Syberia
2012
Nikola siedziała na kanapie razem ze swoją siostrą, która przytulała się do jej boku. Ich ojciec chodził w tę i z powrotem po niewielkim pomieszczeniu.
Sonia jako jedyna nie odczuwała nerwowej atmosfery, która już od rana wisiała w powietrzu. W końcu była tylko dzieckiem i Nikola miała nadzieję, że jak wyjedzie, jej ojciec nie zabije w niej tej dziecięcej niewinności.
Po kilkunastu minutach drzwi wejściowe otworzyły się, wpuszczając do środka mroźne powietrze. Nie zdziwiło jej zbytnio, że żołnierze weszli sobie jak do siebie. Iwan był jednym z nich, a o jakichkolwiek manierach w Hydrze nie było mowy. Chyba, że wymuszonych i potrzebnych do zrealizowania konkretnego celu.
– Pułkowniku – Iwan stanął na baczność, kiedy podszedł do niego dowódca.
– Poruczniku Aristow – skinął lekko głową. Zaczęli o czymś rozmawiać, ale Nikola nie skupiała się na ich słowach.
Jej uwagę przykuli żołnierze, którzy razem z pułkownikiem weszli do domu. A dokładniej jeden z nich. Wysoki brunet zdecydowanie wyróżniał się na tle pozostałych mężczyzn. Zamiast tradycyjnego munduru miał na sobie strój do walki, który wyglądał jakby był zrobiony specjalnie dla niego. I prawdopodobnie tak było. Jego twarz była zasłonięta przez maskę i gogle, co powodowało, że nie była w stanie stwierdzić, w którą stronę patrzył.
– A to jest zapewne Nikola – wstała, kiedy mężczyźni do niej podeszli. Pułkownik zeskanował ją wzrokiem i uśmiechnął się lekko.
Patrzyła na niego bez większych emocji. Nie zamierzała udawać, że cieszy się ich wizytą. I tak miała stać się ich marionetką, z którą będą mogli zrobić wszystko (teoretycznie, bo nie zamierzała na to pozwolić), więc nie widziała sensu w odstawianiu szopki, na którą wiedziała, że jej „ojciec" liczył.
Gdy zniknęli za drzwiami jego biura, wzięła siostrę na ręce. Rozejrzała się po żołnierzach, zatrzymując odrobinę dłużej wzrok na Zimowym Żołnierzu. Słyszała o nim. Najgroźniejszy zabójca na Ziemi. Pięść Hydry, jak to kiedyś podobno stwierdził doktor Zola.
– Niki? – jej twarz od razu przybrała łagodny wyraz, kiedy usłyszała cichy głosik po swojej prawej stronie.
– Co się stało skarbie? – spojrzała na Sonię, która kurczowo trzymała się jej koszulki.
– Głodna jestem.
Uśmiechnęła się lekko i posadziła siostrę na kanapie. Podeszła do kuchennego blatu i zrobiła jej niewielki posiłek. Cały czas czuła wzrok żołnierzy na sobie.
Wzięła większy wdech i otarła łzę, która spłynęła jej po policzku. Usiadła obok siostry, która od razu się w nią wtuliła i podała jej jedzenie. Nie odwracała wrogiego spojrzenia z żołnierzy, na których nie robiło to najmniejszego wrażenia.
Po raz kolejny wstała, kiedy Iwan z Karpov'em wyszli z pomieszczenia i podeszli do niej.
– Gratuluję panno Aristow. Dostąpiłaś zaszczytu dołączenia do naszej wspaniałej organizacji – uśmiechnął się sztucznie, a jej zrobiło się niedobrze na myśl, co mogło ją teraz spotkać. Z drugiej strony, wolała, żeby to ją wzięli niż Sonię.
– To nie jest żaden zaszczyt pułkowniku – odpowiedziała pewnie, czerpiąc satysfakcję z niezadowolonej miny Karpov'a.
– Zostawiasz nas? – Sonia pociągnęła lekko za nogawkę jej spodni.
Spojrzała na nią z łagodnym uśmiechem i kucnęła naprzeciwko niej.
– Muszę, ale wrócę – pogładziła ją po włosach, starając się przy niej nie rozpłakać.
– Obiecujesz? – widząc jej smutną buźkę i słysząc załamany głos, łzy napłynęły do jej oczu. Ale nie dała im spłynąć.
– Słuchaj się taty, dobrze? – zwinnie zmieniła temat, nie chcą odpowiadać na zadane przez siostrę pytanie. Nienawidziła składać obietnic. Zwłaszcza tych, których wiedziała, że nie będzie w stanie spełnić.
Dziewczynka kiwnęła głową, a Nikola pocałowała ją w czoło. Przytuliła ją do siebie i powiedziała do niej szeptem słowa, które wiele razy słyszały od matki.
Iwan, po usłyszeniu bardzo dobrze znanych sobie słów, poczuł zbierające się w jego oczach łzy. Wiedział, że jego adoptowana córka dostrzegła je, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co poczuł po usłyszeniu często wypowiadanego zdania swojej ukochanej, jak i z tego, że nie zamierzał zrobić nic, aby zmienić tę sytuację.
Wstała i odwróciła się. Nie zabierając ze sobą nic, nawet kurtki, wyszła z domu. Szła do samochodu nie patrząc za siebie. Wiedziała, co ujrzy, jeśli odwróci głowę i wiedziała, że przez to jeszcze trudniej będzie jej odejść. W końcu, widok bliskiej nam osoby, zrozpaczonej i z oczami pełnymi łez nie jest czymś, co łatwo ulatuje z pamięci.
Wsiadła do samochodu razem z Karpovem. Kiedy drzwi się zamknęły, a silnik uruchomił, złamała się i spojrzała przez okno. Jej brązowe oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami jej siostrzyczki. Zawsze pełne radości, teraz były wypełnione łzami i rozpaczą. Nie wytrzymała i po jej policzkach także spłynęło kilka słonych kropli.
Nie zareagowała, kiedy poczuła jak w jej szyję wbija się igła, a do jej organizmu wprowadzony został środek nasenny. Po prostu zamknęła oczy i pozwoliła sobie na ostatnie kilka godzin spokojnego snu, którego miała przez kilka następnych lat nie zaznać.
CZYTASZ
Shadow Hunter || Bucky Barnes
Fanfiction"Nigdy nie wiedziałam po co ojciec uczuł mnie walki, ale teraz to do mnie dotarło. Od początku było wiadome, że stanę się ich tajną bronią. Jedną z wielu." Po latach spotkali się ponownie. Dwie zranione dusze. Znowu mieli stanąć ramię w ramię do wal...