Rozdział 8

137 8 4
                                    

Łotwa, Ryga

2024

  Po akcji na Madripoorze zatrzymaliśmy się w Rydze. Kontakt Sam'a znalazł informacje, że żyła tu Donnya Madani, w obozie dla uchodźców. Była dla Karli kimś ważnym, więc niewątpliwie często tu przebywała. Idealne źródło informacji.

  Stanęliśmy przed jakąś kamienicą, w której Zemo miał swoje tajne mieszkanko. Jedno z wielu na świecie.

  Rozejrzałam się po okolicy. Miałam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak.

  – Idę się przejść – spojrzałam na James. Teraz już miałam stu procentową pewność, że coś jest na rzeczy.

  – Wszystko okej? – spytał Sam.

  – Tak. Dogonię was. – Odwrócił się i odszedł w stronę, z której przed chwilą przyszliśmy.

  Zostałam, kiedy Sam i Zemo weszli do środka i krzyknęłam za brunetem.

  – James? – stanął i spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. Rozejrzałam się dyskretnie po okolicy i znów przeniosłam na niego wzrok.

  – Postaraj się nie ściągnąć na nas kolejnych problemów – mruknęłam i weszłam do środka.

***

  Siedziałam na kanapie i przeglądałam coś w swoim telefonie, kiedy wrócił James.

  – Wakandyjczycy tu są. Chcą dorwać Zemo. Wytargowałem trochę czasu. – Spojrzałam na niego unosząc brwi, kiedy przechodził obok mnie.

  – Śledzili cię?

  – Nie, wiem, kiedy mnie śledzą – odpowiedział na pytanie Sam'a.

  – Miło, że postanowiłeś mnie bronić – powiedział spokojnie Zemo.

  I zaczęła się dyskusja, albo może kłótnia, pomiędzy baronem a Wilsonem. Nie przysłuchiwałam się im. Moja uwaga skupiła się teraz na artykule, który znalazłam.

  Wstałam z kanapy i podeszłam do wyspy kuchennej. Oparłam o nią łokcie, dalej czytając tekst w telefonie. Kątem oka zauważyłam, jak James przeleciał po mnie wzrokiem, ale ponieważ nic nie powiedział postanowiłam to zignorować.

  – Sam? – przerwałam mu wykłócanie się z Zemo. Spojrzał na mnie.

  – Co?

  – Karli wysadziła magazyn GRR. Jedenastu rannych, trzech zabitych. Przesłali żądania i grożą kolejnymi atakami, jeśli nie zostaną spełnione.

  – No no, młoda się rozkręca – westchnęłam i spojrzałam na Zemo.

  Słuchałam wywodu chłopaków, nie wtrącając się. Kiedy skończyli wróciłam na kanapę, na której siedział też Bucky.

  – A może wydamy go Wakandyjczykom od razu? – usiadłam obok niego. Pomysł chyba przypadł mu do gustu, bo uśmiechnął się lekko pod nosem.

  Jakiś czas później Zemo razem z Sam'em i James'em poszli dowiedzieć się czegoś o Donnyi. Nie dołączyłam do nich, bo musiałam załatwić kilka moich spraw. Odebrali dość sceptycznie tę informację, ale nie dziwiłam się im. W końcu praktycznie nic o mnie nie wiedzieli, z wyjątkiem Zemo. Aż dziwne, że dalej decydowali się ze mną współpracować.

  Otworzyłam oczy, kiedy drzwi wejściowe się otworzyły. Leżałam obecnie na łóżku, korzystając z chwili ciszy i spokoju.

  – I jak?

Shadow Hunter || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz