Hailie

1.2K 21 2
                                    

dwa miesiące później
Pov.Tony
Patrząc na Mone można było zauważyć jej lekko zaokrąglony brzuch. Hailie przez cały ten czas mnie nienawidziła ale wiedziałem że jej przejdzie. Mona nie powiedziała nikomu o ciąży ale prędzej czy później i tak się wyda. Zszedłem na śniadanie do kuchni, usiadłem przy stole i zacząłem jeść płatki z mlekiem przeglądając telefon.
Jedna wiadomość od Mony.
Nacisnąłem ją i odczytałem.
Tony przyjedź natychmiast proszę!😭
Biegnąc do garażu złapałem za kask zakładając go i z piskiem wyjechałem z posesji, po dwóch minutach byłem pod domem Mony. Stanołem w drzwiach i zobaczyłem ją płaczącą z podkulonymi nogami pod ścianą, natychmiast kucnąłem na przeciwko i złapałem ją za rękę.
- Co się stało?- Ona na mnie spojrzała.
- Dowiedzieli się o ciąży i mnie wygonili z domu a na razie sami pojechali ochłononć- Miała bardzo cichy głos.
Po chwili uzgodnień Vince pozwolił Monie zamieszkać u nas.
- Posłuchaj spakuj się zamieszkasz u nas w moim pokoju- Jedna setna jej zmartwień poszła w kąt. Spakowała swoje rzeczy i pojechaliśmy, nie jechałem za szybko żeby jej nie wystraszyć. Pod posiadłością wziąłem jej bagaż i udałem się z nim do mojego pokoju, po drodze spotkaliśmy kilka zdziwionych oczu a te Hailie były na dodatek tak wkurwione że myślałem iż zaraz wywrzeszczy wszystkie przekleństwa świata. Olałem te świdrujące nas oczy i szliśmy dalej. Mona była bardzo zmęczona więc od razu poszła spać a ja z nią.

Pod koniec ciąży
Pov.Mona
Wiedzałam że to dziewczynka, mieliśmy dla niej dom zastępczy więc nie martwiłam się o nią chociaż w głębi duszy chciałam zatrzymać to dziecko.
Hailie unikała mnie jak ognia a gdy tylko się spotkałyśmy żeby zjeść to zabijała mnie spojrzeniem, moi rodzice powiedzieli że po urodzeniu i oddaniu tego dziecka mogę wrócić na parę dni.
Naprawdę MIŁO Z ICH STRONY. Poczułam skórcze w brzuchu.
- Tony!- Wysyczałam z bólu a on wyszedł z łazienki.
- Kurwa wody ci odeszły!- Zawołał Vincenta i pojechaliśmy do szpitala. Po krótkiej analizie lekarskiej padł werdykt.
- Poród się zaczął, na salę!- zawieźli mnie i urodziłam piękną i zdrową córeczkę.
- Gratulację, to dziewczynka- Podała mi dziecko a ja się położyłam na sali, obok była kołyska z maluchem. Po 3 dniach podpisałam papiery i moje dziecko zostało zabrane, Tony nie rozklejał się ale ja po wyjściu ze szpitala byłam zdruzgotana. Wróciliśmy do domu Monetów, gdy weszłam do niego to Hailie była bardziej pogodnie nastawiona na mój widok ale dalej kręciła na mnie nosem. Tony poszedł do gabinetu Vincenta a ja czekałam u niego w pokoju, na kolacji ogłosił że z będę z nimi mieszkać puki nie stanę na nogi. Czułam się winna bo Tony odsunął się od rodzeństwa ze względy na mnie. Przez te 4 dni ciągle chodziłam przygnębiona ale nikt szczególnie tego nie zauważył, Dzień po kolacji Hailie uciekła z domu zostawiając kartkę na blacie w kuchni:
Nie szukajcie mnie bo lecę do taty ponieważ nie chcę żyć z Moną w jednym domu po tym co mi zrobiła a ty Vincent nie denerwuj się przeceż jestem bezpieczna z Camem. Byłam dodatkowo przytłoczona tym listem, gdy go przeczytałam łzy zaszły mnie same więc pobiegłam do pokoju żeby się wypłakać, pędząc po schodach prawie się wywaliłam gdyż nic nie widziełam przez płacz. Tony od razu przybiegł do mnie i zaczął mnie pociszać mówiąc że Hailie ma takie wyjebane w kosmos ataki gniewu. Nadszedł dzień spotkania z rodzicami po tej długotrwałej rozłące.
Pov.Tony
Zawiozłem Mone pod dom i wracając do domu zabaczyłem pod nim nowy samochód, od razu go poznałem to auto należało do Montiego i May. Zaparkowałem motocykl i wieszając kask na wieszak do moich uszu dotarł ten głos, ten wkurwiający głos mojej CIOTKI.
- Witaj Tony- Szła do mnie kręcąc tą dupą. Podeszła i mnie przytuliła trochę się spiąłem ale ona to wyczuła i dźgnęła mnie swoim długim pazurem w łopatkę.
- Jak ty wyrosłeś, taki teraz dorosły się zrobił że nawet nie chce się przytulać, ah pamiętasz jak cię Dylan trzasnął cegła w głogę, dalej masz tam ślad?- Zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha roztrzepujac mi włosy. Kochana Maya jak zwykle jebnie tym samym żartem.
- A gdzie moja ulubienica? Tylko się nie obrażać- Pogroziła żartobliwie palcem na nas.
- Hailie nie ma, jest w - Nagle przerwała wypowiedź Shane'a.
- JAK TO WYJECHAŁA!- Musiała zobaczyć tą kartkę na podłodze. Jej głos był piskliwy i wkurwiony to mało powiedziane.
- Spokojnie kochanie, ochłoniesz i wszystko ci wytłumaczą później przy kolacji- Monty nas uratował prowadząc ją do pokoju gromiąc nas wzrokiem. Kierowałem się do pokoju zupełnie wypruty. Żuciłem rzeczy w kąt i wziąłem zimny prysznic. Tego było mi trzeba. Zszedłem na kolację gdzie Maya była już w dobrym nastroju. Zasiedliśmy do stołu i zaczeliśmy jeść.
- W takim razie gdzie jest Hailie?- Zaczyna się wywód o tej akcji.
- Z tatą- Odpowiedział nie przejęty Vince
- Czemu jej nie szukacie?- Dalej drążyła temat.
- No pochwal się Tony- Will wtrącił swoje 5 groszy.
- Tony ma dziecko z przyjacółką młodej, znaczy miał- Dylan dokończył za mnie.
- Czemu miał?- Jezu nie nawidzę jej.
- Bo je oddaliśmy do rodziny zastępczej- Will zakończył ten wywud.
- No i dobrze jest za młody- Maya przynrużyła oczy i spojżała na niego po czym wyszła. Każdy udał się do siebie po skończonym posiłku.
Na drugi dzień Zacząłem szkicować i usłyszałem jebnięcie w drzwi. To ona.
- Kurwa Tony tak poprostu oddałeś swoje dziecko i przez ciebie Hailie uciekła?- Zaczeła mi wjeżdzać na psychę co jej się udało.
- Masz prawie 20 lat chłopie- Pierdoliła tak dobre 15 minut i sobie poszła a ja miałem dużo do poukładania w głowie.
Po obiedzie zadzwoniłem po samolot na naszą wyspę, do taty i Hailie. Spakowałem parę rzeczy do plecaka i przez cały dzień nie robiłem nic szczególnego bo nie chciałem żeby coś podejrzewali. Poszedłem rzekomo spać, około 2 wyszedłem i wsiadłem do wcześniej zamówionego ubera, pojechaliśmy na lotnisko. Zapłaciłem kierowcy i poszedłem do samolotu, nie chciałem tracić czasu więc poszedłem spać.

***

Obudziłem się podczas londowania, była 3 rano gdy pierwszy raz stanąłem na tym piasku. Zobaczyłem ojca z cygarem na balkonie, przeszedłem nie zauważony i wszedłem do willi. Wszedłem po schodach i rozejrzałem się po korytarzu, stanąłem za nim.
- Cześć tato- odwrócił się nie dowierzając.
- Jezu synu- przytulił mnie tak jak ja jego.
- Co tu robisz?- Zapytał zaskoczony uwalniając się z uścisku.
- Przyjechałem do Hailie.
- No niezłą burze zrobiłeś. Przez cały dzień płakała. Wyraźnie się przejąłem.
- Już powinienem ją obudzić na wschód słońca- Poklepał mnie po ramieniu- Leć i ją obudź- Zrobiłem co powiedzał. Wszedłem do jej pokoju i delikatnie usiadłem koło niej na łóżku. Powoli i z troską przejechałam po jej włosach gdy się przebudzała.
- Co ty tu...- Złapałem ją i posadziłem na kolanach.
- Przepraszam Hailie- Przyciągnołem ją do swojego torsu i przytuliłem. Ona chyba od dawna chciała się pogodzić ale było jej głupio. Teraz zaczęła trochę płakać i mnie objęła.
- To ja cię przepraszam Tony, ja mogę być zła na Mone a nie na ciebie.
- To nie twoja wina, mogłem tego nie robić.
- Ty ją kochasz a ja nie mam prawa decydować z kim sypia- przystawiłem jej palec do ust.
- Nie mów takich słów- Uśmiechnęła się i wtuliła mocniej.
- Choć bo przegapisz wschód- Wstałem i złapałem jej rękę, wyszliśmy tak na balko żeby sobie popatrzyła na słońce, też nie wiem co w tym takiego. Spędziłem w Tajlandii koło 2 dni bo Hailie chciała jeszcze trochę zostać. Pożegnaliśmy się z Ojcem i wsiedliśmy do samolotu, zamówiliśmy sobie obiad i zaczęliśmy w coś grać, po tym młoda zasnęła.

_________________________________________
Przepraszam że nie było wczoraj rozdziału ale nie miałam czasu. Ostatnio nie mam weny wię ten rozdział ta koszmar.
<3

Rodzina Monet HailieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz