14. 𝓛𝓲𝓷𝓪

75 11 79
                                    


 Cisza nigdy nie drażniła uszu tak bardzo jak teraz, gdy Lina siedziała w skrzydle szpitalnym, trzymając Sebastiana za chłodną dłoń. Jego palce nie drgnęły ani razu od osiemnastu godzin. W głowie piętrzyły jej się negatywne myśli – Co jeśli się nie obudzi? Czy jego głupota w końcu doprowadziła go do trwałego kalectwa? Dlaczego w ogóle pozwoliła mu szwędać się samemu, skoro wiedziała, że działał na kłopoty jak magnes? Linie zrobiło się sucho w ustach, ale nie ruszyła się z miejsca. Nogi zesztywniały jej na tyle, by kompletnie ich nie czuła. Pośladki bolały tak długo od niewygodnego krzesła, że w końcu przyzwyczaiła się do drażliwego pulsowania na końcu pleców i kompletnie je zignorowała. Żadne bodźce nie potrafiły odciągnąć jej od zamartwiania się o przyjaciela.

W skrzydle szpitalnym siedzieli tylko oni. Oni, to znaczy: Lina, Ominis i Avery w towarzystwie krzątającej się co jakiś czas pielęgniarki, która sprawdzała, czy sole i specyfiki, które zdążyła podać nieprzytomnemu chłopakowi, w końcu zadziałały. Cała trójka koczowała przy Sebastianie od wczoraj, praktycznie od momentu, w którym go tutaj przyprowadzono. Odmówili powrotu do swoich dormitoriów. Nie chcieli chodzić na lekcje. Profesor Weasley nie była w stanie ich odciągnąć od Sebastiana. Mrooke nie interweniowała – była jedynym nauczycielem, który nie powiedział ani słowa. Patrzyła tylko przenikliwie w ich kierunku, a w Avery wwiercała swój gniewny wzrok najbardziej.

Puchonka wyglądała jak cień samej siebie. Tak często z nerwów tarmosiła swoje blond loki, że w pewnym momencie zaczęły przypominać szorujący po kuchennych kafelkach mop. Rumieńce całkowicie zniknęły z jej policzków – Lina w ten sposób odkryła, że Avery nakłada róż każdego dnia, by dodać swojej urodzie nieco słodyczy. Dziewczyna wyglądała na bardzo zmęczoną przez cienie pod jej oczami, których czarny jak smoła wzrok przerażał, gdy brakowało mu ciepłego uśmiechu do kompletu. Nie rozumiała, czym Sebastian tak się zachwycał. Właściwie, to im dłużej się jej przypatrywała, tym przeciętniejsza Avery się wydawała. Jednak biła od niej dziwna aura, której Lina nie umiała określić – może to ta tajemniczość, która tak wszystkich pociągała? Ślizgonce wydawała się przereklamowana, a wręcz antypatyczna, jakby Avery oddzielała wszystkich od siebie murem i nie miała zamiaru nikogo do siebie dopuścić.

Ominis i Lina zajmowali miejsca po prawej stronie łóżka, Avery siedziała po lewej. Była wyprostowana. Siedziała z założonymi nogami, opierając się plecami o krzesło. Posyłała Sebastianowi tępe spojrzenie spod przymrużonych powiek. Bardzo chciało jej się spać, bo co jakiś czas zamykała oczy, by po chwili gwałtownie je otworzyć, jakby wewnętrznie ganiła się za to, że przestaje czuwać. Ominis z kolei już dawno zdążył zasnąć. Jego regularny, łagodny oddech był jedynym dźwiękiem prócz kroków pielęgniarki, który roznosił się po obszernym skrzydle szpitalnym ze strzeliście wysokim sufitem. Opierał głowę o swoje ramię i na pewno nie była to najbardziej wygodna pozycja na świecie, ale przynajmniej udało mu się zdrzemnąć. Cały stres i wszystkie te nerwy wywołane przez stan Sebastiana sprawiły, że Lina nie potrafiła zmrużyć oka, nawet gdyby chciała. Jakby podtrzymywały ją w stanie wiecznego przygotowania na jakieś wydarzenie – walkę albo właśnie obudzenie się przyjaciela.

Powiedziano im, że Sebastian stracił dużo energii witalnej. Jego organizm był tak zmęczony jakby nieustannie pracował przez cały tydzień. Pielęgniarka nie potrafiła stwierdzić, kiedy chłopak mógł się obudzić, ale zapewniała, że na pewno do tego prędzej czy później dojdzie, dlatego cała trójka postanowiła czekać na ten moment, gdy ich przyjaciel otworzy oczy. Przestali ze sobą rozmawiać, jak tylko zdarły im się gardła, a żadne z nich nie chciało ruszyć się po dzbanek z wodą, opuszczając tym samym swój posterunek. Wcześniej Avery próbowała opisać Ślizgonom sytuację sprzed wieczora. Lina wszystko negowała, oskarżając blondynkę o zmyślanie, a Ominis starał się uspokoić je obie. Nerwy wyżerały zdrowy rozsądek, dlatego dziewczęta obraziły się na siebie i tak oto, piętnaście godzin później, nie zamieniły ze sobą ani słowa więcej.

Niewypowiedziana obietnica || Hogwarts LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz