Chłopak biegnie przed siebie. Wygląda na smutnego i zdenerwowanego. Ma na sobie za duże szare dresy, zniszczone białe trampki i czarną koszulkę długimi rękawami w czarno-białe paski. Wygolone z lewej strony ciemnobrązowe loki opadają mu na tego samego koloru oczy, przysłaniając widok. Wiatr wyciska mu z oczu łzy, zimne powietrze pali go w płuca a serce bije jak szalone. Mimo to biegnie dalej. Niektórzy przechodnie spoglądają na niego zdziwieni, większość jednak przechodzi obok obojętnie. Chłopak jest coraz słabszy, ledwo łapie oddech. W końcu przystaje, pochyla się i opiera dłonie na kolanach, ciężko dysząc. Z zasnutego chmurami nieba zaczyna padać deszcz i mieszać się z jego łzami. Wydawałoby się, że obmyje szare nijakie ulice, on jednak przesuwa śmieci z miejsca na miejsce a piasek zalegający w szczelinach chodników zmienia w błoto. Robi się szaro i ponuro. Chłopak stoi wśród deszczu, wiatru i chaosu miasta, płacząc. Dokąd tak biegł owy chłopak? Wyglądał, jakby przed czymś uciekał. Tak, uciekał. Uciekał przed własnymi myślami, które atakowały go i raniły jak śmiertelne ostrza.
CZYTASZ
Z zewnątrz
عشوائيCo by było, gdybyś mógł popatrzeć na siebie, z innej perspektywy? Decydować o sobie z zewnątrz i widzieć siebie tak, jak widzą Cię inni?