Minęło trochę czasu od kiedy zerknęłam ostatni raz do tego opowiadania. Wprowadzam dość znaczące poprawki w treści, dlatego też tym bardziej zapraszam do czytania nawet i starych czytelników 💙
______________________Delikatny wiatr mierzwił jego kasztanowe, poskręcane włosy. Brązowe oczy czujnym wzrokiem wodziły po napisanych odręcznie linijkach tekstu. Przerzucił stronę. Z niezadowoleniem odkrył, że właśnie dotarł do końca iście wciągającej historii o władcy pewnej odległej krainy.
Cicho westchnął, po czym zamknął książkę. Przymknął powieki i odchylił głowę, napawając się błogim momentem ulotnego spokoju oraz ciszy, której jedynym przerywnikiem był szum liści, a także śpiew ptaków zamieszkujących drzewo, o jakie aktualnie opierał się plecami.
Spojrzał w dal. Słońce powoli zaczęło skłaniać się ku zachodowi. Wstał więc z miejsca, uznawszy, że to czas najwyższy wracać do swojej wioski. Chciał jeszcze pójść do kościelnej biblioteki nim zapadnie wieczór.
Zaczął iść po delikatnie wyschniętej od upału trawie. Takowa wraz z samotnym drzewem stanowiła jedyną roślinność pokrywającą szczyt wzgórza. Chłopak wbił spojrzenie w cień, który póki co wędrował przed nim, prezentując mu zarys szczupłej sylwetki. Tak chudej, że zielona tunika miejscami zdawała się wisieć na brunecie.
Przeszedł przez fragment lasu, potem przez łąkę, aż ostatecznie trafił na ścieżkę osadzoną między polami, na jakich od rana do wieczora pracowali chłopi zbierający plony. Droga wiodła prosto do bram niewielkiego miasteczka - Wodogrzmotów.
Gdy tylko je przekroczył, spojrzenia niektórych osób niemal natychmiast skierowały się w stronę bruneta. Gdzie się nie pojawił, tam przyciągał uwagę.
Mason "Dipper" Pines był osobą o dość specyficznym stylu bycia. W społeczeństwie utarł się pewien kanon męskości, a on w ten kanon absolutnie się nie wpisywał. Zamiast walki, uwielbiał naukę. Swój wolny czas spędzał z dala od cywilizacji na czytaniu rozmaitych książek.
I choć to go wyróżniało to nigdy nikomu jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Przeciwnie. Swoim indywidualizmem przyciągał ludzi niczym magnes, a już zwłaszcza w Wodogrzmotach, gdzie miano "innego" wcale nie oznaczało czegoś złego. Przeciwnie wręcz.
Dodatkowo znaczącym, wyróżniającym walorem, od kiedy dorósł, stała się jego nietuzinkowa w tej części świata delikatna uroda. Kasztanowe włosy stanowiące nieokiełznaną burzę loków, przepiękne brązowe oczy, smukły nos, pełne, lekko zaróżowione usta i subtelnie wystające kości policzkowe. Jego cera była gładka i jasna, a także ozdobiona niezbyt licznymi piegami. Był dość wysoki, a także smukły. Dodatkowym atutem były mocniej zarysowane kości obojczyków. Urodą tą zaskarbiał sobie serca nie tylko wielu dziewcząt, ale również i wielu mężczyzn. Stąd kolejka zabiegających o jego względy - za równo w mieście rodzinnym jak i w Wodogrzmotach Małych - zdawała się ciągnąć w nieskończoność.
Nie minęło wiele czasu, a znalazł się na nieco zatłoczonym pod koniec dnia rynku. Tam jakaś młoda dama odpowiedzialna za stragan z warzywami zarumieniła się lekko na jego widok i spłoszyła. Z kolei, gdy przechodził obok domu kowala, ten pomachał mu wesoło, gdy przenosił kawałki drewna. Chłopak z grzeczności mu odmachał i przyspieszył trochę kroku, ponieważ nie chciał wdawać się dziś za bardzo z kimkolwiek w sztywną rozmowę. Resztę przechodniów ignorował, koncentrując się bardziej na mijanych zwierzakach - kurach, gęsiach czy też osiołkach.
W końcu opuścił serce Wodogrzmotów i znalazł się na ich drugim końcu. Tam, nad miastem, górował stary, wybudowany z drewna i kamienia kościół. Przeszedł przez niewielką, zniszczoną rdzą, metalową bramę. Zatrzymał się na moment pod kamiennym, szarym pomnikiem porośniętym miejscami mchem oraz liśćmi winogrona. Przedstawiał on sylwetkę bóstwa, które wieki temu czczono w tym miejscu nadgorliwie - Axolotla.
CZYTASZ
Pine Tree & The Demon
FanficOto i Billdip osadzony w świecie "Pięknej i Bestii". Tutaj to Dipper Pines odgrywa rolę tego "pięknego", a Bill Cipher rolę "bestii" - demona zamieszkującego niszczejące zamczysko, o którego istnieniu wszyscy nagle od tak zapomnieli. W tym miejscu...