zasady

388 10 1
                                        

Kierowca otworzył mi drzwi a ja z gracją opuściłam samochód. Weszłam na czerwony dywan i odrazy zaczęły mnie atakować światła aparatów. Weszłam do budynku i hałasy zostały zastąpione cicha muzyka klasyczną. Na wejściu przywitałam mnie organizator, z tego co się dowiedziałam z rozmowy z Vince'm jest to jakiś pan który chce wpłynąć na decyzję organizacji ale nie wiem jaką. Po tym przeszłam do sali głównej, moja mina dalej była lodowata ale nie tak jak Vincenta. Zaczęłam iść do Pana który kiedyś odwiedzał mojego brata. Podeszła a on odrazu wyciągnął dłoń która przyjęłam. Zaczął coś gadać ale go nie słuchałam bo za noc stał Adrien i pijąc jakiś trunek patrzył na mnie. Skończyłam rozmowe pod pretekstem pujscia do toalety. Podeszłam do tacy z kieliszkami szampana i wzięłam jeden. Obrucilam się i przedemna stał Adrien Santan.
- Witaj Adrienie.
- Witam Hailie Monet.
- Czy masz jakąś sprawę?
- Tak.
- Więc słucham- Adrien nachylił się i powiedział mi wprost do ucha
- Piękny naszyjnik Hailie Monet- Usmiechnąl się i odszedł. Po jakiś 2 godzinach wylicytowałam przepiękny obraz za 1 000 000 dolarów, trochę bolała mnie ta cena ale to wszystko szło na cel charytatywny. Po tym Santan znowu zjawił się kolomnie i położył rękę na dole moich pleców. Odskoczyłam.
- Nie masz prawa mnie dotykać!- powiedziałam stamowczo lekko podniesionym głosem.
- Więc czy mógłby zaprosić do tanca?- przyjęłam jedo ręką a skóra w miejscu jego dotyku zaczela mnie palić, ale tak w przyjemny sposób. Zaczeliamy tańczyć.
- Posłuchaj Hailie, i ty i ja zrobiliśmy coś w brew zasada tej pieprzonej organizacji Więc ja nie powiem co zrobiłaś bo zdanie Vincenta straciło by na wadze. A tego byśmy nie chcieli, prawda Hailie Monet?
- Czy ty mnie szantażujesz? W tym momencie tylko pogarszasz swoją sytuację Adrienie- widziałam że popatrzył w mój dekolt ale spodobało mi się to. On mi się spodobał. I znowu spojrzałam na mój biust a jego spodnie prawie nizauwazalnie się podniosły. Teraz to ja się nachulilam do jego ucha.
- Czyżbym cię podniecała Adrienie?- Odsunęłam się lekko ale czyjąś ręką mi nie pozwoliła.
-Bardzo- Muzyka się skończyła i poszlam po kolejny kieliszek. Wyszłam na ogród i zaczęłam się przechadzać pięknymi alejkami. Z krzaków wyskoczył przedemną jakich mężczyzna i wytrącił z mojej dłoni szampana. Szkło upadło na marmurową figurę Pana domu i dość glosno sie rozbiło. Po tym napastnik złapał za mój nadgarstek i próbował wykręcić ale zablokowałam ten ruch. On nie odpuścił i przezycil mnie przez ramie. Ja szybko kopnelam go w brzuch a ten się zgiął. Złapałam go i przebylilam się w przód. Ja stałam na nogach a on lezal na plecach. Wyciągałam telefon z torebki ale nie zdążyłam bo on też wylądował na figurze. Chcialam go uderzyć ale obcas mi się złamał a ja poleciałam na niego. Obezwładnił mnie ale zaraz jakby się przewrócił a ja byłam przygotowana ze zaraz będę leżeć na nim ale ktoś mnie złapał i poczułam że przytulam się do czyjegoś torsu. Zadarlam głowę do góry i zobaczyłam Adriena. Trochę się trzęsłam ale nie chciałam się do niego oderwać. On odstawił mnie pierwszy i podszedł do napastnika i zadzwonił gdzieś. Prowadząc rozmowe zdiol marynarkę i mi ją dał. Okryłam nią ramiona i zaczęłam szukać telefonu. Uklęknęłam i zaczęłam macać rękami na oślep ziemie. Coś mocno mnie zabolało ale znalazłam telefon. Wstałam I zobaczyłam ludzi Adriena oraz moją rękę całą w szkle i krwi. Adrien podbiegł i też ją zobaczyl.
- Choć Mała pójdziemy do domu.
- Nie mogę się zgodzić, Czeka n mnie kierowca powinnam już wracać.
- choć porzegnamy się i będę za taką jechał dobrze?- skinęłam tylko głową i scowalam dłoń za plecy. Porzegnalam się z organizatorem i podeszłam do limuzyny.
- Żegnaj Adrienie.
- Do zobaczenia Hailie.- wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Weszłam do niego i poszlam do pokoju.
Zdjęłam sukienke zalozylam piżamę i poszlam spać.

Rodzina Monet HailieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz