Madison-A Bella gdzie? -zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się na jednym ze skrzyżowań.
-Już na imprezie. Poznała wczoraj jakiegoś chłopaka i z nim pojechała. -wyjaśnił obojętnie i ruszył, gdy sygnalizacja zmieniła kolor.
-To ten jedyny czy następny do kolekcji? -zapytałam z uniesioną brwią chodź doskonale znałam odpowiedź.
-Kolejny do kolekcji raczej. -Carter zaśmiał się rozbawiony. -A ty? Z Lucasem, tak na poważnie?
Westchnęłam ciężko. Temat mój i Lucasa bardzo często pojawiał się gdy byłam z Carterem sam na sam. Dopytywał o to jakby nic innego nie miało znaczenia. Jakby ta informacja była najistotniejszą ze wszystkich innych na tym świecie.
-To skomplikowane. -mruknęłam w końcu.
-Skomplikowane? W sensie seks czy co?
-My nie...
-Oj daj spokój. -przerwał mi. -Przecież cała szkoła już o tym mówi.
-Mówi o czym?
Nie odpowiedział mi. Jechaliśmy w ciszy aż pod sam dom organizatorki imprezy. Carter zatrzymał się po drugiej stronie ulicy i zgasił auto. Przez chwilę jeszcze zaciskał dłonie na kierownicy, aby po chwili spojrzeć na mnie z dziwnym gniewem.
-Pomponiary was słyszały w szatni. Megan zadzwoniła do Belli z tą nowiną po szkole. -wyrzucił z jadem w głosie. -Muszę przyznać. Myślałem, że jesteś inna. Wiesz... bardziej poważna, a nie że pójdziesz w męskiej szatni i...
-Stop! -przerwałam mu twardo. -O czym ty mówisz?
-Madi. -westchnął ciężko. -Przestań w końcu robić ze wszystkich idiotów. Dziewczyny z drużyny cheerleaderek słyszały, co odwalaliście w szatni.
Zamrugałam gwałtownie. Czy Carter właśnie posądzał mnie o seks z Lucasem w szkole? Nie mieściło mi się to w głowie. Przecież ja nawet nigdy nie... dobra. Raz zdarzyło się, że weszłam z nim do szatni bo zostawiłam w jego torbie telefon, ale nic tam nie robiliśmy. Byłam z nim sama zaledwie dwie minuty.
-Carter...
-Daj spokój. -przeczesał dłonią włosy i spojrzał na dom. -Musimy iść, bo Bella będzie na nas nadawać przez pół imprezy, a ten twój chłopak jeszcze pomyśli sobie nie wiadomo co.
Kończąc swoją wypowiedź po prostu wysiadł. Miałam ochotę kazać mu odwieść się z powrotem do Liama, ale wiedziałam, że tego nie zrobi. Z westchnieniem wygramoliłam się z auta i podciągnęłam sukienkę w dół.
Spojrzałam na Cartera. Na usta założył swój klasyczny uśmiech. Już wiedziałam, że będzie chciał udawać. Udawać, że tej rozmowy nie było, a on wcale nie okazał delikatnej zazdrości i dużo większej złości.
Chcąc nie chcąc, a naprawdę nie chciałam musiałam grać w jego durną grę.
Ruszyliśmy z Carterem ramię w ramię prosto na imprezę. On pewnie z nadzieją, że temat został zakończony i nikt się nie dowie o naszej rozmowie, a ja z chęcią ucieczki.
Tak. Jeszcze nawet nie weszłam na imprezę, a już miałam jej dość i chciałam być w domu.
W środku panował okropny hałas i zaduch. Już od samego wejścia uderzyła mnie mocna woń alkoholu, papierosów i trawki. Zbyt dobrze znałam te zapachy, aby nie wiedzieć, co one oznaczają. Mój ojciec wiele razy uczulał mnie na narkotyki i gdy tylko zaczęłam chodzić na imprezy, gdzie była możliwość dorwania tego zielonego dziadostwa to nawet kilka razy miałam robione narkotesty. Oczywiście bez wiedzy mojej cudownej mamusi. Ona dostałaby zawału i zamknęła mnie na cztery spusty w domu, a pod oknem ustawiła cały oddział antyterrorystyczny, aby tylko mieć pewność, że więcej jej córeczka z idealnej rodzinki nie znajdzie się w pobliżu szemranego środowiska.
CZYTASZ
W objęciach diabła
RomanceTo było śmieszno- żałosne. Ja nie pasowałam do niego. On nie pasował do mnie. My nie pasowaliśmy do siebie. Nasza relacja nigdy nie powinna się wydarzyć. Nie miała prawa zaistnieć. A jednak los uwielbiał dramaty. Złączył nas tym pokręconym uczuci...