– Próbowałeś zawiesić obraz i nagle spadł ci na twarz? Naprawdę oczekujesz, że w to uwierzę?! – krzyknął Yoongi, przykładając do rany widniejącej nad prawym okiem młodszego chłopaka wacik nasączony środkiem odkażającym. Jimin skrzywił się i syknął.Oboje znajdowali się na zapleczu, gdzie kucharz zaciągnął dzieciaka, gdy tylko zobaczył go w progu restauracji. Choć Jimin wcale nie uważał, aby jego stan wymagał nagłej interwencji, wiedział, że jakakolwiek dyskusja z upartym kucharzem nie wchodziła w grę. Nawet gdyby uciekał przed nim po całym budynku jak mysz przed kotem, ostatecznie i tak dorwałby go i konsekwentnie zrealizował swój cel.
Dlatego blondyn siedział teraz grzecznie w niewielkim pomieszczeniu, wytrwale upierając się przy wymyślonej przez siebie wersji wydarzeń. A zdecydowanie nie należało to do najłatwiejszych zadań, kiedy bystre, czujne spojrzenie wciąż prześwietlało go na wylot.
– Dokładnie tak było – zapewnił, otrzymując w zamian niezadowolony grymas.
– Skoro już zamierzasz mi wciskać kit, to przynajmniej mógłbyś się bardziej postarać – skonstatował urażony Min. Precyzyjnie osłonił rozcięcie plastrem, wrzucił nożyczki do apteczki i zatrzasnął ją z hukiem. – Nie rozumiem, jak ten dupek mógł w ogóle przywieźć cię tutaj w takim stanie. A może to on ci to zrobił?! – Nieoczekiwanie podzielił się swoim przypuszczeniem.
Jimin westchnął ze zmęczeniem. Jednocześnie ogarnęły go wyrzuty sumienia. Absolutnie nie zasługiwał na dawkę troski, jaką został obdarzony.
– Nic mi nie jest, Yoongi. Niepotrzebnie tracisz na mnie swój czas.
– Nie wygaduj bzdur. Pomagam ci, bo chce, jasne? – powiedział stanowczo, w międzyczasie odkładając zestaw opatrunkowy z powrotem do szuflady.
– Dziękuję za opatrunek. – Dziwnie poruszony oświadczeniem Yoongiego chłopak wstał z krzesła, na którym został wcześniej posadzony, mozolnie kierując się do drzwi. Czarnowłosy przytrzymał go za ramiona.
– Słuchaj, Jimin – zaczął poważnym tonem. – Nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale jeśli coś się dzieje, zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć, wiesz o tym, prawda?
Szczerość, przejęcie i łagodność odbijające się w błyszczących tęczówkach sprawiły, że Jimin się zawahał.
A gdyby rzeczywiście podzielił się z kimś tym, co naprawdę czuje? Wyznał, jak bardzo zżera go samotność wraz z bezpardonowymi demonami przeszłości, jak wewnętrzne cierpienie odbiera mu oddech każdego dnia, jak niewyobrażalnie pragnie zakończyć swój żywot na ziemi i jednocześnie równie mocno podświadomie wyczekuje ratunku? Czy Min Yoongi, jedyna osoba, jaką miał przy swoim boku, po swojej stronie po odkryciu prawdy związanej z tragiczną historią Jimina wciąż będzie patrzył na niego w ten sam sposób? – Nie. Znienawidziłby go. Odrzucił, dokładnie tak samo jak Jungkook. Ręce Jimina spowite były krwią. Nie zasługiwał na odkupienie.
– Chłopaki, streszczajcie się. Przyjechała wycieczka – poinformowała nagląco Yoona, która niespodziewanie pojawiła się w pomieszczeniu, przerywając toczącą się między nimi rozmowę. Kelner natychmiastowo otrząsnął się z wewnętrznych rozterek, bez słowa wymijając kobietę.
Przy okazji po drodze przeszedł obok Jungkooka, lecz wydawał się być tak zaabsorbowany własnymi myślami, że nawet go nie dostrzegł. Brunet zmarszczył brwi, odprowadzając chłopaka wzrokiem, dopóki nie zniknął na wyjątkowo zatłoczonej sali. Wtedy skupił swoją uwagę na kucharzu, który usiłował dorównać kroku Jiminowi.
– Przez tyle czasu przyklejałeś mu jeden głupi plaster? – Mężczyzna uniósł lewą brew, spoglądając protekcjonalnie na pracownika.
Słysząc ochrypły, irytujący głos, Yoongi machinalnie zacisnął szczękę.
CZYTASZ
Obudź mnie, gdy skończy się grudzień | Jikook
FanfictionBiały puch pokrył się szkarłatną cieczą. Jimin upadł na kolana, a jego klatką piersiową szarpnął rozrywający serce szloch. Zdręczona dusza chłopaka rozdzierała się boleśnie, podczas gdy niedaleko dzieci bawiły się wesoło. I choć wokół nie brakowało...