Zasłonięte usta Pyronicy przyozdobił szeroki, psotny uśmiech. Tuż przy niej na posadzce wyginał się cień przypominający ludzką sylwetkę, z którego nagle wyrosła inna służąca. Jej suknia choć sięgała podłogi to odsłaniała szare ramiona pokryte niewielkimi, czarnymi piórami. Czerwone oczy wychylające się zza czarnej, równo ściętej grzywki błyskały pytająco. Rozanielona Pyronica nachyliła się nad uchem towarzyszki, spoglądając sugestywnie na księcia Ciphera klęczącego tuż przy boku tamtego młodzieńca.
— To... Spójrz na nich. Coś wisi w powietrzu — powiedziała cicho różowowłosa, w której głosie mimo wszystko zdołała wybrzmieć doza ekscytacji.
Druga dziewczyna zacisnęła mocno wargi. Jej pełen wątpliwości wzrok był wymowny.
Nagle cały urok tej sceny się skończył.
— Książę... — Zmartwiona Pyronica odepchnęła się od krawędzi parapetu.
Znała go. Zawsze była najbliżej. Przez to też najlepiej ze wszystkich wiedziała do czego był zdolny.
— Ktoś powinien ci pokazać zamek, Sosenko.
— Wasza Wysokość... — Zbliżyła się i pochyliła głowę. Była pewna, że to na nią spadnie ta odpowiedzialność.
Demon wypuścił z ręki widelec. Odwrócił się, by jeszcze raz zerknąć na młodzieńca, od którego biła niepewność. Zignorował ją.
— Jest to moja powinnością jako gospodarza tego domu.
— Nie ma takiej potrzeby — wtrącił Dipper, podnosząc się z miejsca. Jakoś niespecjalnie miał ochotę na towarzystwo Billa. — Bardzo dziękuję za obiad — dodał, po czym skierował swoje kroki w stronę drzwi.
— Uważam, że jak najbardziej ci się to przyda. — Cipher natychmiast pojawił się tuż przed nim.
— Bill... — Dipper nieco się zmieszał.
— Z łatwością możesz się tutaj zgubić. Moja posiadłość jest większa niż się wydaje. W dodatku przepełnia ją moja magia, która może sprawić ci spore kłopoty. Warto więc byś poznał nie tylko co ciekawsze miejsca, ale i reguły poruszania się po moim pałacu — zaznaczył demon z figlarnym uśmiechem, po czym wyciągnął ku niemu dłoń. — Zatem czy uczynisz mi ten zaszczyt i pozwolisz się oprowadzić, mój drogi?
O uszy bruneta obił się chichot różowej służki. Z wrażenia policzki delikatnie go zapiekły. Złapał Billa za rękę.
~🥀~
Szli po schodach usłanych czerwonym dywanem. Demon dzierżył teraz laskę wykonaną z ciemnego drewna, której wygięty, złoty uchwyt układał się w kształt węża. Palce jego wolnej dłoni lekko zaciskały się na talii Dippera. Chłopak dyskretnie rozejrzał się wokoło. Wszędzie widział złoto oraz szlachetne kamienie. Ten przybytek mocno go przytłaczał, dlatego wcisnął się nieco w bok Ciphera.
Weszli na opustoszały korytarz. Odetchnął, ponieważ ten okazywał się wizualnie całkiem prosty. Nie było tu nic, prócz wielu drzwi, dużych okien i prostych waz zapełnionych zadbaną roślinnością.
— Zaplanowałeś to? — odezwał się Dipper. Książę obdarował go jedynie pytającym wzrokiem. — To co stało się wczoraj — sprostował szybko.
— Niezupełnie. Obiecując ci kolejne spotkanie, miałem na myśli coś... — Cipher zatrzymał się — innego. — Z szerokim uśmiechem ujął między dłonie policzki niższego. — Ostatecznie przyszedłeś do mnie sam. To słodkie na swój sposób.
— S-słucham?! — pisk Pinesa przeszył korytarz, a zaraz po nim śmiech rozbawionego Billa.
— Mam powtórzyć? — Ton demona stał się powabny, gdy zaczepnie ułożył kciuk na dolnej wardze swojego rozmówcy.
CZYTASZ
Pine Tree & The Demon
FanficOto i Billdip osadzony w świecie "Pięknej i Bestii". Tutaj to Dipper Pines odgrywa rolę tego "pięknego", a Bill Cipher rolę "bestii" - demona zamieszkującego niszczejące zamczysko, o którego istnieniu wszyscy nagle od tak zapomnieli. W tym miejscu...