5. Pierwsza noc w zamku.

142 14 9
                                    

W trójkę znaleźli się w holu głównym. On, demon snów oraz złota statua. Bill Cipher oparł się o ścianę. Skrzyżował dłonie na piersi, a swój lodowaty wzrok wbił w młodego Pinesa.

— Wujku? — Oczy Dippera zapełniły się szczęśliwymi łzami, gdy złoto, jakie pokrywało ciało Stanforda od stóp do głów, zaczęło znikać. — Wujku? — W jednej chwili wpadł na oszołomionego wuja i przytulił go z całych sił.

— Dipper? — wydusił Ford z pełną dezorientacją. — Co się stało? — spytał, po czym zaskoczonym wzrokiem powiódł po otoczeniu. Z powrotem znalazł się w tym przeklętym zamku?

Ostatnim jego wspomnieniem był mróz, kwiat pięknej róży zerwany z obsypanego śniegiem krzewu i sylwetka roześmianej bestii przecinająca jego drogę ku bramom. Stanford drgnął niespokojnie, gdy zauważył Billa stojącego zaledwie kilka metrów dalej.

— Dipper, uważaj! — krzyknął Ford, ciągnąc bruneta zaraz za siebie. — T-Ty!

— Mi też cię miło widzieć, Szóstaku — mruknął Bill ironicznie. — Jak się spało? Miałeś może jakieś miłe koszmary?

— Nie zbliżaj się!

— Wujku... — Dipper mocno ścisnął ramię Forda. — Spokojnie, on nic nam nie zrobi.

Jesteś pewien? - mówiło spojrzenie Billa, które z powrotem utkwiło w brunecie. Na jego twarzy widniał cień irytacji.

— Skąd ta wiara, Dipper? — Stanford obdarował go wzrokiem pełnym wątpliwości. — Ta bestia jest nieprzewidywalna, a ten zamek jest absolutnym siedliskiem prawdziwych potworów pozbawionych skrupułów.

Demon zmrużył ostrzegawczo oko. Rozgrywająca się przed nim jakże rodzinna scena wzbudzała w nim lekkie poczucie zazdrości, ale też i przede wszystkim złości. Ten człowiek nie dość, że obrażał jego, to obrażał też jego służbę. Atmosfera stała się strasznie napięta. Granica była cienka. Aby wytrącić księcia Ciphera z równowagi starczyło niewiele. Jeszcze jeden zły ruch, jeszcze jedno nietaktowne słówko...

— Wujku, spokojnie. — Dipper złapał za duże, zniszczone już przez upływ czasu dłonie starego Pinesa. — Nie nazywaj go tak — poprosił cicho. Jednak skotłowane nerwy Forda wcale nie opadły.

— Wstawiasz się za nim?

Tak oskarżycielski ton wuja sprawił, że Dipper poczuł bolesne ukłucie w okolicy serca. Wziął głębszy wdech. Nie mógł dać się ponieść emocjom.

— T-to... To wcale nie tak — wykrztusił Dipper. — Wujku, proszę, zrozum. Nic ci nie grozi. On... nie jest taki zły — powiedział, choć teraz sam już w to aż tak nie wierzył. Bill nieznacznie drgnął na te słowa, ale nie dał po sobie poznać w żadnym stopniu, że to co powiedział Dipper jakkolwiek nim poruszyło. — Uwolnił cię — dodał brunet.

— Uwolnił? — zapytał zdziwiony Ford. Coś się tutaj nie zgadzało.

— Tak. Możesz wrócić do domu.

— A ty? — Dipper zagryzł delikatnie wargę. Stary Pines natychmiast dotarł do własnych konkluzji. — Dippper, nie mów mi, że zrobiłeś coś absolutnie głupiego... Nie sprzedałeś mu swojej duszy, prawda? — spytał Ford, starając się nie panikować.

— Nie! — młodzieniec zaprzeczył szybko.— Zawarliśmy pakt, ale...

— Pakt? — Twarz wuja momentalnie pobladła.

Stanford był człowiekiem zwykle opanowanym. Jednak w tej sytuacji, w tym miejscu, a przede wszystkim w obecności tej tajemniczej, niebezpiecznej istoty nie potrafił wykrzesać z siebie ani krzty spokoju.

Pine Tree & The DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz