9.

125 3 0
                                    

Dwa tygodnie później


-Dzien dobry klaso. Ale proszę o ciszę. Lekcja jest.-Odezwał się Pan Hektor. Był naszym nauczycielem od sztuki.- za kilka dni jest występ. Więc wybraliśmy osoby które były w naszej kandydatórze.
Mężczyzna wyciągnął kartki s swojej skórzanej kartki i wyczytał imiona.

-Lucy będziesz jako Julia. a Romeo będzie Christian. Gratulacje.-Natomiast- siągnął dalej.- wytypowałem jeszcze kilka osób jako pomoc w przygotowania. Clarissa, Maja i Luke.-Dzisiaj możecie iść na aule i zacząc przygotowania. Możecie już iść.

W ciszy wyszliśmy z klasy. Kiedy rozejrzałam się zobaczyłam że ubrania były już przyszykowane.
Czyli dla nas zostało jeszcze zrobienie dekoracji.
Był chaos i to duży chaos.

-Cisza, halo ludzie cisza.- krzyknał nauczyciel.- co tu się dzieje? Dałem wam proste zadanie do zrobienia. A tu wygląda jak burdel.
- No nic nie poradzimy na to.- odrzekł ktoś za filaru. Później nauczyciel rozdzielił nam zadania które mamy zrobić.

Po niecałej godzinie było prawie wszystko gotowe.

-O Jezu mam dość.-krzykenła Maja a niektórzy jej przyznali rację.- w końcu za dwa dni jest występ. Więc pospieszyć się.

Max pov

Siedziałem a aucie czekając na Clarisse. Ponieważ napisała mi abym po nią przyjechał. Bo szykowali coś na jakies przedstawienie. Wysiadłem z auta i zauważyłem że pod drzwiami czeka jakiś obcy mężczyna. Kiedy obrócił się w moją stronę wiedziałem kto to jest. Ojciec Calarissy. Podszedłem do niego.
-Gościu odczepisz się od niej?-zapytałem kiedy zobaczyłem ojca Calarissy.
Mężczyzna spojrzał się na mnie.
Kiedy dostałem wiadomość od dziewczyny że już wychodzi. Kiedy wyszła stanęła jak wryta nie wiedząc co się dzieje.

-Oh, oczywiście. Tylko chce dokończyć to co zaczęliśmy. Prawda córeczko?- uśmienchął się szyderczo.

-Czego ty od mnie chcesz?! Miałam spokojne życie póki nie przypomniałeś o swoim istnieniu.-kiedy spoglądałem na nią. Ona z trudem powstrzymywała łzy. Więc go ominąłem i przytuliłem nią dając jej znak że jest bezpieczna.
-Umiesz tylko ranić tato. Ciągle się wyżywałeś na mnie. Nienawidze cię. Rozumiesz?-Wydarła się a ja trzymałem ją w swoich ramionach.-Nienawidze.. czemu po prostu nie możesz być martwy. -zapłakała.
-Bo wiesz mała. Zawsze dąże do swoich celów. Więc albo się zgodzisz albo pożałują twoi bliscy-I odszedł.
dłogowłosa zaczynała się uspokoić wciąż trzęsąc się.

-Co się stało?- zapytał oskar kiedy wyszedł z szkoły.
- A weź nie pytaj.-Odpowiedziałem. Głaszczac jej włosy.
-Chce wrócić do domu. Mam dość.-Spojrzala się na mnie. Zgodziłem się z nią. Pożegnaliśmy się z Oskarem i wsiedliśmy do auta.-Dziekuje że byłeś. -Powiedziała kiedy wyruszyliśmy.- wolałem być wcześniej. I po prostu poczekac. Uśmiechałem się do niej.

Clarissa pov

Kiedy wróciliśmy do domu. Weszłam do swojego pokoju bo pizame i poszłam do łazienki aby się trochę odświerzyc. Po piętnastu minutach byłam już orzrźwiona. Ponowie weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam w nim niebieskookiego.
Stał przy mojej toaletce. A mała szufladka była otwarta.
Chłopak trzymał w niej karteczkę. Która dwa tygodnie temu dostałam w kwiatach które zwiędły.

-Co to jest?-zapytał.- od kiedy to tu jest? Czemu nic nie mówiłaś?-wciaz zadawał pytania.
-Czemu szperales mi w rzeczach. Czemu akurat tu?-Odpowiedziałam pytaniem podchodząc do niego.
-Była nie domknięta. Chciałem zobaczyć.- oddychał cieżko.
Przez chwilę panowała cisza.
-Próbowałam ci powiedzieć. Ale myślałam że będziesz się dopytywać. Że będziesz chodzić za mną. Nie chciałam i ciebie w to wplątywac. Może moje życie od niedawna jest popaprane. Ale nie chciałam cię martwić.-Próbowałam się jakoś wytłumaczyć.
-Moze jest popaprane ale siedzimy w tym razem. I masz mi takie rzeczy mówić. Albo ja albo Oskar pomożemy ci.

Czułam ulgę kiedy chłopak nie był już na mnie zły.

-Dziękuje. Ale to mój ojciec. I sama muszę jakoś sobie poradzić.- powiedziałam kiedy podeszłam do szafy szukając jakiś ubrań na jutro.
-Poradziłabys sobie tak jak dzisiaj? Ty się go boisz czy co? Mówiłaś że masz charakter. Więc co ci kurwa jest?- ponownie się zdenerwował.
-Co mi jest?! Znęcał sie nad mną. Mam przez niego koszmary. Co chwilę mi się śni jak na mnie krzyczy albo jak próbuje  coś mi zrobić!!! Więc prosze daruj sobie te słowa.-Odwrocilam się do niego a chłopaka zamurowało.-starałam się ułożyć tu życie. Ale na marne widzę.-Krzyczałam czując jak głos mi się znowu łamie. Nie chciałam pokazać mu że mnie to boli. -wyjdz. Chce zostać sama.-Rzekłam
-Ale..mała..-chcial mi coś już powiedzieć ale przerwałam mu.-Po prostu wyjdź. Chce odpocząć. Chłopak wyszedł. A ja rozpłakałam się. Siadając pod drzwiami...

***

Siedziałam na przestawieniu. Oglądając jak uczniowie grają swoje role. Wciąż było mi smutno po wypowiedzianych słowach. Max próbował ze mną porozmawiać ale ja od razu uciekłam od niego. Po moich rozmyślaniach. Ludzie zaczęli klaskać. Wyrwałam się z nich i klaskalam razem z tłumem.
Pan Hektor zaczął dziękować za wspaniałe aktorstwo i za pomoc w przygotowaniach.

Kiedy ta cała szopka się skończyła. Wyszłam na korytarz. I czekałam aż każdy się rozejdzie. Kiedy byłam w połowie drogi. Złapała mnie Maja.

-Clarissa. Pan Hektor powiedział mi że czegoś zapomniałaś.- Rzekła do mnie kiedy wyszliśmy po skończonym przestawieniu.

Ze ździwieniem wróciłam się na aule. Rozglądalam się mimo że wszystko miałam. Kiedy usłyszałam że drzwi zamykają się na klucz.-Co się dzieje. Obruciłam się w szybkim tępie. I zobaczyłam wysokiego mężczyznę.

-Ciekawe jak to jest mieć takie szczęście jak ty?-Odezwał się znajomy głos. To był Adam. Wtedy poczułam zimny pot na czole.
-Czego chcesz?-zapytałam i odeszłam kilka kroków od niego. Chłopak stanął na przeciw mnie.
-Twój ojciec czeka księżniczko.-Rzekl do mnie podchodząc co raz bliżej. Byłam w panice. Nie wiedziałam co mam robić. Czułam wielką gule w gardle. Zobaczyłam że krzesło jest obok mnie. Rzuciłam go nim. Ale chłopak zrobił unik i się zaśmiał. -Nie uciekniesz już.-bylam przerażona.
Chwycił mnie za nagrastek. Dzięki temu że miałam jakieś głupie szczęście. Udało mi się uwolnić. I uciekłam w tłum. Gdzie niektórzy uczniowie rozmawiali. Rozpoznałam tam Maxa i Oskara.-Jeszcze cię dorwę- i zniknął.
Byłam roztrzęsiona.
-Co się stało.-Zapytal mój przyjaciel.
-Adam..-powiedziałam masując mój nadgarstek. Który był czerwony.-Powiedział mi tylko że mój ojciec czeka. Później próbowałam się jakoś uratować. Więc rzuciłam bo krzesłem ale robił unik. -mowilam dalej nie zwracając uwagi czy któreś z nich mnie słucha.
-Czekaj czekaj kim jest Adam?-Zapytał zielonooki.
-Ktos kto nie daje nam spokoju.-Rzucil mój Bart.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały.-Pokaz to-rozkazal. A ja bez sprzeciwu zrobiłam to co kazał. -Bedzie siniak.-Westchnął.
-Skąd wiedział że jesteśmy tu? Przecież nie widziałam go tu. Odkąd tu jestem. Może ma tu jakiegoś szpiega?- palnełam.
-To ja już pójdę. -Rzucil Oskar.
-Widzimy się w poniedziałek- i pożegnałam się z nim.
Niebieskooki był lekko zamyślony.
-Przepraszam. Nie powinnam wtedy tak wybuchnąć. Rozumiem martwisz się. Ale nie chce żeby i tobie coś się stało.-Spojrzał na mnie.-Kocham cię od samego początku. -Ciągnęłam dalej.- odwiozę cię do domu.-rzeknął.
Zrobiło mi się smutno kiedy prawopobnie nie słuchał mnie. Poszłam za nim i wsiedliśmy do auta. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Szybko ją wytarłam żeby chłopak tego nie zauważył.
On tylko spojrzał na mnie. A w jego oczach pojawiły się iskierki. Po chwili pocałował mnie. Oddałam gest. Po czym on zbliżył nasze czoła.
-Jestes tu bezpieczna. I wracamy do domu. Jeszcze przez dwa dni mamy czas dla siebie.

****
Postaram się jeszcze dzisiaj wrzucić jakiś rozdział. Obiecuje.

Po za tym życzę wam szczęśliwego nowego roku.

Miłość W Tajemnicy (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz