Rozdział 7

278 28 23
                                    

To było kolejne upalne, paryskie popołudnie. Daniel chorował już równy tydzień i przez calutki Alex starał się codziennie do niego zajrzeć. Tak było i dziś.

— Kochanie! Wróciłeeeem! — zawołał kpiąco od progu.

— Znowu? — zażartował Daniel, zatrzaskując książkę. Leżał w sypialni i odpoczywał po obiedzie. — Sądziłem, że już ci się znudziło — zakpił, podnosząc się do siadu.

— Dlaczego nie zamykasz drzwi? Jeszcze ktoś tu wlezie — skarcił go Alex.

Daniel parsknął śmiechem.

— Musiałby być naprawdę psychopatą i być mocno zdesperowany, żeby się wdrapać na to poddasze tylko po to, żeby ukraść to wielkie nic, które tu trzymam lub zgwałcić geja.

Śmiech Alexa rozbrzmiał w całym mieszkaniu.

— Kupiłem ci truskawki! — zawołał znowu.

— W takim razie dorobię ci klucze — powiedział z udawanym przekonaniem Daniel i wstał z łóżka. — Okazałeś się nie być mordercą, zaręczyliśmy się niespełna siedem dni temu, a do tego te truskawki... — zaczął prześmiewnie wyliczać. — Już chyba najwyższy czas, nie sądzisz? — zapytał i wyszedł z sypialni się przywitać.

Alex zdejmował właśnie buty.

— Już mnie palce od nich swędzą — żartował z truskawek, potrząsając opakowaniem.

— Jadłeś obiad? Masz ochotę na kurczaka? — zapytał Daniel.

— Jadłem, dzięki.

Daniel nadstawił policzek, a Alex uśmiechnął się na ten gest i cmoknął go w niego.

— Widzę, że szybko się uczymy — pochwalił ten nadstawiony policzek i wręczył mu koszyczek z truskawkami. — I uważaj, bo wezmę to o kluczach na serio. Lecisz mi kolejne dwa euro — zakpił i popukał palcem w foliowe opakowanie na koszyczku z truskawkami.

Daniel zmierzył go osądzającym wzrokiem.

— To już nie chcę — zaoponował urażony i wetknął mu truskawki z powrotem do ręki. — Pewnie są z Auchan. W Carrefourze kosztują dwa osiemdziesiąt i są LEPSZEJ JAKOŚCI.

Alex parsknął znów śmiechem.

— Skoro jesteśmy w temacie mieszkań, lepiej się czujesz? — zapytał i nie czekając na zaproszenie, poszedł do aneksu kuchennego.

Od kiedy Daniel chorował, czuł się tu jak u siebie w domu.

— Niby tak, jutro wracam do pracy, a dlaczego? — odpowiedział mu Daniel, idąc w ślad za nim.

Tyłek Alexa opięty był dziś jasnym jeansem, a szeroka klatka piersiowa, którą Daniel miał ostatnio okazję zobaczyć w całej jej nagiej okazałości, gdy Alex rozciągnął się na jego materacu niczym pantera, okryty był czarną, zwykłą bawełnianą koszulką. Stopy miał bose. Nie umiał oderwać od niego wzroku.

Alex tymczasem nie wiedząc, że jest pod baczną obserwacją, rozerwał folię, wyciągnął z niej plastikowy koszyczek i wstawił truskawki pod wodę. Zaczął je płukać i obrywać szypułki.

— Ekipa już prawie jest na finiszu remontu u mnie w mieszkaniu. Może chciałbyś zobaczyć? — zapytał, gdy Daniel oparł się tyłkiem o blat i wsparł o niego dłońmi.

Alex odsączył dokładnie truskawki i podał mu, a Daniel się zaśmiał.

— Uważaj, bo jeszcze mi się spodoba i to ja zażądam kluczy — powiedział żartobliwie, wyciągając rękę po truskawki.

Chłopak do wynajęciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz