Rozdział 22

6.7K 470 44
                                    

Obudziło mnie przekręcanie klucza w drzwiach. Bałam się tego gdzie niedługo trafie, nie chciałam być zabójczynią. To, że wtedy kogoś zabiłam o niczym nie świadczyło. A pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu byłam zwykłą nastolatką...

-O już wstałaś.- usłyszałam głos Bastiana i od razu pokiwałam głową.- Już przyjechał. Żadnych sztuczek.- przypomniał a ja znowu mu przytaknęłam

Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w jego stronę, odwróciłam się żeby związał mi ręce.

-Nie dzisiaj młoda. - już chciałam coś powiedzieć ale przypomniała mi się broń która dotykała środka mojego czoła i była gotowa w każdej chwili wystrzelić.- Po prostu masz obok mnie iść. Jasne?!- zapytała a ja przytaknęłam

Szliśmy długim białym korytarzem z ładną czerwoną wykładziną. Wszędzie były drzwi i wtedy naszła mnie myśl, że przez ten cały czas było tu pewnie dużo osób traktowanych tak samo albo nawet gorzej ode mnie... Weszliśmy do biura Bastiana a na krześle siedział jakiś mężczyzna.

-Witam!- powiedział nieznajomy- Jestem Charlie. Ty musisz być Katherine.- pokiwałam lekko głową- Możemy już ruszać, niedługo mamy samolot. Wszytko jest załatwione w Stanach już nas oczekują.- powiedział i wstał z miejsca.

Kiedy tylko wsiedliśmy do samochodu mężczyzna wyjął z schowka jedzenie i wodę.

-Zjedz to. Wiedziałem, że może się przydać.- chciałam mu podziękować ale nie wiedziałam czy przy nim mogę się odzywać- Jechało tym samochodem wiele osób ale nigdy ktoś w twoim wieku ani w takim stanie.- powiedział.

Dobrze wiedziałam jak wyglądam, zasadniczo tak też się czułam. Beznadziejnie w każdym kawałku.

-Jakim cudem się tam znalazłaś?- zapytał a ja spojrzałam na niego nieufnie- Możesz mówić. Przy mnie nie musisz się hamować

-Dobrze przepraszam.

-Nie przepraszaj!- powiedział trochę głośniej i zaśmiał się, na co ja się skuliłam- No dobra teraz to ja przepraszam.

-Nie ma pan za co. To ich wina.- stwierdziłam

-Chcesz mi opowiedzieć co się tam działo?- zapytał

-Nie.- odparłam szybko

-Jeszcze długa droga przed nami. Możesz mi śmiało wszystko powiedzieć.

-Chce o tym wszystkim zapomnieć.- powiedziałam

-Wiem, że cię to nie pocieszy ale w Ameryce będzie tylko gorzej. Treningi po 18 godzin, 4 godziny snu a 2 to różne testy i tak dopóki nie pokażesz im w czym jesteś najlepsza.

-W porównaniu do tego co działo się tam to będzie luksus.- stwierdziłam

-Było aż tak źle?- zapytał a moja mina musiała mówić wszystko- Za co oni cię tak karali?

-Za bycie sobą.

-Czyli...?- zapytał zdziwiony

-Czyli za bycie najbardziej wkurzającą i sarkastyczną osobą na świecie.- powiedziałam a on się zaśmiał.

Nie powiem też mnie to rozśmieszyło i dołączyłam do niego. Do tamtej pory zaczęliśmy rozmawiać normalnie. Po kilku godzinach zobaczyłam lotnisko... Ale nie byle jakie lotnisko. To z którego tyle razy próbowałam uciec bez większych rezultatów. Nawet nie zauważyłam kiedy Charlie wyjął telefon i zadzwonił do kogoś.

-Powiedz moja droga jak ty masz na nazwisko.

-Collins.- kiedy to usłyszał gwałtownie zahamował a ja poczułam się jak w tym cholernym bagażniku...- Coś się stało?- zapytałam

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz