17

399 18 6
                                    

Czekałem niecierpliwie w korytarzu na Victor'a, spóźniał się. Gdzie on się podziewa? Myślałem że przyjdzie na busa żeby tu dojechać, nie zjawiał się. Wysłałem krótkiego SMS z zapytaniem kiedy będzie, jedyne co mi odpisał to "przepraszam". Za co? Zastanawiałem się, co mógł zrobić że mnie przeprasza?

Po około dwudziestu minutach pojawił się, ale nie w koszulce Raimon'a. W koszulce Liceum Zeusa, natychmiast przeszły mi przez mózg flashbacki, to jaki niepewny był w dniu kiedy zawarliśmy "przysięgę". Najwyraźniej dla niego to nic nie znaczy..? - Victor szedł przez korytarz, dlatego zawołałem go idąc za nim.

- V-VICTOR! - krzyknąłem żeby się zatrzymał. Odwrócił się natychmiast, jego wyraz twarzy był zimny. Uśmiechnął się po chwili.

- Co? - zapytał, czułem że w jego głosie było coś nienaturalnego, bardzo.

- Dlaczego to zrobiłeś?! - wykrzyczałem ściskając pięść - nic dla ciebie już nie znaczy nasza przyjaźń?! - zerwałem wisiorek z jego inicjałem i rzuciłem mu pod nogi, on popatrzył na niego.

- To nie tak.. - zaczął łamiącym się głosem. - daj mi się wytłumaczyć..! Raimon to za ma..- przerwałem mu zdanie.

- myślałem że jesteśmy przyjaciółmi - odwróciłem się - możesz sobie wziąć ten wisiorek, jest mi już niepotrzebny. - dodałem "zimnym" głosem, przynajmniej próbowałem być odważny.

- Serio myślałeś że jesteśmy przyjaciółmi? - zamarłem, jak to? Nigdy nie uważał mnie za przyjaciela?

- J-jak to.. - urwałem - n-nigdy nie byliśmy przyjaciółmi..?

- Jesteś głupi, jasne że nie. - to słowo zapadło w moich myślach, "nie" - idę się rozgrzać - mówił dalej - wes się mną nie przejmuj bo.. - zatrzymał zdanie - nie wyjdzie ci to na dobre.

- A wiesz co Victor? Jeśli nie byliśmy przyjaciółmi, to teraz wiedz że jesteśmy wrogami - dodałem - myślałem że znam cię jak nikt inny. Ale ty.. - urwałem, wpatrywał się we mnie zaszklonymi oczyma. - jesteś oszustem, szpiegiem który szpiegował nas od początku. - odwróciłem się - jeśli tak ma być możesz sobie dać ten głupi wisiorek komuś innemu, mi już nie jest potrzebny.. - odpowiedziałem i odszedłem do szatni drużyny.

Pov. Victor (krótka wypowiedź jego myśli).

Stałem oszołomiony, "jesteś oszustem" . To we mnie jest problem, to ja doprowadziłem do tego. Gdyby nie to że dołączyłem do Liceum Zeusa to wszystko było by dobrze, to przez Fey'a! Ale.. to nadal moja wina, to ja przyjąłem jego propozycję, mogłem tego nie robić. - zacisnąłem pięści i oczy, łzy opadły na moje policzki. - dlaczego ja muszę być taki problematyczny? Rodzice zawsze mi to mówili, teraz wiem że mieli, i mają rację. Arion zawsze mi pomagał, mimo to że znamy się nie długo. Czasami był tak zajęty pomaganiem innym że w końcu się złamał, to moja wina. To przeze mnie zapominał o sobie, pomagał mnie a ja go tak oszukałem. - odszedłem do siebie wycierając resztę łez. - ja.. załatwię to potem.. ale jak ja mam grać z taką świadomością że mogę mu zniszczyć życie..? - pomyślałem.

****

Pov. Arion

Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 2:0, dwie bramki strzelił Victor razem z Fey'em. Pasują do siebie, dwaj oszuści.

- Arion? Możemy porozmawiać? - zapytał Ricardo, poszłem za nim. Ciekawe o czym chce rozmawiać.
Po odejściu na bok zadał mi pytanie.

- Wiedziałeś o tym prawda?

- Ale o czym..

- O tym że Victor odejdzie, wiedziałeś?! - podniósł trochę ton, czasami jego emocje były nie do opanowania ani do kontrolowania.

- Ricardo ja dopiero dziś się dowiedziałem! On jest oszustem!

- Trzymam cię za słowo - ochłonął - życz nam powodzenia, jeśli przegramy.. - urwał - to będzie nasz koniec.

****

Po zaczęciu drugiej połowy meczu obserwowałem wszystko, jednak nie mogłem się skupić na nim. Moje myśli zaprzątał Victor, musi akurat teraz? Natłok myśli wirował w mojej głowie, od poznania się do teraz, nie roziemiem jak mógł zrobić coś takiego, naprawdę. To zachowanie jest poprostu okrutne.

Mecz trwał a gwizdek końcowy coraz szybciej się zbliżał, Raimon wciąż walczył o gola, chociaż jednego. Niektórzy byli tak wyczerpani że ledwo biegali, a nawet leżeli na murawie. Wykończeni bez ruchu, ile my tak wytrwamy? Jeśli tak dalej pójdzie.. "to będzie nasz koniec" słowa Ricard'a zabrzmiały mi w uszach, ale czego koniec? Nas..?

Wszyscy leżeli już na murawie, jedyny kto się podniósł to Ricardo, drżał na ciele i był cały posiniaczony. Zeus nabijał się z nich, rzucając obraźliwe komentarze. Gdy Ricardo próbował odebrać im piłkę, jedyne co dostał to uderzenie piłką w brzuch, zabolało mnie to. Oni tam grają, walczą, wylewają pot i łzy a ja? Ich własny kapitan.. nie może nic zrobić. Nic nie mogę! Jedyne co mogę to patrzeć jak jeden po drugim upada.

Gwizdek końcowy.

****

Cieszmy się że zabrałam się za to, oficjalnie książka nie jest zawieszona 😘, ale rzadko będą ☆☆☆ a i przygotujcie się na następny bo mam taki zajebisty pomysl ze hit 🔥🤗

|•' SMOK'•| Inazuma Eleven Go - KyoTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz