Rozdział 9

152 16 11
                                    


W momencie, kiedy Katherine uciekła z objęć Satoru, ten spojrzał na ojca zaskoczony. Nigdy nie słyszał o zaaranżowanym małżeństwie. Nawet matka, kiedy jeszcze żyła o niczym takim mu nie wspominała. Sam był zszokowany i miał nadzieję, że Katherine nie zarzuci mu tej niewiedzy. Z resztą był gotowy pójść za nią, ale ojciec położył swą ciężką dłoń na ramieniu chłopaka. Zrozumiał komunikat. Miał zostać.

Gdy spojrzał na resztę zgromadzenia, dopiero wtedy zauważył zbliżającą się burzę. 

-Widzisz, co uczyniłeś Hitoshi Gojo-zaczął Akira Gakuganji- wystraszyłeś moją córkę. 

-To nie jest mój problem-odpowiedział zdawkowo ojciec Satoru- mogłeś wcześniej, uprzedzić córkę.

-Tak jak ty syna?-spytał rozbawiony Naobito- Bo widzę, że chluba rodu Gojo, również jest zaskoczona.

Hitoshi Gojo spojrzał na swojego syna. 

-Nie rozumiem, o co ci chodzi Naobito. Sam jesteś głową rodu, więc wiesz doskonale, że młodzi nie muszą znać naszych planów tylko je wykonywać- odparł ojciec Satoru.

Naobito posłał mu zirytowane spojrzenie. Ród Zenin i ród Gojo nienawidzili się od kiedy sięgali pamięcią. Musieli ze sobą współpracować, bo w końcu byli fundamentami świata jujutsu, ale była między nimi ostra rywalizacja o wpływy. Można powiedzieć, że wraz z narodzinami Satoru, rodzina Gojo wyszła na prowadzenie, co nie podobało się zbytnio Naobito. 

-Cóż-zaczął zuchwale Naoya Zenin, zwracając się do głowy rodu Gojo- najwyraźniej zaszła jakaś pomyłka. Ród Gojo nie ma prawa do ręki Katherine Gakuganji. Jesteśmy zaręczeni wraz z dniem jej narodzin. 

Ciemne oczy Hitoshiego Gojo, błysnęły ostrzegawczo, podobnie jak Satoru. Chłopak chciał odpyskować Naoyi ale nie zdążył. Ojciec tylko ścisnął jego ramię i lekko się zaśmiał.

-Dzieci nie powinny się mieszać w sprawy dorosłych-odpowiedział- zmykajcie już chłopaki. Dorośli muszą porozmawiać.

-Gojo ma rację- odparł odzyskując swój głos Akira Gakuganji- idźcie odpocząć, jutro zaczynacie zawody.

Satoru kiwnął w stronę ojca głową, a ten puścił go. Białowłosy ruszył od razu za przeklętą energią Katherine. Musiał ją znaleźć i wytłumaczyć, że nie wiedział o aranżowanym małżeństwie. Z resztą jakim cudem była zaręczona z nim i z tym wypierdkiem z rodu Zenin?

-E!-krzyknął Naoya Zenin- Radzę ci uważać, Gojo.

-Spadaj- odparł Satoru i machnął w jego stronę ręką.

-Nie traktuj mnie jakbym był gorszy-sapnął Naoya i wyrównał z nim krok- idziesz za nią? Lepiej sobie odpuść! Znam ją lepiej od ciebie.

-Tak, tak. 

Oboje weszli w nowy korytarz, ale zdawkowe odpowiedzi Satoru wkurzyły jeszcze bardziej Naoyę. Złapał białowłosego za rękaw i szarpnął w swoją stronę. Chciał by ten zwrócił na niego swoją uwagę. W końcu miał być przyszła głową rodu Zenin, a ten traktował go jak byle kogo.

-Posłuchaj mnie-warknął Zenin.

-Spadaj-powtórzył się Satoru- rozwiążemy to na karaoke.

-Co?

-Widzisz? Nikt cię nie lubi więc nie wiesz o karaoke.

Satoru machnął mocno dłonią, chcąc wyrwać się z uścisku Naoyi. Udało mu się lecz zamiast otwartej przestrzeni za sobą, poczuł czyjąś głowę. Usłyszał głośny syk i po chwili poczuł klepnięcie w tyłek, którego się spodziewał. 

She the Devil ( Gojo x Oc x Nanami) [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz