Madripoor
2024
Skład kontenerów byłby prawdopodobnie ostatnim miejscem w Madripoorze, w którym zdecydowaliby się szukać doktora Nagela. Była to niewątpliwie jedna z lepszych kryjówek, jaką mężczyzna mógł sobie wybrać.Nikola szła na samym końcu, bacznie obserwując Sharon. Nie bez powodu, nazwała ją wcześniej żmiją. Nie ufała jej, czego nawet nie starała się ukrywać. W jej słowach, zachowaniu, mimice...wszystkim, było coś, co kazało Rosjance mieć się cały czas na baczności.
Sam, który razem z Buckym szedł przed kobietą, zerknął na nią szybko przez ramię.
– Skąd wy się tak właściwie znacie, co? - James zerknął na przyjaciela i nic nie powiedział – inną sprawą jest, skąd Zemo ją zna.
– Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? – spytał po jakimś czasie Bucky, nieco bardziej ostro niż planował. Sam, na jego nieszczęście, wyłapał to.
– A więc jednak jest coś na rzeczy, wiedziałem – uśmiechnął się, a brunet miał wtedy ogromną ochotę przywalić mu czymś ciężkim. Tym bardziej, że pytanie o ich znajomość padało z jego ust stanowczo zbyt wiele razy.
– Miałem rozkazy, żeby ją trenować, jak jeszcze byłem pionkiem Hydry. Zadowolony?
– Też jest Zimowym Żołnierzem? Ile lat temu to było?
– Nie jest. Zacząłem z nią treningi dwa lata przed tym jak Pierce kazał mi pozbyć się Steve'a i Natashy.
– No dobra, ale skąd ona się wzięła w Hydrze? Ma jakieś...– Bucky mruknął coś pod nosem zirytowany i przerwał mu.
– Niewiele o niej wiem, dobra? I mógłbyś w końcu przestać mi zadawać tyle pytań? Jak chcesz, to pogadaj z nią. – Sam uniósł ręce w obronnym geście.
– Po prostu chciałbym wiedzieć jaki może być powód, że próbuje uśmiercić Sharon wzrokiem – szepnął po chwili.
Bucky spojrzał na niego zdziwiony i, tak jak wcześniej Sam, zerknął szybko przez ramię na Nikolę. Natknął się wzrokiem na jej brązowe oczy, których nie spuszczała z sylwetki Sharon.
Nie wiedzieli, że ich rozmowie przez cały czas przysłuchiwał się Zemo, który, wiedząc nieco o przeszłości ich towarzyszki, uśmiechał się lekko pod nosem.
***
– Sharon jesteś pewna, że to tu? Kontener jest pusty – Sam odezwał się przez słuchawkę, kiedy otworzył kontener.
– Myślę, że na sto procent doktorek pracowałby w takim ciasnym pudle – powiedziała sarkastycznie Nikola i weszła do środka. Podeszła do tylnej ściany i przyjrzała jej się. W pewnym momencie nacisnęła na nią dłońmi, a blachy rozłączyły się, ukazując przejście na górę. Wyciągnęła z kabury pistolet i nie czekając na towarzyszących jej mężczyzn, poszła dalej.
Znaleźli się w sporych, jak na warunki, laboratorium. Sam podszedł bliżej pracującego nad czymś doktora Nagela, który przez głośno grającą muzykę nie usłyszał, że ma gości.
Nikola chodziła po laboratorium, zerkając co chwilę na Zemo i opartego o ścianę Jamesa. A poza tym, nie zwracała na nich większej uwagi, kiedy zaczęli przesłuchiwać doktora.
– Mamy towarzystwo. Całe miasto się zbiegło, musimy spadać – kiedy usłyszała w słuchawce Sharon, spojrzała szybko na Jamesa. Kiwnęła w stronę wyjścia dając mu znać, że idzie jej pomóc. Kiedy brunet kiwnął ledwie dostrzegalnie głową, zeszła cicho na dół i wyszła na zewnątrz.
Schowała pistolet do kabury i zdjęła czerwoną kurtkę. Za bardzo rzucałaby się w oczy, więc zawiązała ją wokół swoich bioder tak, żeby jej czarny środek był na wierzchu. Zza paska wyciągnęła mały sztylet i skierowała się w stronę uliczek, z których dochodziły odgłosy walki.
Nie skradała się, szła normalnie, ale i tak jej buty nie wydawały praktycznie żadnego dźwięku. Kiedy wyczuła, jak ktoś za nią podąża, skręciła w kolejną, ciemniejszą uliczkę, zupełnie nie zrażona tym, że niedaleko niej przeleciał pocisk.
Mężczyzna, który przed chwilą próbował ją zastrzelić, poszedł za nią. Udało mu się zobaczyć jedynie przez chwilę kształt kobiecej sylwetki, bo po sekundzie, dosłownie rozpłynęła się w cieniu.
Szedł dalej, rozglądając się nerwowo na boki, gdy zrobiło się ciemniej, a dookoła siebie słyszał kroki i cichy dźwięk uderzania czymś o metal. Nie zdążył w żaden sposób zareagować, gdy z cienia szybko wyłoniła się kobieta i zadała śmiertelny cios sztyletem w jego kark.
***
W czasie, gdy Sharon ściągała na siebie większość przeciwników, ja korzystałam z cieni, żeby móc przenieść się szybko w różne części składu kontenerów. Przed oczami przelatywało mi wiele wspomnień, kiedy robiłam praktycznie to samo, co teraz. Różnica była taka, że nie miałam teraz żadnego mocodawcy, ani zlecenia, które musiałam wykonać. Jedno się jednak nie zmieniło. Dalej zabijałam, wspomagając się moimi umiejętnościami.
Wytarłam ostrze sztyletu o ubranie jednego z mężczyzn, który miał nieszczęście spotkać mnie na swojej drodze. Zaczęłam się kierować następnie w stronę miejsca, z którego niedawno nastąpił wybuch. Schowałam sztylet do pochwy i założyłam z powrotem moją skórzaną kurtkę. Wolałam jeszcze nie ujawniać się z moim tatuażem. Tym bardziej w towarzystwie Sharon i Zemo. Sama się nie obawiałam. Szanse, że słyszał o Hunters były nikłe. Co do Jamesa, byłam pewna, że słyszał o organizacji i o jej klejnocie, ale jako iż nie był już Zimowym Żołnierzem, też by raczej nic nie zrobił.
Zastałam ich, gdy odjeżdżali samochodem. Zemo, który prowadził, zatrzymał pojazd tuż obok mnie.
– A ty, gdzie się zgubiłaś? – usiadłam obok Sama i spojrzałam na niego.
– Wkręciła się w walkę – Zemo odpowiedział za mnie, na co tylko przewróciłam oczami.
CZYTASZ
Shadow Hunter || Bucky Barnes
Fanfiction"Nigdy nie wiedziałam po co ojciec uczuł mnie walki, ale teraz to do mnie dotarło. Od początku było wiadome, że stanę się ich tajną bronią. Jedną z wielu." Po latach spotkali się ponownie. Dwie zranione dusze. Znowu mieli stanąć ramię w ramię do wal...