Obudziły mnie wpadające do salonu promienie słońca, moja lewa noga leżała na oparciu na sobie miałam koc, chwyciłam za rozładowany telefon.
- Cholera - zsunęłam się z łóżka i przeczołgałam się do sypialni. Podłączyłam telefon i skierowałam się w stronę szafy, luźne niebieskie jeansy, legendarny czarny top i oversize czarnofioletowo bluza. Wstałam na nogi, rzuciłam ciuchy do łazienki, i podeszłam do kuchni. Jedną dłonią przejechałam po wyspie kuchennej a drugą chwyciłam szklankę, włączyłam ekspres i zaparzyłam kawę. Oparłam głowę na rękach i spojrzałam na zdjęcie, Aaron stał w kuchni z kubkiem w lewej ręce i kebabem w prawej, na jego twarzy był szeroki uśmiech a wokół ust był brudny z białego sosu, z transu wyrwała mnie czyszcząca się maszyna. Wypiłam na spokojnie kawę i poszłam wziąć prysznic.
Wycierałam włosy gdy mój telefon zaczął dzwonić, wzięłam go do ręki. Dwayne.. wzięłam głęboki wdech i odebrałam.
- Już myślałem że nie żyjesz - zachłysnęłam się powietrzem.
- co się stało?
- Musisz wrócić Julie - westchnął - jesteś potrzebna, twój b..- zostało mu to przerwane, ktoś trzasnął drzwiami- wyślę ci lokalizacje gdzie jest twoje auto, podam kod do garażu i do schowka gdzie są kluczyki. Przyjedź jak naszybciej.
- Będę się spieszyć - on się rozłączył a ja szybkim ruchem nałożyłam na siebie bluzę, wychodząc sięgnęłam po zrobione już wcześniej śniadanie stojące na wyspie. Jak zawsze zbiegłam po schodach, pchnęłam drzwi a w moją twarz uderzyło chłodne powietrze.
Wtedy zapomniałam o czymś, a raczej o kimś. On był pewny że się zjawie, ale mnie już wtedy nie było.
Biegłam tam z dobre piętnaście minut, gdy stanęłam przed nim wbiłam kod który przesłał mi Dway moje auto stało na wprost ale nie był sam. Mercedes G-klasa, moja już fioletowa supra, bmw M3 i barbus. Nie miałam czasu przeglądać każdego z nich.
Dwayne:
W schowku powinien być karabin weź do samochodu
Sięgnęłam po klucze a później rozejrzałam się za wspomnianą rzeczą, leżał na kanapie jakby był przygotowany. Wzięłam go pod pachę i podeszłam do lambo. Wrzuciłam go na siedzenie obok kierowcy i zapaliłam silnik, nie zwracałam uwagi jak brzmi, chciałam wydostać się z tego miasta. Wreszcie byłam potrzebn, wreszcie pozwolił mi wrócić.
Mój telefon ponownie zawibrował gdy wyjechałam z miasta.
Dwayne:
Nic nie mów bratu
O wilku mowa, zadzwonił po jakimś miesiącu.
- Cześć Ava jak tam- skrzywiłam się
- Nie mam tak na imię, jestem Julie
- Nie. Jesteś Ava. Tak powiedziałem więc tak ma być jak usłyszę od kogoś ze tak się przedstawiasz to obiecuje ci ze długo nie pożyjesz- prychnęłam pod nosem na jego wypowiedź.
- Coś jeszcze?
- Jesteś w Vegas co nie?
- No tak, a gdzie niby bym miała być? -skłamałam
- Nie wiem, Dwayne można powiedzieć że się odsunął dalej pracuje nad nano. I zrozum to Ava zostaniesz już tam na zawsze a i pamiętaj o uśmiechaniu się ciągle- Dwayne można powiedzieć że się odsunął do tego słowa słuchałam jego monolog. Jesteś potrzebna twój b.. bart. Wracam z powodu brata, z nim jest coś nie tak. Nie wiem komu ufać ale Dway był ze mną dłużej, i to on mnie uprzedził przed Dylanem. To jemu ufałam bardziej bo mnie nie okłamywał, nie kazał mi być sztuczną i zachowywać się jak lalka. To on dla m n i e był starszym bratem.
***
Julie:
Gdzie podjechać?
Dwayne:
Przyjedź na lotnisko.
Lotnisko? Znów będzie kazał mi wylecieć? Może tym razem do Nowego Jorku? Wjechałam na główną drogę i postarałam się nie zgubić się w tym mieście.
Miałam podjechać pod prywatny hangar, tam miał na mnie czekać Dway. Czekał, stał przy helikopterze i oglądał coś na telefonie. Zaparkowałam auto w środku ogromnego hangaru, wyszłam z niego żeby podjeść pod helikopter.
- Co jest nie tak z moim bratem?- zapytałam
- Ukrywał przez ten czas coś bardzo ważnego- schował telefon do kieszeni spodni - najlepiej jakbyś wyłączyła telefon i zostawiła w samochodzie- mruknął. Nie chciałam być kulą u nogi więc wróciłam się do czarnego pojazdu, otworzyłam go i schowałam telefon.
- Gdzie lecimy? - miałam zakładać już słuchawki na uszy.
- Powiem ci za chwilę- nie naciskałam, założyłam słuchawki i ruszyliśmy.
Wylądowaliśmy na jakiejś wyspie. Zielono-żółto trawa, palmy, basen, heli pad i parterowy domek a bardziej willa. Ściany byle wymieszane z ciemnym drewnem a białymi ścianami, duże okna na pewno z widokiem na ocean. Jakaś motorówka na brzegu, na której było kilka skrzynek.
- Gdzie jesteśmy? - Dwayne westchnął i zatrzymał się przede mną.
-Chciałaś porozmawiać z Aaron'em co nie?- posłał mi krótki uśmiech- teraz będziesz miała okazje.
***
Hejka!Nie wiem w jakich odstępach wrzucać rozdziały. Znów nie mam pomysłu jak dalej napisać rozdziału.
Jeśli są jakieś błędy przepraszam!
CZYTASZ
„Dzieli nas Krew" | TOM 2 | WSTRZYMANE
AcciónOficjalnie tom drugi dylogi Krwi A może trylogii ? Julie powraca z jeszcze większą siłą, jako siedemnastolatka radzi sobie jeszcze lepiej, ale coś nie gra w mieście którym się znajduje i w kilkunastu osobach. Odkrywa to chłopak którego nikt nie um...