MadisonKiedy tylko wyszli, kiedy zamknęły się za nimi drzwi samotność uderzyła mnie z podwójną mocą. Pustka była okrutnie przytłaczająca, chodź zdawało mi się, że jej pragnę, że tylko ona jest w stanie mnie zrozumieć.
Niestety myliłam się.
Objęłam się ciaśniej ramionami i zerknęłam na swoje odbicie w ogromnym zwierciadle.
Wyglądałam, tak jak sądziłam. Wyglądałam, jak zmora, jak cień samej siebie, ale to i tak nie było najgorsze. Oprócz wielu rzeczy mojego wyglądu, które mogłam wymienić uderzyło mnie uczucie obrzydzenia. Przełknęłam ciężko ślinę i odwróciłam na moment wzrok, aby po chwili uświadomić sobie, że obrzydzenie nie mija. Ono się nasilało. Złapałam w dłonie koc, którym byłam owinięta i narzuciłam na lustro.
Odbicie, które na mnie spoglądało od tamtej chwili miało stać się moją zmorą.
Z niechęcią powędrowałam do łazienki. Tamto odbicie, nie było dla mnie łaskawsze. Było wręcz gorsze, bo na tle jasnych kafelków uświadomiłam sobie wszystko. Ułożyłam każdą moją dzisiejszą reakcję w kolejności.
Możliwe, że to był mój pierwszy gwóźdź do trumny...
Niemal zdarłam z siebie czerwony materiał i odrzuciłam go w najdalszy kąt łazienki razem z bielizną. Naga wkroczyłam pod parujący strumień wody. Ciche sapnięcie wydobyło się z moich ust gdy gorące krople zetknęły się z moim ciałem. Mimo ciepłego koca nadal nie udało mi się rozgrzać wystarczająco, aby nie zareagować na tak drastyczną zmianę temperatury, jednak nie ruszyłam się nawet o minimetr. Ból był dobry. Pozwalał mi wierzyć, że nadal żyję.
Przymknęłam powieki i podparłam się dłonią wilgotnych kafelków. Prze oczami znów go ujrzałam. Znów widziałam jego pełne pożądania lekko pijackie spojrzenie i ten obrzydliwy uśmiech. Odruch wymiotny wstrząsnął moim ciałem, a do oczu napłynęły kolejne łzy.
Wtedy to do mnie dotarło.
Byłam sama.
Nie musiałam się kontrolować.
Nie chciałam się kontrolować.
Mogłam popłakać.
Mogłam wyrzucić z siebie te paraliżujące emocje.
Byłam złamana.
Byłam pełna bólu i obrzydzenia.
Byłam głupia sądząc, że płacz mi pomoże.
Nie wiem ile dokładnie czasu spędziłam klęcząc pod prysznicem, ale kiedy wreszcie zdołałam się z niego wydostać moja skóra była niemal bordowa od temperatury, a w całej łazience unosiła się gęsta para.
Stanęłam na kafelkach i mimowolnie zerknęłam na lustro. Nie widziałam już siebie, nie widziałam tego obrazu nędzy i rozpaczy jakim się stałam. Lustro było w całości zaparowane.
Złapałam pierwszy lepszy ręcznik wycierając się nim w pośpiechu i zerknęłam na kolana. Były mocno odrapane, ale już nie krwawiły. W tedy pomyślałam o nim. To on miał obejrzeć moje rany.
Przyjdzie...
To była moja pierwsza myśl, gdy otworzyłam drzwi i stanęłam na panelach. Skierowałam się bezpośrednio do walizki, z której wyjęłam świeżą bieliznę, szerokie dresowe spodnie w kolorze khaki oraz koszulkę. Zwyczajny t shirt z nadrukowanym słodkim różowym króliczkiem wokół którego po całym materiale rozrysowane były maleńkie marchewki. Koszulka była na mnie o dobre trzy rozmiary za duża, ale kiedy zauważyłam ją w sklepie musiałam ją mieć.
CZYTASZ
W objęciach diabła
Любовные романыTo było śmieszno- żałosne. Ja nie pasowałam do niego. On nie pasował do mnie. My nie pasowaliśmy do siebie. Nasza relacja nigdy nie powinna się wydarzyć. Nie miała prawa zaistnieć. A jednak los uwielbiał dramaty. Złączył nas tym pokręconym uczuci...