Pov.Hailie
Przez czas mojej nie obecności w szkole ciągle pisałam z Moną, Tak jak mi kiedyś powiedziała podoba jej się Tony. Nie mogę tego zrozumieć jak ten idiotyczny gbur z ego topem może podobać się komuś. W sobotę dostałam wiadomość od Mony, zapytała czy idę na imprezę, nie mogłam bo ktoś ciągle próbuję mnie porwać a Vince jest w średnim stanie na uganianie się za jakimiś chłopami. Dokładnie wiedziałam gdzie idzie bo zawsze chodzi do piwnicy Nicolasa to taki jej znajomy którego miałam okazję poznać. Usłuszałam pukanie do drzwi po czym wszedł Will.
- Co tam malutka?- Zapytał trochę inaczej niż zwykle, od powrotu Vincenta w domu była jakaś taka dziwna atmosfera.
- Dobrze, czy coś się stało?- nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie poprostu mam wrażenie że się od nas odsunęłaś- Powiedział smutniejąc
- Will co ty mówisz...- wstałam i go przytuliłam
- Spędzasz z nami mniej czasu i jesteś jakaś taka inna- Mówił gładząc mnie po plecach.
- To nie prawda przecie- coś zabrzęczalo w mojej kieszeni, odsunełam się od niego i spojrzałam na telefon jedna wiadomość od Mony
Weszłam w nią i przeczytałam ją.
- Pomocy!!!- Cholera jasna- wił popatrzył na mnie.
- Nie wyrażaj się tak proszę. Co się stało?- Spojżałam na niego blokując telefon.
- Mona potrzebuje pomocy jest na imprezie w piwnicy Nicolasa yyyy, O Spice tak Nicolasa Spice i ma kłopoty. Chodź!- Zbiegając na dół natrafiłam na Tonego.
- Co się stało?- Zapytał lekko zmartwiony.
- Mona potrzebuje pomocy!- ominęłam go ale słyszałam za sobą kroki Willa i młodszego bliźniaka.
- Hailie do auta Willa natychmiast!- Krzyknął Tony, widać było że się przejął. Ja i dwójka moich braci byliśmy w aucie i jechaliśmy na miejsce. Widziałam dwa pistolety jeden Tonego a drugi Willa.
- Jedź szybciej!- Usłyszałam z ust najmłodszego z braci. Widać było że bardzo się stresuje tylko nie wiem dlaczego. Will wywrócił oczami na jego słowa i przyśpieszył. Byliśmy na miejscu Tony natychmiast wyskoczył z samochodu a ja z moim ulubionym bratem sekundę później, oczywiście był z nami Sonny. Weszliśmy cicho a w środku było dwóch facetów i bezwładna Mona, Tony i Will wycelowali brońmi w nich i strzelili Sonny wezwał naszą karetkę a ja podeszłam do Mony. Złapałam ją za ramiona i potrząsnełam, nie obudziła się. Tony podbiegł do nas i wziął do ręki strzykawkę.
- Kurwa, cyjanek- wziął ją na ręce i poszedł, szłam za nim z Willem oraz Sonnym. Jechaliśmy do szpitala przy okazji dzwoniąc do jej rodziców. Pod szpitalem czekali na nas lekarze i pielękniarki. Poszedł z nią do sali i położył ją na wskazane lóżko. Lekaże wzięli ją na badania a ja zostałam z Tonym bo Will poszedł po rodziców Mony.
- Kochasz ją prawda?- Zapytałam zmęczona i zszokowana.
- Nie- A jednak zawachał się.
- Przecież widzę tony mi możesz powiedzieć- Zobaczyłam że go skruszyłam.
- Dobra wygrałaś, Tak bardzo mi się podoba i boję się o nią, chciał bym z nią być mimo że nie bawię się w związki ona jest wyjątkiem tylko wiem że nie chce takiego debila jak ja- Zobaczyłam łze w jego oku. Nachyliłam się mu nad uchem.
- Ty też jej się podobasz- Odsunęłam się- Ma wielu chłopaków którzy za nią latają ale ona chce ciebie- dźgnęłam go palcem w ramie. Zobaczyłam lekki uśmiech na jego twarzy.
- Dzięki teraz boli jeszcze bardziej bo wiem że jej się podobam ale mogę jej już nigdy nie zobaczyć- Myślałam że nie wytrzymam.
- Przestań tak gadać, wyjdzie z tego.
Przez ten tydzień Mona się wybudziła a Tony siedział Przy niej prawie ciągle. Wyszliśmy ze szpitala, ja pojechałam do domu z Willem a mój braciszek chciał TYLKO odwieść ją do domu._________________________________________wiem że ten rozdział jest krótki ale mam nadzięjęże się spodoba.
<3
![](https://img.wattpad.com/cover/337949091-288-k891020.jpg)