Rozdział 10

105 14 4
                                    


-Zostaw mnie Zenin. Satoru Gojo to mój narzeczony-odparła-a ty nie masz do mnie żadnego prawa.

Naoya Zenin spojrzał na Katherine Gakuganji ze złością. Nie podobał mu się ton, w którym mówiła do niego. Prychnął z irytacją i uderzył z otwartej dłoni w ścianę, tuż obok ucha dziewczyny. Ta skrzywiła się z powodu donośnego odgłosu. 

-Zachowuj się-mruknął Satoru i podszedł do nich. Oparł się plecami o ścianę, tuż obok Katherine i spojrzał z góry na Naoyę- trochę kultury, gówniarzu.

-Kogo nazywasz gówniarzem?!

-Ciebie, zachowujesz się jak mały bachor.

-Satoru-zaczął Nanami- nie wiem czy to...

-Zamknij się-warknął Naoya w stronę Nanamiego- myślę, że jesteś tutaj zbędny. To nie twój problem.

-Mój też nie-odparła Katherine- jak chcesz się bawić w toksyczną męskość, to mnie zostaw.

Gojo zaśmiał się głośno. Toksyczna męskość. Najwyraźniej koleżanka poleciała z wyzwiskami.

-Naoya-westchnęła Katherine- puść mnie. Jak chcesz pogadać, to zaproś mnie na drinka, a nie atakujesz, kiedy chce siku. Zaraz się posikam.

-Ou-Satoru skrzywił się i spojrzał z uśmiechem na Naoyę- brałbym jej słowa na poważnie. Serio się posika.

-Zamknij się, Gojo!-krzyknął Naoya i spojrzał uważnie na Katherine- blefuje. Przecież cię znam.

-Ale przez ten czas nie poznałeś mojego pęcherza, a wiesz-zaczęła Katherine- mam okres, a wtedy się chce strasznie bardzo siku.

-Szalenie-zaczął Satoru- z resztą, chciałem dać ci podpaskę bo wypadła. Czekaj.

Satoru zaczął szukać w swoich kieszeniach podpaski. Tak w zasadzie to blefowali, ale pomysł z menstruacją okazał się strzałem w dziesiątkę, bo Naoya patrzył na nich nie dowierzając. Najwyraźniej nie był gotowy zmierzyć się z kobiecym okresem, a Satoru był starym wyjadaczem, w końcu ma w klasie dwie krwawiące koleżanki. Może nie w tym momencie, ale wiedział , że okres Shoko i Katherine zsynchronizował się i wie kiedy im odwala.

-Kurde nie mam, a dałbym sobie uciąć rękę, że miałem!

-Ale zakładacie makaron na uszy!-krzyknął Naoya i złapał Katherine mocniej za ramię- mam tego dosyć, idziesz ze mną do mojego ojca...

Nagle przed oczami Naoyi ukazała zakrwawiona podpaska. Wystraszony Zenin odsunął głowę do tyłu, jednak podpaska zbliżała się nieubłaganie w jego stronę, aż wpadła wprost na jego twarz. Spanikowany odskoczył od Katherine i uciekł do łazienki, natomiast dziewczyna i Satoru patrzyli zaskoczeni na Nanamiego.

-No co?-spytał Nanami-podchwyciłem wasz pomysł.

-Skąd miałeś zużytą podpaskę?-spytał Satoru.

-Nie była zużyta. Użyłem markera, ale skąd ten pacan może wiedzieć, jak wygląda krew z podpaski?

-Jesteś- zaczęła Katherine i złapała go za policzki- genialny! 

Na policzkach Nanamiego, wykwitły piękne różowe pąki, które wprawiły Katherine w jeszcze większą radość. Satoru jednak uznał, że nie ma co być takim zażenowanym. Żałował jedynie, że sam nie wpadł na taki pomysł.

-To co?-spytał Satoru i złapał Katherine za dłoń- wracamy śpiewać? Czy może już koniec?

-Chyba mam dość-odparła dziewczyna- wy idźcie, ja sobie odpocznę.

She the Devil ( Gojo x Oc x Nanami) [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz