– Masz gościa, Park.
Jimin kończył zmywać panele wcześniej zalane czerwonym winem przez pijaną, ostentacyjnie lamentującą nad swoją niedolą kobietę, która widocznie nie spieszyła się do wyjścia z restauracji, gdy czyjaś stopa nadepnęła prosto na świeżo umyte miejsce. Chłopak, analizując komunikat, zamrugał powiekami, wyraźnie zdezorientowany.
– Tamten facet chce, żebyś go obsłużył – wyjaśnił zirytowany Chan, wskazując niedbale na znajomą postać siedzącą przy oknie. Blondyn nie musiał się nawet odwracać, by wiedzieć, o kim mowa.
Od ostatniego, przypadkowego spotkania Jungkooka po latach minął tydzień. Jimin jednak wciąż doskonale pamiętał moment, w którym podczas ich krótkiej, burzliwej rozmowy starszy dosadnie zadeklarował, że niebawem przypomni mu o swojej obecności. Chłopak spodziewał się zobaczyć go ponownie. Od siedmiu dni przygotowywał się na to mentalnie. Jungkook nigdy nie rzucał słów na wiatr.
— Czy mogę przyjąć zamówienie? – zapytał tonem zabarwionym udawaną obojętnością, uprzednio sięgając do kieszeni kelnerskiego fartucha po niewielki notes. Czując na sobie charakterystyczne, przenikliwe spojrzenie, wręcz bezlitośnie pochłaniające go niczym ciemna głębia oceanu, ścisnął mocniej długopis między palcami, aż pobielały mu knykcie.
Na ustach mężczyzny wykwitł zuchwały uśmiech.
– Najpierw usiądź – oznajmił, obserwując, jak młodszy w napięciu usilnie wpatruje się w pustą kartkę.
– Nie mogę, jestem w pracy.
– Lepiej mnie posłuchaj – ostrzegł. Jimin westchnął nerwowo i rozejrzał się badawczo po przestronnej sali. Na szczęście ruch był mniejszy niż zazwyczaj. Poza sprawczynią rozlanego alkoholu, w pomieszczeniu znajdowało się jeszcze kilka osób, a Chan zniknął z pola widzenia.
Jungkook uniósł wyczekująco lewą brew, wskazując krzesło naprzeciwko. Zrezygnowany blondyn wykonał polecenie.
– Dowiedziałem się co nieco na twój temat – poinformował zadowolony, po czym pochylił się nad stolikiem. Jimin w milczeniu przyglądał się swoim spoczywającym na kolanach dłoniom, dopóki nie drgnął zszokowany następną częścią wypowiedzi bruneta. – Jedna rzecz wyjątkowo zapadła mi w pamięć. Co prawda nigdy nie spodziewałem się po tobie czegoś ambitnego, ale męska dziwka? Poważnie? – parsknął, zakładając nogę na nogę.
– O czym ty mówisz, do cholery?! – krzyknął oburzony, co zwróciło niechcianą uwagę gości. Nagłe uniesienie przeistoczyło się we wstyd. Chłopak zgarbił lekko ramiona i od razu się zreflektował, spuszczając pokornie głowę.
– Pracowałeś w klubie nocnym desire.
– Byłem tam tylko kelnerem – wyszeptał konspiracyjnym tonem.
– Nie rozbawiaj mnie. Nie od dziś wiadomo z czego słynie to miejsce i czym naprawdę zajmują się ich kelnerzy. - Jungkook nakreślił palcami w powietrzu niewidoczny cudzysłów.
– Mówię prawdę. – Jimin poczerwieniał ze złości. Nienawidził bezpodstawnych oskarżeń kierowanych pod swoim adresem. A już szczególnie, gdy plamiły one jego honor. – Dlaczego w ogóle mnie sprawdzasz?
– Chcę wiedzieć, z kim będę współpracował – powiedział tajemniczo, zanim odchylił się z powrotem na oparcie krzesła. – A teraz idź i przynieś mi kawę. Czarną, bez cukru.
Mimo wydanego rozkazu blondyn nie poruszył się choćby o centymetr, obdarzając dwudziestoczterolatka zupełnie zmieszanym spojrzeniem, jakby co najmniej wyrosła mu druga głowa.
– Szybciutko. Twoje szanse spadają z minuty na minutę. – Mężczyzna uniósł nadgarstek i teatralnie zerknął na zdobiący go drogi zegarek marki Rolex. Jimin bezwiednie przypomniał sobie Seokjina, który kiedyś nosił podobny. Zawsze go zdejmował, gdy pod nieobecność ciotki wymierzał młodszemu kary fizyczne.
CZYTASZ
Obudź mnie, gdy skończy się grudzień | Jikook
FanfictionBiały puch pokrył się szkarłatną cieczą. Jimin upadł na kolana, a jego klatką piersiową szarpnął rozrywający serce szloch. Zdręczona dusza chłopaka rozdzierała się boleśnie, podczas gdy niedaleko dzieci bawiły się wesoło. I choć wokół nie brakowało...