10.

116 3 0
                                    

-Jak to mamy dwa dni dla siebie?-zapytalam.-Mamy jacyś gości?- ciągłam dalej.
-W poniedziałek wracają rodzice.- Zarzucil kiedy otworzyłam drzwi do domu.- David do mnie zadzwonił lekko wkurzony. Mówił że coś w ich biznesie nie idzie. Więc wracają.- rzekł siadając na sofie. Zakrywając twarz w dłoniach- ja nie wiem co zrobię.
Westchnełam siadając obok niego. -Poradzimy sobie jakoś, obiecuje. Najwyżej powiemy że się dogadaliśmy bez nieobecności. Damy radę.-Chłopak spojrzał na mnie. -Pokaz ten nadgarstek. -Bez protestów wyciągnęłam rękę w jego stronę. Obejrzał go. Zobaczyłam że cała jego dłoń odbiła się na moim nadgarstku. Kiedy go dokonał lekko syknęłam. Zagoi się. Usiadłam na jego okrakiem. I przytuliłam się do niego. Chłopak wtulił się we mnie.

****

Rodzice wrócili. Wydawali się tacy spokojni. Mimo nie odzywałam się do swojej matki.

-Idziecie do nas na imprezę w piątek?-Zapytała Maja podchodząc do mnie i do Oskara.  Zapraszam całą szkołę więc was nie może zabraknąć.- powiedziała uśmiechnięta.
-Idziesz?-zapytał mój przyjaciel.
-No nie wiem. Ostanio mnie zostawiłeś. I nie za bardzo mi się podobało.
-

oj no wez. Obiecuje że to się nie powtórzy. Będę cię pilnować.
-No nie wiem. Mogę się zastanowić? Są jeszcze kilka dni.
-No dobra ale ewentualnie w czwartek. I nie przyjmuje odmowy.-uśmiechnął się do mnie. Chciał już coś powiedzieć ale zagłuszył go dzwonek który oznaczał lekcje. Kiedy szłam po schodach poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
Poczułam uderzenie w plecy. -co jest?-Zapytałam kiedy. Ujrzałam jakaś postać przed mną.
-Nie ładnie tak chodzić na wagary.-Spojrzałam na piękne niebieskie oczy.
- Nikt nie lubi matmy-Zaśmialam I poczułam jego usta. Kiedy oderwaliśmy się od siebie. Stwierdziłam że muszę iść na lekcje bo baba od matmy mnie zabije  jednak brunet stwierdził że mamy inne plany.
Poszłam do szafki aby zostawić tam rzeczy.
-Więc co robimy?-Zapytałam.-pójdziemy do galerii?-Zrobiłam oczy kociaka. Najpierw chłopak zaprzeczał. Ale po kilku błaganiach zgodził się. Zapiszczałam jak małe dziecko.

Do galerii mieliśmy blisko więc postanowiliśmy że pójdziemy na spacer.
Chłopak przystanął aby zawiązać buta a ja postanowiłam przejść przez pasy. 

Byłam w połowie drogi później. Jedynie usłyszałam pisk w uszach i zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Odczułam straszny ból w głowie.
-Co się stało?-Próbowałam wstać mimo że nie mogłam. Bolało. Kiedy wyostrzał mi się wzrok zauważyłam że chłopak leżał na mnie. Przez chwilę bałam się że nie żyje bo nie dawał żadnych oznak życia.
-Max-Poryszałam nim. -Max proszę nie rób mi tego potrzebuję cię.-Zaczęłam płakać.-Prosze...
-Tak szybko mnie się nie pozbędziesz. Nic ci nie jest?-zapyał się wstając.
- A tobie? Bałam się o ciebie. Co się stało? Na ulicy było pusto. Więc pomógł mi wstać. I usiadlismy na trawniku.
-kiedy przechodziłas przez pasy jakieś czarne auto jechało rozpędzone. Kiedy zobaczyłem że się zbliża odepchnąłem cię. Gdyby cię jebło mogło by być po tobie.
-Adam...-Rzekłam po cichu.
-co? -Zapytał nie rozumiejąc.
-Adam-rzekłam głośniej.-Mowiłam ci kilka dni temu że odkąd się tu zjawiłam on albo mój ojciec mnie dręczy. Skoro tak bardzo mnie chcą to proszę bardzo. Ja już nie chce uciekać Max. Skoro chce to dostanie. W końcu i tak coś się stanie. Mi albo tobie. Więc czemu nie.
-Nie mówisz  tego na poważnie.-Spojrzał się na mnie.
-A może mówię? Nie chcę uciekać.-rzekłam do niego.
-Wracamy do domu.

***

Dałam Oskarowi dac znać że idę na imprezę.
Ubrałam czarną sukienkę sięgającą mi prawie do kolana. Zrobiłam ciemniszy makijaż. Max poszedł ze mną bo chciał mieć pewność że jestem bezpieczna po ostatnich  dwóch akcjach.

-Wygladasz pięknie.-powiedział rzucając opierając się o framugę. Założyłam jeszcze buty na wysokim obcasie.
-Musimy iść? Nie za bardzo mam ochotę. Powiemy że coś nam wyskoczyło jeszcze. Spojrzał na moje łóżko-Tu bym się chętnie zabawił.- uśmiechał się chytrze. Przybliżył się do mnie o musnął ustami.
-Jestem gotowa możemy iść.
On tylko westchnął.
Po paru minutach byliśmy na miejscu.   Dużo osób już było lekko wstawionych. Niektórzy wchodzili do domu a niektórzy stali paląc papierosy.  Chwycił mnie za rękę. Ponieważ po ostatnim miałam nie miłe wspomnienia.
-Jak coś to jestem. Będę blisko. Szepnął mi do ucha.
Kiedy weszliśmy do środka było czuć alkochol. Weszliśmy do kuchni. I usiadlismy przy wyspie kuchennej. Od razu zobaczył nas Oskar. Przywiał się z nami a następnie znikał gdzieś w tłumie.
-A Niby miał być blisko mnie- westchnełam. -Najpijemy się?-Zapytalam się.-no dobrze ale nie za dużo.-Odpowiedział mi trzeba mieć wszystko pod kontrolą.- Zaśmiał się.-Ide się zabawić. Ale będę blisko-nalał mi alkochol do kubka. I szybko musnął mnie w usta. Kiedy byłam lekko wstawiona. Wszystko było lepsze. I takie weselsze.
Postanowiłam że wyjdę na Świerże powietrze. Stał tam Max. Paląc papierosa. Podeszłam do niego wolnym krokiem. Nie był pilajny. Praktycznie nic nie pił.
-Co?-Zapytał z rozbawieniem. -popatrzałam w jego oczy i pocałowałam go. Nie przejmowałam tym czy ktoś patrzy czy ktoś będzie pamiętać czy nie. Pragnęłam go i to cholernie. Kiedy odsunęliśmy się od siebie. Wziął mnie za rękę i poszedlimy na koniec domu. Tam gdzie nikogo nie było. Pochał mnie do ściany i przykleił się do moich ust.
-Wygladasz tak cholernie przuciągająco. Kocham cię. Szepnął mi w usta. I ponownie mnie pocałował. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Kiedy się oderwaliśmy. Spojrzał mi głęboko w oczy. Chwycił mnie za rękę. Wprowadził mnie do samochodu. I wracaliśmy do domu. Kiedy dojechaliśmy zaciągnął mnie do swojego pokoju... I tą noc spędzaliśmy razem...

***

Przepraszam was że tak  kródko. Ale jest sylwestr i chciałam się pobawic. Oczywście dla was w nowym roku będzie dłuższy rozdział.

Miłość W Tajemnicy (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz