To było zwykłe czerwcowe popołudnie w Paryżu. Słońce prażyło z wysoka, a tłumy turystów przelewały się przez Ogród Luksemburski niczym woda w Sekwanie i wylewały na pobliskie ulice.
Daniel uwielbiał ten klimat. Tę atmosferę wiecznej podróży pachnącej kawą i świeżo upieczonymi bagietkami, gdzie codzienność każdego dnia była inna, a on czuł się wolny i niczym nieskrępowany. To właśnie dlatego zapragnął tu zamieszkać niemalże dekadę temu. Tu wolno było mu nareszcie być sobą. Szczęśliwym sobą. Śmiało mógł powiedzieć, że to miejsce było spełnieniem jego marzeń. Jego prawdziwym domem.
Szedł właśnie piechotą do swojego mieszkania przy Rue Regnard 4 z widokiem na Teatr Odeon i niósł w jednorazówce koszyczek truskawek, kupionych w pobliskim Carrefourze Expresie na Rue de Vaugirard. Uwielbiał je o tej porze roku. Uwielbiał też ogromne piaskowe kamienice swojej Szóstej dzielnicy, galerie sztuki oraz muzea rozsiane po całym mieście i pokazy mody, choć zawodowo zajmował się wysoko zaawansowaną technologią branży Green Energy. Miał wyjątkowo ścisły umysł i skończył studia inżynierskie. A pomimo młodego wieku, od niedawna był menadżerem działu kontroli jakości koncernu produkującego separatory do baterii jonowo-litowych.
Kiedy dotarł na swoją ulicę, pokonując na przestrzał Plac de l'Odeon, rozkopany przez służby drogowe do tego stopnia, że przypominał zapewne krajobraz z czasów krótko powojennych, popchnął szklane drzwi ze złoto-czarnym okuciem i wszedł do klatki schodowej jednej z tych piaskowych kamienic, które podziwiał i w której mieszkał. Poczuł przyjemny chłód, a wraz z nim ogromną ulgę od upału. Jego biała jedwabna koszula lepiła mu się do pleców i nie pomagały nawet wywinięte do łokci rękawy oraz rozpięte trzy guziki pod szyją, odsłaniające niemalże całą klatkę piersiową. W pierwszym momencie złapał materiał dwoma palcami i powachlował. Zrobiło mu się chłodniej, a gdy już udało mu się zaniechać udaru mózgu, ze skrzynki na listy wyciągnął kilka rachunków i dzierżąc je w ręce wraz z truskawkami, wspiął się kamiennymi schodami z drewnianą balustradą na poddasze.
Jego wynajmowane mieszkanie było małe, ale funkcjonalne i przytulne. Jasne i eleganckie. Jedyne w całym lokum okno balkonowe było wysokie i wpuszczało do środka dużo światła. I choć słońce świeciło wprost w nie o tej porze dnia, Daniel otworzył jego dwa strzeliste skrzydła na oścież, wpuszczając do środka nie tylko światło, ale również upał. Usłyszałzgiełk ulicy oraz łupanie młota pneumatycznego, którym ekipa drogowarozłupywała stary asfalt, ale wcale mu to nie przeszkadzało. W tym miejscu, w tym jego azylu nie przeszkadzało mu dosłownie nic. Kochał to życie nawet z młotem pneumatycznym, rąbiącym mu w samym środku głowy. Wstawił do złotego zlewu w czarnym jak heban kuchennym aneksie koszyczek z truskawkami, a gdy je opłukał, nie zawracał sobie głowy talerzykiem, tylko postawił ociekający wodą na stoliku. Zrzucił koszulę i w samych eleganckich spodniach położył się na sofie. Skopał buty ze stóp i wyciągnął nogi, zakładając jedną na drugą, a potem sięgnął po truskawkę i włożył ją do ust. Zaczął przeglądać pocztę. Wśród kopert z rachunkami jego uwagę przykuła ta jedna, ozdobna, perłowa zaadresowana kunsztownym pismem. Na znaczku była pieczątka z Jacksonville w Stanach Zjednoczonych.
— O nie... — jęknął sam do siebie żałośnie i czym prędzej ją otwarł.
Tak jak przypuszczał. Było to zaproszenie na wesele kuzyna.
Przeczytał:
Mamy zaszczyt zaprosić Szanownego Pana Daniela Castillo wraz z Jeanem – tu bez nazwiska, bo przecież nigdy im go nie wyjawił – na uroczystość weselną, która odbędzie tego i tego w lipcu bieżącego roku, bla, bla, bla i jeszcze trochę bla coś o szczęściu i miłości.
— Kurwa — syknął rozgoryczony. — To miało być kolejne piękne lato, a tymczasem, jak za pstryknięciem palców przemieniło się w grząskie bagno — skwitował i sięgnął do kieszeni po telefon.
CZYTASZ
Chłopak do wynajęcia
RomanceDaniel to młody, zapracowany facet, mieszkający samotnie w Paryżu. Z dala od imprez, alkoholu i szerokiego grona przyjaciół, żyje sobie wolny od homofobicznego domu rodzinnego mieszczącego się w Jacksonville w Stanach Zjednoczonych. Wiedzie mu się...