Rozdział 9

300 34 15
                                    

Daniel zaraz po tym, jak dostarczył Mili na oddział wszystkie niezbędne rzeczy, obiecując, że jutro tuż przed wylotem jeszcze do niej zajrzy, wyszedł ze szpitala i pierwsze co zrobił, to skierował swoje kroki wprost na Rue Lagrange do mieszkania babci Alexa.

Było krótko przed dwudziestą drugą, ale nie mógł czekać z tym do rana.

— Danny! Dobry wieczór — ucieszyła się babcia, zastając go przed drzwiami.

— Dobry wieczór pani — przywitał się z nią miło, ale nie czekał ani chwili dłużej. — Czy jest AJ? — zapytał niecierpliwie i zerknął za jej plecy, jakby się go tam spodziewał.

Uśmiech babci nieco zbladł i obejrzała się za siebie.

— Nie, niestety gdzieś jeszcze wyszedł — odpowiedziała, wracając do niego wzrokiem. — Był z tobą umówiony? — zapytała zmartwiona.

— Nie, ale chciałem z nim porozmawiać — wyjaśnił jej pokrótce Daniel, uśmiechając się nerwowo.

Babcia otworzyła drzwi szerzej.

— To może chcesz poczekać na niego? Zapraszam — zasugerowała miło.

Daniel powstrzymał ją gestem dłoni.

— Nie, nie, wiem, że źle się pani czuje, nie będę przeszkadzał — wyłgał się szybko. — Poza tym już późno. Jutro się z nim skontaktuję. To nic pilnego.

Babcia niechętnie dała się przekonać, ale ustąpiła, życząc mu dobrej nocy. Daniel doskonale jednak wiedział, że nie będzie dobra, jeśli jeszcze dziś nie spotka się z Alexem i mu wszystkiego nie wytłumaczy, ale nie chciał absorbować babci. Usiadł więc na schodach na półpiętrze i postanowił zaczekać. Zastanawiał się, dokąd Alex mógł pójść, nic jednak sensownego nie przychodziło mu do głowy. Nie znali się przecież na tyle, żeby mógł odgadnąć, gdzie przebywa lub z kim, gdy wychodzi z domu wieczorem. Trochę go to niepokoiło, bo w jego myślach pojawił się znów Terrence — chłopak z salonu z garniturami, ale nie zadręczał się tym zbytnio. Alex był dorosłym facetem. Mógł robić, co tylko zechciał.

Zjawił się koło północy, gdy Daniel powoli rezygnował z czekania. Wdrapał się po ciemku na drugie piętro i drgnął jak porażony, gdy zobaczył postać siedzącą na schodach.

— Daniel? Co tu robisz? — zapytał zmieszany.

Nerwowo poprawił włosy i zapiął guzik koszuli pod szyją. Nie zapalił światła.

Daniel złapał się poręczy i podciągnął, żeby wstać.

— Przyszedłem cię przeprosić — wyznał od razu.

Pomimo mroku widział wyraźnie, że Alex się zmieszał jeszcze bardziej. Spuścił głowę i uciekł wzrokiem. Był zażenowany?

— Za to, że masz żonę i dziecko i że mi o nich nie powiedziałeś? Przecież nie musiałeś — powiedział kpiąco, ale w jego głosie słychać było wyraźnie zarzut.

— Nie mam żony — zaprzeczył natychmiast Daniel. — Myślisz, że gdybym ją miał, to leciałbym z tobą na ślub kuzyna?

Alex spojrzał na niego, jakby właśnie spłynęło na niego cudowne uświadomienie. Kompletnie o tym nie pomyślał! Miał ochotę przywalić sobie za to w gębę. W pierwszej chwili w szpitalu zamroczyło go oszołomienie, a następnie złość i przestał myśleć trzeźwo. Daniel mu się podobał i każdy, kto stawał mu na drodze do niego, był przeszkodą i wrogiem numer jeden. Nawet to niewinne dziecko.

— Ale masz dziecko w drodze, chyba teraz nie zaprzeczysz i nie sprzedasz mi jakiejś bajki — wyłgał się niepodważalnym argumentem.

— Niby tak, to prawda, mam dziecko w drodze, ale to nie tak, jak myślisz — przyznał Daniel.

Chłopak do wynajęciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz