. . .

390 17 31
                                    

Odglos kapiącej wody- to właśnie był pierwszy dźwięk jaki rozpoznałem z mojego nowego otoczenia. Potem doszedł do tego jeszcze odgłos gdzieś w oddali i dziwne syczenie.

Otworzyłem powoli oczy i od razu zrozumiałem gdzie się znajduję. 

Kamienna poisadzka, drewniane łóżko przy ścianie, pajączyny, woda kapiąca z sufitu i ogólny mrok- wszystko wskazywało na stare dobre lochy. 

Podniosłem się z trudem z podłogi- głowa bolała mnie jak diabli i ciężko był mi ustać na nogach, ale jakoś stałem opierając się jedną ręką o ścianę.

Na czole miałem opatrunek z dziwnego, dość śmierdzącego już i przemokniętego bandaża. W pierwszym odruchu chciałem go z siebie ściągnąć, ale uznałem że może być to jedna z nielicznych rzeczy które utrzymują mnie przy życiu więc lepiej żeby na razie został tak jak jest. 

Usiadłem na drewnianym łóżku i dokładniej rozejrzałem się po mojej celi- w rogu była pajęczyna, a na niej dość spory czarny piwniczak patrzył się na mnie z nie mniejsza ciekawością co ja na niego. Do celi wpadało trochę światła przez okratowany świetlik przy suficie, przez co mogłem zauważyć że pokój był dość mały, wręcz klaustrofobiczny.

Siedziałem przez chwilę gapiąc się na ścianę chyba w nadziej na jakiś cud. 

No i wtedy znowu usłyszałem kroki. 

Przez krótką chwilę miałem nadzieję że to Imperium Rosyjskie, ale niestety- to był Prusy.

-Czyli to ty mnie przetrzymujesz?- spytałem patrząc na niego przez kraty- miałem nadzieję na coś trochę lepszego. 

-Nie narzekaj- wysyczał- ciesz się lepiej, że car darował ci życie. 

-Temu że nie miał siły by mnie zabić?

-Temu że chciał cię mieć dla siebie- Prusy wzruszył ramionami. 

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, ale potem uznałem że mogę mu podogryzać jeszcze przez moment.

-Kto wykonywał ten opatrunek?- pokazałem z niesmakiem na moją głowę- Bo ktokolwiek to był powinien dowiedzieć się trochę więcej o medycynie. 

-Syn Österreich. Jego marzeniem jest zostać medykiem.

Nie podziewałem się takiej odpowiedzi, ale uznałem że w takim razie daruję im już ten opatrunek. Chociaż dopiero teraz dowiedziałem się że Austrią ma syna. 

-To co dalej się ze mną stanie?

-To już zależy od cara- odparł Prusy chłodno. 

-I tam właśnie chcesz mnie zabrać?- domyśliłem się po jego słowach i kluczu który właśnie trzymał w dłoni.

Jednak okazało się że się myliłem, bo Prusy pokręcił głową.

-Na razie jeszcze nie. Nie dopóki mamy gości. Miałem tylko sprawdzić jak się czujesz i czy w ogóle żyjesz. 

-Jak widać żyję, acz niechętnie.

-Wcześniej błagałeś żebyśmy cię nie zabijali.

-Teraz skoro mój syn nie żyje to nie ma dla mnie znaczenia.

Prusy przewrócił oczami.

-Twój syn żyje.

Na jego słowa od razu poderwałem się na równe nogi i podbiegłem jak najbliżej do prętów.

-GDZIE ON JEST?!-wydarłem się tak głośno, że german aż odruchowo odsunął się do tyłu. 

-Oddaliśmy go na wychowanie do Österreich, myślę że będzie tam mu nawet lepiej niż z tobą. On ma kilku synów znanych z umiejętności bojowych- Prusy mówił to spokojnym głosem, jakby od niechcenia. Wiedziałem jednak że chciał po prostu jak najbardziej mnie zezłościć. 

-Nigdy o nich nie słyszałem.-Mój ton był jeszcze bardziej odpychający niż to zaplanowałem. 

-W końcu usłyszysz. Posiedzisz z nami jeszcze dość długo więc pewnie będziesz miał okazję ich poznać.

-Odejdź- odwróciłem się i wróciłem z powrotem na niewygodne łóżko.

-Nie będziesz mówił mi co mam robić- Prusy zawahał się przez chwilę- chociaż faktycznie, taki był mój plan. 

-Idź.

Mężczyzna przewrócił oczami, odwrócił się na pięcie i poszedł gdzieś dalej korytarzem. 


Cisza.

Cisza. 

Cisza.

Odgłos chyba myszy przebiegającej gdzieś niedaleko?


. . . 



𝐂𝐢𝐬𝐳𝐚

𓂀~𝕂𝕠𝕣𝕠𝕟𝕒~𓂀  RON x IROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz