiać swoich uczuć wobec przyjaciela, tym bardziej, że Ominis na pewno by jej nie skrzywdził. Choć nie miała pewności, wydawało jej się, że on też zachowywał się inaczej. Odnosił się do niej zacznie troskliwej niż w roku poprzednim. Coś musiało być na rzeczy, tak siebie motywowała.

Miała czas do połowy grudnia, kiedy to większość uczniów wracała do domów, by celebrować Boże Narodzenie. Choć Lina nie chciała zarzucić sobie żadnego terminu, wiedziała, że im szybciej się z tym rozprawi, tym lżej będzie jej na sercu, a to z kolei pozwoli jej w pełni skupić się na odkrywaniu zamiarów Mrooke i Avery.

Choć odwagi Linie nie brakowało, tak zdecydowanie sposobności. Kto by pomyślał, że będzie to tak nieludzko trudne?

Pierwszy raz spróbowała niewiele po tym, jak Sebastian wyszedł ze szpitala. Oboje z Ominisem byli w fenomenalnych nastrojach. Ich przyjaciel doszedł do formy i był zniewalająco sobą (czyli, według Liny, drażniąco narcystyczny). Korzystając z faktu, że młody Gaunt miał znacznie więcej energii i nie chciał siedzieć uwięziony w lochach Slytherinu, Lina wyciągnęła go na spacer po błoniach Hogwartu. W listopadzie późne popołudnie zaczynało się już po piętnastej, dlatego wybrali się zaraz po zajęciach, by złapać jeszcze promienie słońca, których ostatnimi czasy było zaskakująco dużo.

Lina nigdy nie miała kłopotu, by znaleźć temat do rozmowy z Ominisem. W gruncie rzeczy ich dyskusje nie dotyczyły tylko wybryków Sebastiana. Oboje pochodzili z majętnych i dobrze sytuowanych rodzin, dlatego dzielili dworskie doświadczenia i nabijali się z etykiety. Historie Ślizgonki były znacznie przyjemniejsze, dlatego to ona częściej dzieliła się opowiastkami z domu, ale Ominis nie tylko słuchał, ale też świetnie komentował i puentował pewne wydarzenia swoją ironią.

Tak było również i tym razem. Rozmawiało się tak dobrze, że Lina nie potrafiła znaleźć odpowiedniego momentu, by wpleść w niego romantycznie wyznanie. Z twarzy Ominisa powoli schodziło popołudniowe promienie, co przypominało dziewczynie o tym, z jaką prędkością posuwał się czas, dlatego nagle po prostu poprosiła go, by przystanęli na chwilę.

Niewypowiedziana obietnica || Hogwarts LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz