Pov.Tony
Tydzień po jej wyjściu ze szpitala
dostałem SMS od Mony. TONY JA JESTEM W CIĄŻY!!
Byłem w szoku nie wiedziałem co robić pierwsze co zrobiłem to pojechałem do apteki i kupiłem 4 testy ciążowe, u Mony byłem 5 min później. Była sama w domu i płakała siedząc na kanapie.
- Masz- rzuciłem koło niej testy. Wzięła je i poszła do łazienki, ja usiadłem przy stole czekając bardzo się stresowałem.
- Zrobiłam wszystkie- Mówiła zapłakanym głosem do mnie i usiadła na przeciwko. Wszystkie były pozytywne, wiem to też moja wina ale postanowiłem się na niej nie wyżywać. Wstała i złapała się za głowę.
- Damy radę nie przejmuj się- Przytuliłem ją a ona wtuliła się we mnie, nie potrafiła wykrztusić żadnego słowa. Uspokoiła się trochę ale była zmęczona więc położyliśmy się spać. Rano obudził mnie deszcz, Mona jeszcze spała ale powoli się przebudzała. Jej oczy były czerwone od płaczu.
- Dlaczego nie jesteś zły?- Zapytała cienkim głosem.
- To w większej części moja wina- Gładziłem jej włosy jedną ręką.
- Kocham cię- Było widać że jej na mnie zależy a.
- Ja ciebie też- Mona wstała i poszła do łazienki. Złapałem telefon i zobaczyłem nie odebrane połączenie od Vincenta. Napisałem mu: Jestem gdzieś poza domem i wrócę koło 13. Odłożyłem go na biurko i zacząłem się ubierać, wyszła z łazienki i się do mnie uśmiechnęła, odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do niej dając jej buziaka na czubku głowy.
- Muszę lecieć, pa- Idąc w stronę drzwi usłyszałem:
- Pa monetko- puściłem jej oczko i wsiadłem na motocykl. Jechałem przez ulicę i tak szybko jak jechałem tak szybko też znalazłem się pod domem.
Wszedłem izawiesiłem kask na wieszaki.
- Gdzie byłeś?- Ten głos był nie powtarzalnie irytująco-kochany, to była Hailie.
- Nie ważne- Wiedziałem że nie będzie poczieszona faktem że spałem u jej jak to ona mówi PSIAPSI czy coś tam.
- No przecież mi możesz powiedzieć.
- Mogę ale nie muszę.
- Powiedz mi prooooooszę- Lubiłem ją drażnić i się z nią przedrzeźniać.
- Jesteś za młoda ale jak chcesz. Byłem w klubie i oglądałem gołe bab- Przerwała mi natychmiast.
- Fujjj przestań tak robić ja się pytam serio gdzie byłeś- zacząłem się śmiać.
- U Mony- Raz się żyje, powiedziałem jej prawdę. Położyła ręce na biodrach, uśmiechnęła się i jaj brwi powędrowały do góry.
- A co takiego robiłeś u niej?
- A nic- Poszedłem na siłownię.
Był na niej shane, zacząłem napierdalać w worek treningowy.
- Boże widzisz i nie grzmisz, co jest?- Zdziwiłem się.
- Mona jest w cią...
- CO!?- Nie wiedziałem co na to powie ale takiej reakcji się nie spodziewałem.
- No normalnie.
- Masz przejebane.
Wróciliśmy do swoich zajęć. Shane wyszedł po 5 minutach a ja po jakiś 20.
Poszedłem się kompać, gdy wyszedłem ubrałem dresy i bluzę, wyszedłem z pokoju żeby zejść na dół.
- TONYYYYYY!!- Wściekły głos Hailie nie wróżył dobrze bo rzadko krzyczała a szczególnie na nas. No tak ten debil się wygadał. Zszrdłem na dół i zobaczyłam rozwścieczoną siostrę z Vincentem. No jeszcze kurwa tego tu brakowało.
- Czego?
- JAK MOGŁEŚ? I CO TERAZ ZROBISZ Z TYM DZIECKIEM?- Tak wrzasnęła że przyszli Dylan z Shane'm
- Jakim dzieckiem?- Powiedzieli jednocześnie.
- Tony masz nam coś do powiedzenia?- No i chuj nasz kochany VINCUŚ się wtrącił.
- Tak mam dziecko z moną!- Powiedziałem prawdę.
- No to teraz masz się do mnie nie odzywać!- Hailie poszła na górę.
- Jak dziecko się urodzi znajdę mu zastępczą rodzinę a z tobą muszę porozmawiać na temat sexu- chyba sobie śnisz
- Umiem zadowolić kobietę i nie wpaść ale teraz to nie wiem co się stało- Nagle wtórowała siostra.
- FUUUJJJ! JESTEŚCIE OBRZYDLIWI!- jej głos stłumiony przez drzwi do jej pokoju.
- Dobra koniec nie będę tego wysłuchiwał- Powiedział i poszedł wielki PAN I WŁADCA. Ja z resz tą też poszedłem do pokoju i usunąłem.________________________________________kkolejny rozdział napisany. Następny będzie jutro niestety tylko jeden bo mam zajęcia dodatkowe.
<3