- Arion?! Dziecko co ty wyprawiasz?! - zgarnęła mnie z balkonu, byłem blisko żeby to zrobić. Umrzeć, szybko i bezboleśnie. Tak myślę.
- C-ciociu..- krzyknąłem nie głośno, gdy usadziła mnie na łóżku. Natychmiast przyłożyła rękę do mojego czoła, cholera.
- Zimno jest a ty wychodzisz w samej piżamie na zewnątrz?! W dodatku masz gorące czoło. - była zdenerwowana, jakby wiedziała co chciałem zrobić. Ale nie dawała tego po sobie poznać.
- No bo.. - próbowałem coś wymyślić.
- nie, nie ważne co. Masz nie wychodzić tak na zewnątrz! Jeszcze mi się pochoruj będzie bardzo fajnie - ochłoneła - idź już spać. - Wziąłem telefon patrząc na niego, gdy Ciocia wyszła. Nic, żadnych powiadomień.
Pov. Victor
Patrzyłem w komórkę, łzy na policzkach, wszytko porozrzucane, czat z Arion'em. Niech on coś do mnie napiszę, nie wytrzymam. Jak patrzę na to co się dzieje, chce mi się poprostu płakać. Gdyby nie to co zrobiłem wtedy.. um.. na meczu. Tak patrzyłem i patrzyłem.. nic nowego.
Gdy obudziłem się, natychmiast szukanie komórki. Która?! Przecież już trzy lekcje minęły! Japier.. Chwyciłem za ubrania, ogarnąłem się szybko. Ale po co iść tam? Żeby te spojrzenia na mnie padały? Skoro już się i tak spóźniłem nie ma sensu.
*****
Około 16, gdy było już ciemno wyszedłem sobie w miejsce gdzie była ta zielona cebula, wtedy to spotkanie. Było.. inne. Usiadłem na ławce, zobaczyłem na telefon gdzie była, krótka wiadomość.
-"możemy się spotkać? Bede jak coś tam no wiesz"- nie nie wiem wiesz.
I o to i on, zjawił się.- nie mamy o czym rozmawiać - rzuciłem. Jego oczy natychmiast zaczęły łzawić, czerwienić się.
- Jak to nie! Przecież.. -
- Słuchaj, boli mnie to co robisz. Ale idź sobie do cebuli, on jest lepszy. Z resztą zaraz mamy mecz to nie wiem, wiesz mnie to tak naprawdę grzeje co się ze mną stanie. - On tylko jak zwykle się rozpłakał, małe dziecko.
- Dorośnij Arion -
- Skoro tak bardzo mnie nie lubisz Victor to po co ze mną rozmawiasz.. - spojrzał cały zaczerwieniony, złość, gorycz, skutek, żal, rozpacz, mieszanka wybuchowa.
- A co mam innego? Jestem na ciebie skazany - burknąłem. Niech się odwali, w końcu niech się odwali od demnie.
- A wiesz co? Jednak Fey jest chyba lepszy, chyba? Napewno, jesteś bezuczucioowy, w ogóle cię to nie interesuje co ja czuję! - wykrzyczał, patrząc na mnie. Odwrócił się i odszedł, nawet nie dał czasu żeby zareagować, zostawił samego. Pośród ciemności.
[Jeśli myślicie że nie będzie więcej skip time to muszę was zasmucić :(]
*Dzień meczu*
Pov. Arion
Rozgrzewałem się, Fey, gdzie on jest. Spóźnia się znowu, zerwałem kontakt z Victor'em. Tak że nie mógł już nic zrobić, pisać. Po około 10-ciu minutach zobaczyłem go, Fey'a. Czemu on nie jest ubrany w strój Raimon'a? Gramy przecież mecz.
- Fey? Czemu nie jesteś ubrany w strój? Gramy m..- dostałem piłką w brzuch. Upadłem na ziemię, nie mogłem się podnieść, dlaczego on to zrobił? Co ja znowu zawiniłem..! Trzymałem się za brzuch, ból nie ustawał, okrąg kolegów z drużyny zdążył się zaokrąglić wokół mnie. Inni podchodzili do Fey'a żeby wyjaśnić to co zrobił.
- "COŚ TY MU ZROBIŁ?! OSZALAŁEŚ?!"-
- FEY ODBIŁO CI?! - krzykł Evans, już biegł do mnie z ratownikem, ale.. co ja takiego zrobiłem.
- Czyżby Raimon zacznie mecz bez Kapitana? Co się tam dzieje? - komentator mówił. - Mecz rozpoczyna się za pięć minut, Raimon odda go walkowerem? -
****
Kochani przepraszam za krótkość, bezsensość, nie mam motywacji :<. Możecie dawać jakieś pomysły bo nie mam już żadnych pomysłów!

CZYTASZ
|•' SMOK'•| Inazuma Eleven Go - KyoTen
خيال (فانتازيا)Do szkoły dołącza nowy chłopak, o imieniu Victor. Arion, maniak piłki nożnej, chce go poznać. Jednak granatowo-wlosy jest strasznie tajemniczy. W końcu jeden z nich się zakochuje. Ale to już zobaczycie w rozdziałach! Powodzenia! Chciałam dodać że, a...